Niepewnie szłam przez szkolny korytarz, raz po raz poprawiając moją granatową spódniczkę, żeby nie podwijała mi się do góry.
Prawie nikogo jeszcze nie było, ale tak czy siak bałam się zderzenia z ludźmi z mojej szkoły. Czułam się, jakby każdy wiedział o tym, co zaszło między mną a Matt'em.
Po szkole od dawna krążyła plotka, że się nienawidzimy i była to jedyna prawda, której miałam zamiar się trzymać, mimo iż czułam, że coś się zmienia. Czyj już wspomniałam, że nie lubię zmian?
Podeszłam do mojej szafki i zaczęłam szukać w niej zeszytu od biologii. Nerwowo wertowałam wszystkie podręczniki i zeszyty, aż natrafiłam na odpowiedni. Wpakowałam go do mojej czarnej torby i z hukiem trzasnęłam drzwiczkami, aby się zamknęły.
Wsadziłam do uszu słuchawki i zaczęłam nucić piosenkę, którą od niedawna zaczęłam słuchać.--I wanna die too, we all wanna die too-- nagle ktoś wyrwał mi słuchawkę, a ja podskoczyłam przestraszona. Oczywiście nie był to nikt inny jak sam osioł Matt.
-Girl you drive me crazy-- oddał mi ją razem ze stertą kartek, które mu wczoraj pożyczyłam.
--I wanna hurt you-- powtórzyłam za tekstem piosenki i odeszłam od niego.
Nie miałam ochoty na rozmowy, a tym bardziej kłótnie. Wczoraj w domu po moim powrocie rozpoczął się taki szał, aż nadal bolą mnie ramiona od szarpania.--Zaczekaj-- chwycił mnie za ramię, ale ja zręcznie je wyrwałam i spojrzałam na niego z wyczekiwaniem. Niestety dopiero po chwili dotarło do mnie, że patrzę na niego z bólem wymalowanym na twarzy. Odwróciłam wzrok i powróciłam do skubania skórek przy paznokciach. Wyglądałam dzisiaj żałośnie.
--Coś się stało?-- chwycił moją prawą dłoń, a drugą podwinął mój rękaw i spojrzał na czerwone, miejscami sine, ramię. Po chwili swój wzrok przeniósł na mnie, a ja błagałam w duchu, żeby sobie już poszedł.
--Uderzyłam się w szafkę kuchenną-- wyjaśniłam i zakryłam rękę. Była to połowicznie prawda, ponieważ uderzyłam się w szafkę, ale z małą pomocą.
--Yhm-- świdrował mnie wzrokiem, czy aby na pewno nie kłamię. Widziałam już te jego sztuczki na niejednej osobie, dlatego wiedziałam, że muszę zachować się spokojnie i odejść, zanim coś zauważy.
Odwróciłam się i szybkim tempem dotarłam pod klasę od biologii. Pozostawiłam go stojącego na środku korytarza, wpatrującego się jak odchodzę.
~☆~☆~☆~
Została ostatnia lekcja, której tak bardzo dzisiaj nie chciałam. Nie marzyło mi się bieganie jak piesek za piłką.
Po wielu namowach Elle, postanowiłam nie wagarować z tej lekcji, zresztą co może mi się stać na wf?
Przebrana z czarne spodenki i biały wyciągnięty t-shirt z dziwnym nadrukiem, dotarłam na salę, gdzie rozciąganie już dawno się zaczęło. Zawsze przebierałam się najwolniej, aby ta męczarnia trwała jak najkrócej i trener nie miał nic przeciwko, ale dzisiaj jak na złość uwziął się na mnie cały świat.--Logford! Sześć kółek wokół boiska i bez dyskusji!-- usłyszałam charakterystyczny dźwięk gwizdka i wściekła na wszystko i wszystkich, zaczęłam biec.
--Szybciej, szybciej!-- poganiał mnie, a ja miałam nieodpartą chęć, aby się zatrzymać i pokazać mu środkowy palec.--Już-- zziajana wrócił do niskiego, prawie łysego sadysty, a ten obdarzył mnie zwycięskim spojrzeniem.
--Dołącz do dziewczyn i bez spóźnień na przyszłość-- pogroził mi palcem, a ja niechętnie udałam się do grupy dziewczyn, które biegały za piłką do nogi. Rozejrzałam się jeszcze za siebie, a kiedy upewniłam się, że tego małego kata nie ma, pobiegłam w stronę damskiej szatni.
Zdjęłam z siebie spoconą bluzkę i zaczęłam psikać dezodorantem, gdy usłyszałam ciche chrząknięcie.--Miałaś zostać-- Elle zamknęła za sobą drzwi do szatni i podeszła bliżej.
--Nie mogę, przypomniałam sobie, że miałam być prędzej w domu i pomóc mamie-- ubrałam swoją koszulę i nie obdarzając blondynki i spojrzeniem, zaczęłam przebierać spodenki.
--Jasne, na pewno wszystko w porządku?-- chwyciła mnie za ramię i spojrzała zatroskana w oczy. Byłam jej naprawdę wdzięczna, że nie przyjęła tego ze złością.
--Dlaczego każdy podejrzewa dzisiaj, że coś jest nie tak?!-- wyrzuciłam ręce do góry zdenerwowana.
--Bo się o ciebie martwimy-- starała się mniej uspokoić, ale po chwili chyba uznała, że to bez sensu i wyszła. Zabrałam swoją torbę i również udałam się w stronę wyjścia. Bez większego wysiłku popchnęłam masywne drzwi i wpadłam na wysokiego blondyna. Wściekła, że ktoś znowu stanął na mojej drodze, spojrzałam wprost jego błękitnych oczu i jedynie zdobyłam się na "przepraszam".
--To moja wina, to ja przepraszam-- zaczął się tłumaczyć, jedną ręką żywo gestykulując, a drugą drapiąc się nerwowo po karku.
--Jest okej-- zapewniłam go już spokojniejsza i dotknęłam lekko jego ramienia. Zdziwiony spojrzał na mnie i na moją rękę.
--To w takim razie cieszę się, że mogliśmy się chociaż poznać. Nick-- podał mi dłoń, a ja ją lekko uścisnęłam.
--Cassie-- spojrzałam na osoby nas mijające. Nie wierzę, że znowu mimo moich szczerych chęci do unikania dzisiaj ludzi, poznałam jednego z przyjaciół idioty.
--Powinienem już iść-- wskazał drzwi od sali i co chwilę odwracając się w moją stronę, poszedł na trening, a ja w spokoju nareszcie dotarłam do wyjścia ze szkoły.
《Matt》
Zdenerwowany szedłem na ten bezsensowny dzisiaj trening. Trzech głównych graczy dzisiaj nie przyjdzie, a trener nadal chce nas męczyć i wydobywać z nas siódme poty. Trening powinien trwać godzinę, ale jeśli nie jesteśmy spoceni albo zmęczeni, trenujemy do upadłego.
Wchodząc do szatni, zauważyłem wychodzącego Nick'a. Ten również był spóźniony, ale nie tak jak ja, więc największy ochrzan dostanie się mnie.
Może nie spóźniłbym się gdybym nie zaprzątał sobie głowę tą drobną, denerwującą i chamską istotą, która na nowo pojawiła się w moim życiu. Nie dawało mi spokoju jej zachowanie, ale przecież nie mogę jej okazać, że się martwię. Zresztą nie należę do typu chłopaka, który wylewa swoje uczucia i lata za dziewczyną, żeby zdobyć jej względy. Mam dosyć tych szczeniackich zabaw moich kumpli i ich niekontrolowanych wybuchów zdenerwowania. Czasami zachowują się jak nieodpowiedzialne dzieci, ale przecież to moi kumple.
CZYTASZ
Once more
Teen FictionSpojrzałam ukradkiem na bruneta, który pochłonięty rozmową z przyjaciółmi nawet nie zdawał sobie sprawy, jak urocze miny robi.