POV. Harry
Obudziłem się totalnie nie wiedząc gdzie jestem, bo na wstępie poczułem chłód a w Wieży Gryffindoru zawsze było ciepło. Nie pamiętałem nic co się wczoraj stało. Jedyne co świtało mi z tyłu głowy to błonia, zachód słońca, Ginny, trzask, różdżki i rwanie w pępku...
Chwila, chwila... GDZIE JEST GINNY??? Zacząłęm bardziej przyglądając sie pomieszczenia w którym byłem. Poobdzierane ściany, (wyglądające na mocne) metalowe dzwrzi i malutkie okieneczko. W pomieszczeniu panował mrok i głucha cisza. Byłem w stanie usłyszeć bicie własnego serca. Ten pokój krótko mówiąc wyglądał jak cela w mugolskim więzieniu.
Chcąc się troche rozgrzać, przysunęłęm się do ściany i podkuliłem kolana pod brode. Czułem się jak w mojej komórce pod schodami, w której mieszkałem jak byłem młodszy. Nie wspominam tego za dobrze. Dzięki Merlinowi Dudley oddał mi ten swój stary pokój. Był o niebo lepszy od tej klitki. I chociaż dalej ciotka Petunia zamykała mi drzwi na klucz, to przynajmniej miałem długie łóżko na którym się mieściłem. Co prawda nie ma porównania pomiędzy tym łóżkiem, a tymi w dormitorium, ale to i tak dobrze że nie śpie na samym materacu z którego wystają sprężyny.
POV. Narrator
Harry pogrążony daleko w rozmyślaniach o materacach i łóżkach, nie usłyszał kroków osoby, która zaczęła się zbliżać do drzwi, a zamek zastukał i otworzyły się. Jednak chłopak i tak niczego nie zobaczył, bo na korytarzu było jeszcze ciemniej. Na początku nic się nie ruszało. Lecz po chwili z korytarzowego mroku wyszedł jakiś mężczyzna.
Był wysoki i dobrze zbudowany. Miał na nogach czarne, potężne buty. Powiewała za nim pelery. Jego strój przypominał z wyglądu ten, który noszął Śmierciożercy.
- Ahh..., Pan Potter... ciebie w porównaniu do tej rudej to bym się nie spodziewał. - zagrzmiał po chwili mroczny głos. Harry czuł jak mu się wszystkie włosy jeżą na karku. Zaczął analizować to, co ten facet do niego powiedział i uświadomił sobie coś.
- Co zrobiłeś Ginny?! - poczuł przypływ gryfońskiej odwagi i stanął na równe nogi, przybierając wojowniczą pozę.
- Ja? Nic. Co innego mój kolega. Na pewno dobrze się nią zajął. Z resztą, na twoim miejscu wcale bym się nią tak wielce nie przejmował. A wiesz dlaczego? Bo gdyby nie te chytre pomysły Dumbledore'a, to nawet byś na Peron 9 i 3/4 nie trafił. Spytasz pewnie, czemu. A to temu, że gdyby nie ten stary landrynkowy dziad, to nigdy nie poznałbyś Weasley'ów. Ich najmłodsze ratorośle wcale się z tobą nie przyjaźnią dlatego że cie lubią tylko, że Dumbledore im kazał. No patrz, jaka niespodzianka. Wielce zdziwiony? Myślałeś, że ktoś cie lubi? Może ta cała Granger jest uczciwa i faktycznie się z tobą przyjaźni. I to koniec prawdziwych przyjaciół. Reszta toleruje cie tylko na rozkaz dyrektora, który, jak teraz widzisz, wcale taki święty nie jest i nie będzie po tym co zrobił, robi i będzie robił.
Do Harry'ego w pierwszej chwili nie dotarło to, co powiedział starszy czarodziej. Powtórzył to sobie jeszcze raz i aż otworzył usta z szoku. Czegoś takiego się nie spodziewał. Czyli tak naprawdę Ron i Ginny tylko udawali? Bliźniacy, pani i pan Weasley też? Przecież zawsze byli tacy mili...
- Co zamierzasz ze mną zrobić? - powiedział, mimo uciążliwej guli w gardle.
- Ciebie to raczej, a nawet na pewno oszczędzimy. Ruda już stąd nie wyjdzie. Współpracowanie z kimś takim jak wasz pożal sie Merlinie dyrektor, jest chaniebne i zasługuje na śmierć w największych męczarniach. - orzekł, odwrócił się i już miał wyjść, kiedy zatrzymał się w pół kroku. - Chcesz pożegnać się ze swoją przyjaciółką?
- T-tak. Jakbym mógł. - odpowiedział i patrzył z delikatnym strachem na twarz swojego rozmówcy, która była ukryta w mroku.
- Więc zapraszam za mną. - machnął ręką w kierunku drzwi i wyszdł, a Harry zaraz za nim, w obawie że sie zgubi.
Kiedy dotarli do sali w której była trzymana Ginny, chłopak przystanął na chwilę w oznace zdumienia. Drzwi były otworzone na rozcierz i było tu lepsze światło, więc mógł zobaczyć wszystko co dzieje się w środku.
Dziewczyna leżała na podłodze z grymasem bólu wypisanego na twarzy. Miała na sobie jakieś stare i brudne od krwi w dość szczególnym miejscu oraz w innym częściach ciała prześcieradło. Włosy miała poplątane i rozrzucone wokół głowy. Na około niej stało 5 mężczyzn z wręcz obrzydliwym porządaniem wypisanym na twarzy.
Dziewczyna otworzyła na chwilę oczy i gdy zobaczyła swojego przyjaciela, chciała coś powiedzieć ale nie miała na to siły. Harry tylko spojrzał na nią z pogardął i powiedział.
- Suka.
Poczym odwrócił się do człowieka, który go tu przyprowadził i powiedział, że chce już wracać.
- Dobra, tylko że teraz aportujemy się przed Hogwart, więc się przygotuj. A, i pamiętaj. Ufaj Granger, Snape'owi i nikomu więciej.
Skończywszy mówić złapał go za ręke i przeniósł przed Hogwart, a gdy tylko otworzył oczy, ujrzał zamek na tle wschodu słońca.
Witam wszystkich!
Dawno mnie tu nie było więć chyle czoła przed tymi, którzy jeszcze to czytają.
Do następnego!
CZYTASZ
Nie Uciekniesz || TMR X HG (Tomione) ZAWIESZONE
FanfictionHermiona Granger jest na szóstym roku nauczania w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Jak potoczą się jej losy? Czy pojawi się ktoś, kto zmieni je życie? Jeśli tak, to na lepsze czy gorsze? Jak zmienią się poglądy Czarnego Pana wobec czystości krwi? Czy...