Kiedy pacjent został zabrany na salę pooperacyjną, a lekarze przebierali się w normalne ciuchy, Kim podeszła do Jeona
- Powinieneś się zbadać. Z krwią nie ma żartów, szczególnie po tym, jak ci tak prysła.
- Martwisz się o mnie? - uśmiechnął się do niej i zaczął myć zakrwawioną twarz.
- Dla lekarza zdrowie innych jest ważne. Nie dodawaj sobie. Nie jesteś dla mnie nikim specjalnym.
- Auć, zabolało. - zaśmiał się, wycierając buzię. - Wiem, że mam się zbadać, chociaż nie miała zatwierdzonego ani WZW ani HIV.
- Mogła sama o tym nie wiedzieć.
- Robiliśmy badania, ale dobrze pani doktor. Może mnie nawet pani zaprowadzić i trzymać za rączkę.
- Obejdzie się, jesteś dużym chłopcem.
- Może nadal za małym?
- Nie sądzę. - wytarła ręce i wyszła z pomieszczenia.
Pokręcił głową z rozbawieniem i udał się na badania, w których nic nie wyszło, tak, jak myślał, więc zaraz wrócił do dyżurki i położył się na kanapie, zmęczony zabiegiem.
Tam lekarka obracała językiem w buzi cukierka, przeglądając kolejne dokumenty. Natręt wyglądał na zmęczonego, co ją cieszyło, bo może da jej chwilę spokoju.
- Położysz się ze mną?
- Nie.
- Ale tak mi się lepiej śpi.
- To weź poduszkę jako misia.
- Ale ja wolę, żebyś ty była moim misiem. - wyciągnął do niej dłonie
- A ja muszę iść na obchód - i jak zazwyczaj, wyszła.
Prychnął tylko i wykonał jeszcze jeden telefon, zanim udał się na pół godzinną drzemkę.
Wróciła po jakimś czasie, po uprzednim zajściu po jakieś ciastko i kawę, a następnie zajęła swoje stałe miejsce przy biurku.
JungGuk, który się obudził, przeciągnął się i ziewnął szeroko.
- Pani doktor już wróciła?
- Jak widać - wstała wyrzucić kubeczek po kawie.
- A mojej to nie chciałaś, chyba się obrażę.
- To się obrażaj. Nie zależy mi.
- Jasne. - podniósł się, idąc w jej stronę, a następnie nachylił się nad nią pod pretekstem wzięcia jabłka z tacy.
- Mogłeś poczekać dwie sekundy, aż się odsunę - powiedziała niewzruszona.
- Nie trzeba, nie przeszkadzaj sobie. Co się działo?
- Nic wielkiego. Wyjątkowo spokojnie dzisiaj było.
- A co z tą kobietą z wypadku?
- Jeszcze nie odzyskała przytomności, ale jest stabilna.
- Przed wyjściem do niej zajrzę, a potem możemy iść ma kawę.
- Ale ja właśnie swoją wypiłam, nie potrzebuję kolejnej.
- Może być i herbata.
- Nie, dziękuję.
- Trudno, pojadę do domu sam.
- Papa - pomachała mu, jakby miał już iść.
- Jeszcze mojej słodkiej pani doktor nie zostawiam.
- Szkoda. A już miałam nadzieję.
- Oj, niech pani nie udaje.
- Ale ja jestem bardzo szczera.
Przekomarzali się tak jeszcze przez dobre czterdzieści minut, dopóki Guk nie zrobił ostatniego tego dnia obchodu, po czym wrócił i się przebrał, idąc dać buziaka ulubionej pani doktor.
Wywróciła oczami, ale w tym momencie zadzwonił jej telefon. Sprawdziła kto dzwoni i od razu odebrała, oddalając się od się od lekarza.
- Tak kochanie? - odezwała się do słuchawki miłym tonem, pilnując, by być od Jeona w stosownej odległości.
- Papa, kochanie. - powiedział tak, by osoba po drugiej stronie słuchawki słyszała i ze zwycięskim uśmiechem opuścił szpital.
Kobieta zesztywniała lekko. Będzie miała przez tego pacana kłopoty, jak wróci do domu. Dzięki wielkie, panie "Nie umiem pogodzić się z tym, że nie każda laska na mnie leci". Wiedziała, że im szybciej zjawi się w domu i to wyjaśni, tym lepiej, więc zebrała się szybko i wyszła ze szpitala.
Jeon siedział przez chwilę w samochodzie, patrząc się na swój dom. Piękny, nowy domek, dwupiętrowy z dużym ogrodem. Każdy chciałby tu mieszkać, jednak on za każdym razem się bał. Bał się przekroczyć jego próg. Westchnął głośno i przetarł twarz, wychodząc z samochodu, by po chwili znowu pojawił się na jego buzi uśmiech.
W tym czasie Kim wróciła do domu z ciężkim sercem. Po cichu weszła do środka, zdejmując buty i rozglądając się z niepokojem. Było za cicho. Ruszyła do salonu, gdzie zastała partnera, który od razy wbił w nią gniewny wzrok. Już wiedziała, że to będzie bardzo ciężki wieczór. Z resztą nie pierwszy i pewnie nie ostatni.
- A pani doktor czemu dziś ma taką minę? - spytał, jeżdżąc swoim laryngoskopem po jej ramieniu.
- Nie odzywaj się do mnie i mnie nie dotykaj - powiedziała oschle, strzepując jego rękę ze swojego ramienia.
- Mam się dziś pani doktor bać?
- Rób co chcesz, byle z dala ode mnie.
- Okej, okej. - podniósł ręce w geście kapitulacji. - Idę do bufetu, potrzebuje pani czegoś, pani doktor?
- Nie - powiedziała krótko i zdecydowanym krokiem ruszyła na obchód.
Tego dnia nawet Jeon nie chciał jej wchodzić w drogę. Miał dyżur tylko do dwunastej, gdyż miał mieć nockę, więc resztę dnia spędził w domu, a wieczorem na nowo zagościł pod szpitalem, widząc, jak jego ulubiona pani doktor kłóci się z jakimś mężczyzną.
CZYTASZ
Pᴏsᴛ 316 || DᴀʜKᴏᴏᴋ
FanfictionDwójka lekarzy o mocnym charakterze na jednym oddziale szpitalnym to zdecydowanie wybuchowa mieszanka. Jak jednak potoczy się ich znajomość, gdy postanowią wzajemnie pomóc sobie w problemach? Współautor: @JJungkookie11 start: 22.04.2019 end: 06.04...