15.

445 25 1
                                    

*M
Czułem się jakbym był w niebie. Leżałem teraz wraz z Łukaszem w jacuzzi. Prócz chłopaka nie potrzebowałem nic więcej. To on teraz był
moim życiem, tlenem. Kochałem go ponad wszystkich, ponad wszystko. Jego uśmiech dodawał mi sił w zły dzień. Jego dźwięk głosu, powodował moje ukojenie. Jego dłonie, które sprawiały, że strach zamieniał się w odwagę, za jego dotknięciem.

-Marek, nie myśl teraz o niczym. Masz wypoczywać, oderwać się od rzeczywistości. To ci chciałem dać - Zmartwił się brunet.
-Kochanie, dałeś mi to czego pragnę najbardziej. Ciebie - Wyszeptałem mu do ucha, a on przyciągnął mnie do siebie.

Siadłem na nim okrakiem, a Łukasz złączył nasze usta w pocałunku. Położył ręce na moich plecach, wywołując u mnie jak zwykle dreszcze. W tle leciała powolna muzyczka, która razem z oświetleniem lampek, dodawała klimatu. Wplątałem palce we włosy chłopaka, które tak uwielbiałem. Łukasz zaczął zniżać się na doł. Składał pocałunki na moim torsie i ramionach, a ja czułem znajome mrowienie w podbrzuszu. Nagle, niespodziewanie obrócił mnie delikatnie, tak że znajdowałem się tyłem do niego. Musnął wargami mój kark, a ja cicho jęknąłem. Opuszkami palców zaczął zataczać kółeczka na moich plecach i przygryzł płatek mojego ucha.

-Kocham Cię maluszku, mam nadzieję, że twoje 18 urodziny uważasz za udane - Wymówił to takim tonem głosu, że od samego jego
dźwięku, byłem bliski dojścia.

Łukasz zdjął swoje bokserki i wyrzucił je za siebie trafiając nimi do basenu. Ja zrobiłem to samo, ale położyłem swoje obok wanny, w której się właśnie znajdowaliśmy. Chłopak ponownie przybliżył nas do siebie. Chwycił moje przyrodzenie i zaczął jeździć dłonią w górę i w dół, a ja na ten gest odwdzięczyłem się tym samym. Cichutko pojękiwałem w jego usta. Doszliśmy w tym samym czasie, jednak Łukasz na tym nie skończył. Powędrował prawą ręką na mój tył i powoli włożył palec w moją dziurkę.

-Tutaj? - Zapytałem rozbawiony, wskazując na jacuzzi i otaczającą nas wodę.
-Tak, to idealne miejsce - Odparł z poważną miną, ale zaraz parsknął unosząc kąciki ust w górę.

Nie mówiąc nic więcej, zaraz dołożył drugiego i kolejnego. Syknąłem z bólu, lecz brunet szybko chwycił wolną dłonią mój podbródek, odwracając moją uwagę od tego nieprzyjemnego uczucia.

-Ej, zaraz będziesz w niebie - Szepnął wpatrując się w moje tęczówki.
-Już w nim jestem - Cmoknąłem go w usta i dałem mu znak, że już jestem gotowy.

Wawrzyniak, nakierował swojego penisa i jednym ruchem wszedł we mnie. Moje oczy zaszkliły się, ale zaraz opanowałem ból i to ja rozpocząłem unosząc biodra w górę i w dół. Zarzuciłem mu ręce na szyje i zbliżyłem się do niego, ułatwiając mu zadanie.

Kiedy skończyliśmy, wyszliśmy z wody i założyliśmy wcześniej przygotowane szlafroki. Weszliśmy do pomieszczenia, a ja usiadłem na sofie. Łukasz poszedł po coś do kuchni, a ja w tym czasie zamknąłem oczy, delektując się tą chwilą.

-Skarbie - Usiadł obok mnie, w rękach trzymając tackę z burgerami.
Z uśmiechem na twarzy wziąłem jednego i zacząłem się nim zajadać. Łukasz zrobił to samo. Jedliśmy je, śmiejąc się i żartując, tak jakby nic dookoła nas nie istniało.
-Oj Mareczku - Spojrzał na mnie z politowaniem.
-Ty zawsze przy jedzeniu musisz się ubrudzić - Zaśmiał się i palcem przejechał po moim kąciku ust.

Po paru kolejnych przegadanych godzin, wreszcie udaliśmy się na górne piętro.
-Jeju, ale tu jest pięknie - Podszedłem do wielkiej szklanej ściany, przyglądając się widokom. Widać przez nie było góry, lasy i niebo pełne gwiazd. Łukasz podszedł do mnie i złapał mnie tyłu mocno przytulając się. Trwaliśmy w tej pozycji jeszcze przez dobrą chwilę. Mógłbym tak trwać już w nieskończoność.

Następnego dnia, obudziłem się wtulony w mojego chłopaka. Kocham jego zapach, który budzi mnie co ranek. Wpatrywałem się w jego spokojną twarz, myśląc jakie mam szczęcie, że on jest właśnie mój. Jestem od niego uzależniony, tak jak on od fajek. Na to porównanie parsknąłem śmiechem, niechcący budząc Łukasza.
-Co moja księżniczka, z rana taka wesoła? - Zapytał, mierzwiąc mi włosy. Wiem, że cholernie lubi to robić.
-Bo mam ciebie, głupku - Powiedziałem, kładąc głowę na jego klatce piersiowej.


-No wreszcie! Nawet nie wiecie jak się stęskniłam! - Krzyknęła Kasia, rzucając się nam na szyję.
-Nie było nas tylko jeden dzień -Odparłem, cicho się podśmiechując.
-I jak? Wyjazd się udał? Opowiadajcie!
Usiedliśmy w trójkę na sofie, leniwie odpowiadając na dociekliwe pytania Kasi.
-Użyliście tych gumek? Fajne są? -Zapytała.
Boże, czasami mam ochotę zatkać jej buzię, przez to, że jest taka bezpośrednia. Marek jak zwykle się zawstydził i unikał mojego wzroku, a ona patrzyła na mnie, wyczekując odpowiedzi.
-Boże Kasia.. - Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. Ona naprawdę nie widzi w tym nic krępującego?

-Maaarek! Gdzie jesteś? -Wydarłem się, leżąc u siebie na łóżku.
-Czego sie drzesz debilu? -Wparował do pokoju.
-Chłopaki do mnie dzwonili.. - Marek usiadł obok mnie, wsłuchując się w moje słowa.
-Chcą przyjść do nas dzisiaj wieczorem, opić twoje urodziny. Zgadzasz się?
-Jasne, niech wpadają - Skinął głową.
-Dobra to będą za dwie godziny -Dodałem, wlepiając oczy w ekran telefonu.

-Sieema mordo - Przytulił mnie Kuba, wchodząc do domu.
-Siema, siema - Przybił mi pione Oskar.
-Wchodźcie - Nakazałem gestem dłoni.
Usiedli na sofie, Marek też tam czekał.
-To co? Opijamy bracie twoją osiemnastkę! - Krzyknął Kubańczyk, podnosząc butelkę wódki do góry, na co blondyn posłał mu uśmiech.
Przyniosłem kieliszki i postawiłem je na stole. Oskar otworzył pierwszą butelkę i nalał nam wszystkim. Marek poszedł po pepsi.
-To gdzie w końcu go zabrałeś - Zapytał zaciekawiony Ochroniarz.
-A wiesz co, zabrałem go na wyścigi - Skłamałem.
-No i podobało mu się? - Odezwał się Oskar.
-Nawet bardzo.

Po paru godzinach, wyzerowaliśmy 3 litrowe butelki Stocka. Byliśmy już nieźle spici. Chwiejnym krokiem poszedłem usiąść na kanapie. Marek siedział przy stole z założonymi rękoma na blacie, trzymając na nich głowę. Oskar pił kolejny kieliszek wódki, a Kuba poszedł zmienić nutę. Przymknąłem na chwile oczy, ale po chwili poczułem jak coś, a raczej ktoś, trzyma mnie kurczowo za rękę. Otworzyłem natychmiast oczy i był to nikt inny, tylko Marek.
-M-Marek, kurwa co ty robisz? - Wybełkotałem do ledwo kontaktującego Marka.
-Przecież chłopaki tu są - Mówiłem półszeptem.
-Marek! - Potrząsnąłem nim, na co ten tylko zacisnął uścisk.
Niefortunnie w tym samym momencie wrócił Kuba, krzywo się na nas patrząc.
-Marek? - Zapytał zdziwiony, Oskarowi też to nie umknęło i także posłał nam dziwne spojrzenie.
-A co ty robisz? To Łukasz, a nie żadna modelka -Zaśmiał się cicho, siadając obok.
-Ale ja właśnie chce Łukasza - Wymamrotał, niezważając na słowa, a mnie zacisnęło w żołądku.
Oskar zaczął się śmiać, a Kuba zrobił zażenowaną minę.
-No co ty Marek- Zaśmiałem się nerwowo.
-No co wy? To tylko takie pijane gadki - Próbowałem go wytłumaczyć, pocierając dłońmi o kolana.
-Powiedz im Łuki - Szepnął mi do ucha, w ogóle nie kontaktując ze światem. Odtrąciłem go delikatnie, zostawiając między nami kawałek wolnego miejsca.
-No co ty Marek? Zakochałeś się w nim czy co? - Zawołał Oskar, próbując rozluźnić atmosferę.
-Nawet nie wiesz jak bardzo - Wyszeptał Marek, nie zdając sobie sprawy z tego co mówi.
-Okej, to się powoli robi dziwne -Skomentował Kuba, drapiąc się po karku.
-Marek jest kompletnie spruty, nawet nie wie co wygaduje -Próbowałem, jakoś sensownie wytłumaczyć jego zachowanie.
-No pewnie tak. Dobra chłopaki pijemy dalej? - Przerwał Kuba, urywając temat. Poczułem natychmiastową ulgę. Boże Mareczku, kiedyś naprawdę wpędzisz nas w kłopoty.

Tylko Ciebie Chcę   KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz