|4|

8 2 0
                                    

Szurałam starymi trampkami po chodniku, a głowę miałam spuszczoną i liczyłam kostki brukowe po których się poruszałam.

--Sztywniaro-- usłyszałam przed sobą i wyrwana z nostalgii spojrzałam wprost jego zielonych tęczówek.

--Czego tutaj szukasz?-- Nie miałam dzisiaj ochoty na kłótnie.

--Raczej czego ty szukasz?-- wyjął z kieszeni mój telefon, a ja uradowana już chciałam mu go wyrwać.

W jednej chwili przypomniałam sobie jednak żałosne zdjęcia i wiadomości.

--Skąd go masz?-- zbulwersowałam się.

--Leżał na parapecie obok sali od matematyki-- przybiłam sobie mentalnie w czoło. Jestem czasami taka nierozgarnięta.

--Oglądałeś zdjęcia!-- oskarżyłam go, a w jego oczach zauważyłam rozbawienie. Czytał i teraz ma ze mnie ubaw. Walnęłam go w ramię, ale nie oszukujmy się. Moje uderzenie w prawie dwumetrowego, dobrze zbudowanego chłopaka nie zabolało.

--Naprawdę jestem taki przystojny i tajemniczy-- zadrwił ze mnie i ledwo powstrzymywał się od uśmiechu.

--Jesteś żałosny-- mruknęłam i odebrałam od niego moją własność.

--Przecież jestem taki idealny-- tym razem roześmiał się, a ten dźwięk wydawał mi się najpiękniejszym, jaki dotąd słyszałam. Taki harmonijny i niezwykły.

--Jesteś zwykłym dupkiem, który nie szanuje cudzej prywatności...--poczułam jak łzy napływają mi do oczu ze zdenerwowania --... i nie potrafi przestać się ze mnie nabijać.

--Żartowałem-- spoważniał i zaczął analizować każdy mój ruch. Widziałam w jego oczach, że powoli rozumiał, o co mi chodzi.

Nagle z rozmyśleń wybudził mnie huk drzwi. Spojrzałam przerażona, jak kobieta w kruczoczarnych włosach do ramion wychodzi z domu i patrząc wprost na mnie, zaczyna się uśmiechać przebiegle. Szybkim krokiem doskoczyłam do niej, aby zawrócić ją do domu, ale ta zapierała mi się po cichu, że nic dzisiaj nie piła. Gdyby nie fakt, że czułam z jej ust śmierdzący zapach alkoholu, może bym jej uwierzyła.

--Wróć do domu-- szeptałam błagalnym tonem.

--Niech Ci będzie, ale musisz mi coś obiecać-- pokiwała palcem, żebym przybliżyła ucho do jej ust.

--Znikniesz z mojego życia-- ledwo powstrzymywałam kolejną dawkę łez.

--Jeszcze rok-- warknęłam i wepchnęłam ją do domu. Tak bardzo chciałam się stąd wydostać.

--Słuchaj, głupio postąpiłem jako chłopak twoich marzeń, ale złość piękności szkodzi-- wróciłam do chłopaka, ale ten na szczęście zignorował sytuacje, która zaistniała przed chwilą. Mam tylko nadzieję,  że nie słyszał słów mojej matki.

--Nigdy nie byłeś chłopakiem moich marzeń, więc nie masz o co się martwić. To były zwykle żarty-- zamachałam mu telefonem przed twarzą.

--W takim razie o co się spinasz. Robimy dzisiaj próbę czy zostajesz z mamą? Bo chyba nie najlepiej się czuła-- wzdrygnęłam się na jego słowa. Miała wyjątkowo dobry humor, czego chcieć więcej.

--Niech będzie próba, szpiegu-- zmrużyłam oczy i wsiadłam do jego samochodu, nie czekając aż otworzy mi drzwi. Ten mozolnie odbił się od maski i zajął miejsce kierowcy.
Nigdy nie zapinał pasów, a ja nie czułam się na siłach, żeby z nim się o to kłócić.
"Tajemniczy Matt" dowiedział się o tym, że kiedyś byłam jego szaloną fanką i teraz będzie się ze mnie nabijał do końca życia.

--Kurs zakończony-- zatrzymał się pod swoim domem i odblokował drzwi po mojej stronie.
Wysiadłam z przytulnego pojazdu i tym razem jako pierwsza, udałam się pod drzwi.

Once moreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz