1-|prolog|

15 4 0
                                    

Kolejny raz powtarzałam moją kwestię na przedstawienie z okazji pierwszego dnia wiosny. Nie wiedzieć czemu ma być to Romeo i Julia, a ja  zostałam zmuszona zagrać nieszczęśliwą młodą, zakochaną po uszy laskę, która zabija się z powodu chłopaka. Nigdy nie śniła mi się podobna sytuacja, a moje sny nie należą do normalnych. Zaczęłam kręcić się na obrotowym fotelu, aż Elle nie chwyciła na jeden z uchwytów i nie przerwała mi zabawy.

--To nie jest zabawne! Nie mamy Romea, a ty kręcisz się jak dziecko i udajesz, że ciebie to nie obchodzi-- wrzasnęła i zaczęła przecierać dłońmi skronie.

--No już, bo się przegrzejesz. Po pierwsze...-- wstałam i wskazałam na nią--...musisz coś zrobić z tą bluzką, a po drugie mamy miesiąc do przedstawienia, a co za tym idzie, zdążysz zrobić jednodniowy casting.

--Jakbym na to nie wpadła! Nie ma w naszej szkole chłopaka, który by się nadał-- opadła na fotel, który ją przed chwilą opuściłam.

--Hmm, a może William, Luke, Chris, Matt?

--Będziesz wymieniała samych sportowych świrów z drużyny piłkarskiej, bo chcesz grać z jakimś przystojniakiem?-- zaśmiała się.

--Nieee-- odwróciłam się do niej tyłem, żeby moje palące policzki nie upokorzyły mnie bardziej, niż rozgadany język.

--Dobra, ja się zajmę organizacją castingu, a ty naucz się tej roli. Jesteś moją ostatnią deską ratunku,nie zawiedź mnie-- powtarzała to przed każdym wystąpieniem.

--Mogę już wrócić do domu?-- Nie udawałam, że nie bardzo mi się podoba siedzenie po lekcjach w szkole.

--Jeśli musisz-- dobrze wiedziała, że nie muszę.

--Do jutra, Mark!-- krzyknęłam do kostiumologa, który musiał zmierzyć mnie dzisiaj, żeby uszyć idealną sukienkę. A Elle strzeliłam kuksańca w bok na pożegnanie.

Zarzuciłam na siebie moją sztruksową kurtkę, scenariusz wrzuciłam do torebki i wyszłam. Mroźne powietrze uderzyło w moje policzki, a ja zaczęłam przeklinać moment, w którym postanowiłam nie brać szalika. Z każdym metrem robiło się coraz chłodniej, a palce u dłoni powoli mi odmarzały.
Nie miałam ochoty wracać do domu i patrzeć znowu na to wszystko. Codziennie było tak samo, jakby życie przerwało mój scenariusz i teraz odgrywa się ciągły viral. Kieliszek, łyk wina... drugi... trzeci... druga butelka i czasami tyle do szczęścia wystarcza. Natomiast drugą częścią filmu o nazwie "Jak zniszczyć życie córce" jest rola mojego taty, który wraca do domu najpóźniej jak się da i wychodzi najprędzej jak potrafi.
Przymknęłam oczy, a łzy spowodowane wiatrem powoli spływały mi po twarzy i zamarzały na policzkach.
Dotarłam do domu tuż przed mamą, która parkowała samochód w momencie, kiedy zamykałam za sobą drzwi od domu. Czym prędzej zrzuciłam moje czarne trampki i rzuciłam je w kąt, a kurtkę odwiesiłam na wieszak i pobiegłam do górę do swojego pokoju.
Zatrzasnęłam za sobą drzwi i zakluczyłam, a następnie opadłam bezradna na łóżko. Powinnam zrobić zadanie domowe z matematyki, ale jestem tak bardzo zmęczona.
Przetarłam zaspane oczy i z trudem wstałam na równe nogi. Z komody obok łóżka zabrałam piżamę i weszłam do łazienki wziąć prysznic i umyć zęby.

Ubrana w granatowe szorty i szarą over size bluzkę, usiadłam przy biurku i zaczęłam odrabiać pracę domową. Z włosów kapała mi jeszcze woda, więc związałam je w kucyka tak, aby nie pomoczyć zeszytu.

--Cassie-- usłyszałam ciche pukanie, które z każdą sekundą stawało się coraz głośniejsze.

Wolałam udawać, że mnie nie ma. Zresztą i tak jutro zapomni o tym.

--Ty niewdzięczna gówniaro, jutro sobie porozmawiamy!-- usłyszałam jak schodzi po schodach i odetchnęłam z ulgą. Czasami jej zaczepki doprowadzają do potyczek słownych, które nie kończą się dobrze.

Spakowałam zeszyt do torebki, rozwiązałam włosy i położyłam się w moim ulubionym miejscu, jedynej oazie na tej planecie, która broni mnie przed złem tego świata. Przykryłam się ciepłą kołdrą i nie musiałam długo czekać, żeby zasnąć.

Once moreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz