P. II - WIESZ, GDZIE SĄ DRZWI

49 2 1
                                    

Izaya przerwał pocałunek jako pierwszy, zupełnie nie wiedząc, co miał zrobić. Zainicjował całą sytuację, zupełnie bez przemyślenia jej następstw czy możliwych rezultatów, choć gdyby miał szczerze przyznać się przed samym sobą, raczej spodziewał się odrzucenia, wyśmiania i ucieczki ze strony Kidy, a nie tego, że dzieciak przyciągnie go do pocałunku, gdy ostatnia z izayaszowych szarych komórek spróbuje go powstrzymać. Skłamałby jednak, gdyby powiedział, że nie spodobało mu się, jak Kida wsunął palce w jego włosy i zaczął delikatnie drapać go w tył głowy w rytm pocałunku. Zadziwiająco delikatnie i z wyczuciem. Zupełnie nie tak, jak mógłby się tego spodziewać po przywódcy Żółtych Szalików. Orihara zsunął się tak, by usiąść na podłodze, opierając się plecami o kanapę, przymykając oczy i wzdychając ciężko. Nie był w stanie patrzeć na Kidę, gdy zamierzał powiedzieć to, co zamierzał. Wiedział, że widok delikatnie zarumienionych policzków chłopaka, zarówno od pocałunku jak i alkoholu, da radę zmienić jego plany.

- Dlaczego mnie nie pocałowałeś Izaya? - spytał w końcu cicho Kida, przekręcając się na kanapie tak, by leżeć na boku i mieć idealny widok na rozmówcę.

- Dlaczego mnie nie odepchnąłeś? - odpowiedział szeptem pytaniem na pytanie Orihara.

- Bo nie potrafię Ci odmówić. Bo nie chcę Ci odmawiać - przyznał wprost Masaomi, nawet nie próbując użyć tekstu o tym, kto kogo pierwszy o co zapytał. - Bo zawsze potrafisz wywołać we mnie uczucia i emocje, których nie potrafi nikt inny. Bo przy Tobie czuję się w pełni sobą. Bo wiem, że chciałem Cię pocałować od momentu, w którym zbliżyliśmy się, gdy założyłem Szaliki, ale wtedy za bardzo się tego bałem.

- Bałeś się? - spytał Izaya, przekrzywiając głowę tak, by móc spojrzeć na chłopaka.

Masaomi spodziewał się znaleźć w tym wzroku kpinę czy szyderę. Spodziewał się śmiechu i niedowierzania. Nie spodziewał się tylko tego, że pytanie będzie szczere. I pewnie dlatego tak bardzo go ono zaskoczyło.

- Oczywiście, że tak. Praktycznie każdego dnia - przyznał Masaomi, nie mogąc z jakiegoś powodu znieść wzroku informatora. - Zastanawiałem się, kiedy zorientujesz się, że trochę za bardzo lubię tu przychodzić. Że trochę za bardzo lubię spędzać z Tobą czas. Wiedziałem, że gdybyś się dowiedział to odciąłbyś mnie ze swojego życia, bez względu na to, jak dochodowe źródło informacji byś przez to tracił.

- Nie mogłeś tego wiedzieć - wytknął mu cicho Izaya.

- Może. Ale takie sprawiałeś wrażenie. Tak chciałeś być odbierany. A ja nie chciałem zaryzykować naszej relacji. Wtedy nie wiedziałem, że przy mnie też kogoś udajesz. Naiwnie liczyłem, że przy mnie jesteś tak szczery, jak tylko możesz być. Dlatego jeśli utrzymywałeś postawę, w której odrzucałeś ludzi w momencie, w którym przestawali być tylko pionkami, a zaczynali być nieco zbyt emocjonalnym balastem, to nie miałem najmniejszych podstaw do tego, by Ci w to nie wierzyć - zauważył zadziwiająco spokojnie Kida. - I nie chciałem żeby to spotkało mnie. Nawet jeśli cały mój mózg krzyczał i wywalał mi czerwone flagi, że jesteś najbardziej toksyczną osobą, jaką spotkam w życiu. Za bardzo mnie do Ciebie ciągnęło żebym miał zachować się racjonalnie. Ale fakt faktem, potem wyszło na jaw, że dla Ciebie to była tylko zabawa i wątpię żeby w życiu przydarzyło mi się coś, co bardziej złamałoby mi serce na tysiące kawałków.

- Więc dlaczego wracasz do tego teraz? - spytał szczerze zainteresowany Orihara.

- A kto powiedział, że wracam? - prychnął Masaomi, śmiejąc się cicho i kręcąc z niedowierzaniem głową. - Nie jestem już tym samym dzieciakiem, co wtedy. Nie zamierzam się łudzić, że cokolwiek dla Ciebie znaczę. Zrobiłeś to, na co miałeś ochotę. To samo zrobiłem ja. I nic poza tym. To tylko pocałunek. Poprawiło mi to nieco humor, ale to tyle. Przecież nie zacznę od razu wyobrażać sobie naszej wspólnej przyszłości.

DURARARA!!! - Dwóch blondynówWhere stories live. Discover now