IV

352 21 0
                                    

Naprawdę miała nadzieję na spokojny dzień. Jeon dał jej tego dnia spokój, kończył wcześniej, więc jeszcze lepiej, ale nie spodziewała się, że jej chłopak postanowi odebrać ją tego dnia z pracy i zrobić awanturę o poprzedni dzień i śniadanie, którego tego ranka nie zdąrzyła mu zrobić, bo i tak wstała zbyt późno, zmęczona po wydarzeniach z wieczora.

JungGuk przez chwilę przypatrywał się agresywnej rozmowie tej dwójki, jednak kiedy usłyszał obraźliwe słowa skierowane do lekarki, ruszył w ich stronę.

- Wszystko w porządku?

-Nie wtrącaj się w to Jeon - niemal na niego warknęła, ale dlatego, że nie chciała, żeby wpakował się w kłopoty.

- Pozwalasz, żeby tak się do Ciebie odzywał?

- To nie twój interes. Idź już stąd.

- Okej, jak chcesz. Do jutra. - poszedł na swój nocny dyżur

Kiedy tylko znikł, wściekły chłopak pociągnął biedną dziewczynę do domu, wznawiając przerwaną kłótnię.

Jeon przez całą noc tylko zabawił dwie kobiety, bo cały czas myślał o lekarce i dziwnym mężczyźnie.

- Jeon, nie widziałeś Kim?

- Będzie o ósmej, skończyła dyżur.

- Dobra, to powiedz jej, żeby do mnie przyszła.

DaHyun przyszła do pracy następnego dnia, marząc jedynie o tym, by Jeon nie wracał do zajścia z poprzedniego wieczora. Nie chciała by ktokolwiek się w to mieszał. Z ciężkim westchnieniem przebrała się i udała do dyżurki.

- Hejka. - zmęczony nieprzespaną nocą mężczyzna, powiedział radośnie na jej widok. - Ordynator chce cię wiedzieć.

- O... Okej, już idę - od razu się tam skierowała, zastanawiając się o co chodzi. Stanęła przed drzwiami, w które zapukała.

- Proszę! - męski gruby głos odezwał się z wnętrza pomieszczenia.

- Dzień dobry - powiedziała, lekko się kłaniając i zamykając za sobą drzwi - Słyszałam, że chciał mnie pan widzieć.

- Tak, nie mogłabyś wziąć pojutrze dyżuru? Jeden chirurg się rozchorował.

- Przykro mi, ale mam wtedy ważne spotkanie - powiedziała najbardziej przepraszającym tonem, jakim mogła.

- W takim razie musisz kogoś znaleźć na swoje miejsce.

- Dobrze, postaram się.

- To wszystko, do widzenia.

- Do widzenia - ukłoniła się znów i ruszyła do dyżurki.

Chyba będzie musiała poświęcić nieco dumy.

- Jeon? - zaczęła, wchodząc do pomieszczenia - Mogę cię prosić o przysługę?

- Co tylko chcesz, kotku. - uśmiechnął się, patrząc na nią, na co ona wywróciła oczami.

- Mógłbyś wziąć za mnie dyżur pojutrze? Odpłacę ci się jakoś, w granicach rozsądku oczywiście.

- Ja pojutrze to nie mogę.

- Ugh, dlaczego?

- Bo jestem umówiony. No sorry, nie jesteś jedyna.

- Bzykać się możesz kiedy chcesz, a nie możesz zrobić dla mnie tej jednej przysługi? Przecież nie proszę o wiele.

- Jasne, dzięki, że mi to uświadomiłaś. - prychnął nieco zły i żeby ta rozmowa nie poszła za daleko, wyszedł na obchód.

Tym razem to ona prychnęła. Typowe. Od ciebie zawsze czegoś chcą, ale poproś takiego o coś, to od razu wielki problem. Odetchnęła głęboko, żeby się uspokoić i poszła do ordynatora, powiedzieć mu, że ona przyjdzie. Wiedziała, że najpewniej czeka ją kolejna awantura, bo miała spędzić ten dzień z chłopakiem, co dawno mu obiecała, ale co innego mogła zrobić, gdy nie było innego zastępstwa?

Pᴏsᴛ 316 || DᴀʜKᴏᴏᴋOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz