V

367 20 0
                                    

- Hej. - Jeon wszedł do dyżurki, jak zawsze z kawą dla siebie i dla lekarki

- Hej. - przywitała go, zastanawiając się, jak zacząć. Wolała tego nie odwlekać, od razu przeprosić i mieć to z głowy.

- Przynioslem kawę. Jak mi powiesz jaką lubisz  to będę w końcu zamawiać taką.

- Tamto latte bez cukru - przyznała - Możemy porozmawiać?

- O czym? O naszym wspólnym łóżku?

- Możesz być chwilkę poważny?

- Okej, pani doktor. - odchrząknął i wyprostował się, na siłę chowając uśmieszek.

- Chciałam cię przeprosić.

Zmarszczył brwi, słysząc te słowa.

- Za co?

- Za to co powiedziałam parę dni temu. Nie powinnam była tak się do ciebie odnosić, kiedy mi odmówiłeś, byłam wtedy dość zestresowana, choć to żadne usprawiedliwienie. W każdym razie, przepraszam.

- Spokojnie, nie obrażam się za takie rzeczy, a dlaczego wogole mnie przepraszasz? Myślałem, że mnie masz za podrywacza.

- Widziałam cię wczoraj. Mogłeś mi od razu powiedzieć. Wiem jaka bywam, ale zrozumiałabym.

- A co by to zmieniło? Tak, mam córkę i wcale się tego nie wstydzę. - powiedział nieco podminowany.

- Nie pytałabym cię o to więcej. Nie musisz się denerwować. Po prostu... Jeśli będziesz potrzebował wolnego, żeby się nią zająć czy spędzić z nią czas... Daj znać. Jeśli będę mogła, to cię zastąpię. - wzięła kawę, którą jej przyniósł i ruszyła na obchód.

- Nie potrzebuje łaski...

- To nie łaska. Chcę pomóc, jeśli mam taką możliwość. Potraktuj to bardziej jako koleżeńską przysługę.

- Koleżeńską? - od razu się rozpogodził.

- Tak. Koleżeńską - kiwnęła głową, posyłając mu lekki uśmiech.

Wydał dumnie klatkę i uśmiechnął się, odgarniając włosy.

- I z czego się tak cieszysz? - zapytała go.

- Cieszyć się nie mogę?

- Ale niby z czego?

- Jestem szczęśliwym człowiekiem. To źle?

- Raczej dziwnym. Ale niech ci będzie. Idę na dyżur.

- Okej, ja się zbieram do domu. - wymienili się dyżurami.

- Poczekaj chwilę - zawołała za nim kobieta.

- Co takiego? - odwrócił się w jej stronę.

Skoczyła do dyżurki, skąd wyszła z paczką kilku rodzajów słodyczy

- Nie wiem co twoja córka lubi i co może jeść, więc to głównie dla niej, a co nie może, dla ciebie - podała mu słodycze.

- Urządzimy sobie noc filmów ze słodyczami, dzięki. - uśmiechnął się w jej stronę. - Ile ci jestem winny?

- Nic. To prezent - uśmiechnęła się do niego.

- Ale nie rozumiem za co. Soo urodziny ma za pół roku.

- Zapamiętam. A prezent, bez okazji i bezinteresownie.

- Dzięki, ucieszy się. Nie chcesz dać jej tego osobiście?

- Chętnie bym tak zrobiła, ale raczej nie będę mieć szybko okazji, żeby ją spotkać.

- Szkoda. Wiesz, ona idzie spać o dwudziestej pierwszej, a reszta nocy dla nas. - mrugnął do niej.

Pᴏsᴛ 316 || DᴀʜKᴏᴏᴋOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz