Chapter XI

1.3K 69 0
                                    

*Louis P.O.V.*

     Nie mogłem uwierzyć w to co przed chwilą powiedział lekarz. Jak ona mogła...? To przecież... Niebezpieczne!

        - Ale... Jest Pan pewien?- zapytał słabym głosem Niall. Widać, że do niego to też jeszcze nie docierało. Był nienaturalnie blady, a jego oczy ze strachu rozszerzyły się do granic możliwości. Dłonie co chwilę zaciskał w pięści, chcąc w ten sposób trochę się uspokoić. Wiedziałem, że nie wiele mu to daje. Powstrzymywał się od wybuchu.

        - Niestety tak.- westchnął lekarz, patrząc na nas współczująco.- Tego nie da się pomylić z niczym innym. Przykro mi...

     Zamknąłem oczy, nie chcąc więcej widzieć tego człowieka. Dlaczego Alison nic nam nie powiedziała? Przecież... Na pewno byśmy jej pomogli.  Co jej to dało, że przed nami to wszystko ukrywała? Do jasnej cholery, byliśmy przyjaciółmi! Przyjaciele mówią sobie wszystko, a nie robią coś za plecami drugiego. Czy ona myślała, że będzie w stanie TO przed nami ukrywać? Prędzej czy później dowiedzielibyśmy się i musiałaby się gorzko tłumaczyć. Zresztą po postawie Niall'a było widać, że ma ochotę na ostrą pogawędkę z siostrą.

     Kiedy ponownie otworzyłem oczy, przed nami nie było już lekarza, ani Harry'ego. Domyśliłem się, że Loczek poszedł odprowadzić mężczyznę do drzwi i zrelacjonować reszcie o nowej sytuacji w jakiej się wszyscy znaleźliśmy. Wbrew pozorom, to co zrobiła Alison dotyczy nas wszystkich nie tylko jej.
     Rozejrzałem się po korytarzu i przez szparę w drzwiach zobaczyłem Niall'a stojącego nad łóżkiem swojej siostry. Niepewnie wszedłem do środka, zamykając za sobą drzwi. Blondyn nie poruszył ani o centymetr. Stał w miejscu i wpatrywał się w nieprzytomną dziewczynę.
     Szybko zmierzyłem ją wzrokiem. Była troszeczkę blada, a jej ręce, szczególnie nadgarstki zostały obandażowane i położone wzdłuż ciała. Usta były lekko rozchylone, a jej klatka piersiowa delikatnie i powoli unosiła się w górę i w dół. To był jedyny dowód na to, że blondynka jeszcze żyje.

        - Niall...- powiedziałem cicho, kierując swój wzrok na chłopaka. Zrobiłem kilka kroków w jego kierunku, a on po chwili zesztywniał. Odwrócił się w moją stronę, i dopiero teraz zobaczyłem jego łzy. Niall Horan płakał. Płakał przez swoją siostrę.

        - Nie, Louis...- wyjąkał ścierając krople z policzków. - Nie mów mi, że to nie jest moja wina. Gdybym wcześniej wiedział... Gdybym chociaż wiedział, o tym co się dzieje w jej życiu...  a ja nie reagowałem. Gorzej. Nie wiedziałem kompletnie nic. Może dawała jakieś znaki, a ja byłem taki ślepy, że ich nie zauważyłem...

     Pokręciłem głową. Wiedziałem, że tak będzie. Horan zaczął obarczać siebie winą. 

********
*Niall P.O.V.*

     Czułem, jak wszystko to, o co tak bardzo walczyłem, wali się na moją głowę. Pokręciłem głową, nie dopuszczając do siebie słów lekarza. Przecież to nie może być prawda. Alison NIGDY nie popełniłaby takiego głupstwa. A jednak... zrobiła to. W głowie ciągle słyszałem TE słowa. Brzmiały one jak wyrok...

        ,,- Pańska siostra ma liczne rany cięte na rękach. Niektóre, już są stare, zabliźnione, inne zupełnie świeże, krew nie zdążyła jeszcze zakrzepnąć. Niektóre z nich są na głównych żyłach- tak jakby próbowała je przeciąć. Nie jestem w stanie teraz stwierdzić, czy tego dokonała czy nie. Wiem jedno, dziewczyna robiła to co chwile. Proponuję, aby zabrał jej Pan wszystkie przyrządy, którymi mogłaby się pociąć. I proszę mieć ją na oku, jeżeli raz to zrobiła- zrobi to jeszcze raz.''

     Stojąc przed jej łóżkiem zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo jest dla mnie ważna. Nie mogłem jej stracić, a właśnie się tak czułem. Jakbym stracił coś cennego. Jakąś cząstkę mnie...

The future starts today, not to tomorrow...~L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz