P. IV / OKULARY

37 0 0
                                    

Cała ta sytuacja była więcej, niż miła i Izaya był ostatnią osobą, która zamierzałaby narzekać na taki jej rozwój, ale niestety, gdy jest się najbardziej rozchwytywanym informatorem w Tokio to rzeczywistość ma przykry nawyk upominania się o ciebie. Szczególnie w tych sytuacjach, w których najmniej się tego chce. Szczególnie, gdy twoja własna pracownica ma wyczucie czasu istnej męczydupy i postanawia wparować sobie z powrotem łaskawie do pracy, bo uznała, że nie zamierza marnować większej części dnia. Namie oznajmiła tylko tym swoim pozbawionym jakichkolwiek uczuć tonem, że zamierza zaszyć się na piętrze i że bajzel, który Izaya zrobił, może posprzątać sam, bo widziała w tym szansę na nauczenie mężczyzny by nie zachowywał się jak dzieciak rozrzucający własne zabawki. I w każdej innej sytuacji Orihara może nawet by jej coś odpowiedział. Przypomniał, kto dla kogo pracuje i dorzucił niemałą pogawędkę o okazywaniu szacunku własnym przełożonym. Nie miał jednak takiej szansy, gdy wciąż siedzący mu na kolanach chłopak z uśmiechem wymalowanym na całej twarzy, znów połączył ich usta w kolejnym pocałunku.

- Czy ty przypadkiem nie masz szkoły młody? - spytał w końcu Izaya, zbierając w sobie całą siłę jaką miał, by odsunąć się nieznacznie od zajmującego jego kolana i myśli licealisty, zadziwiająco delikatnie odgarniając mu włosy z twarzy i niemal zatracając się w tych pięknych, pełnych radosnych iskierek oczach.

- Nie potrzebuję szkoły, przewodzę gangowi - odbił piłeczkę Kida głosem rozpieszczonego pięciolatka. - Zresztą tu jest o wiele ciekawiej. I towarzystwo jakieś takie lepsze.

- Młody, na bogów, won do szkoły - westchnął ciężko Orihara udając absolutne załamanie. - Mój chłopak nie może być idiotą bez wykształcenia - dodał szeptem, kierując te słowa prosto do ucha chłopaka i sprawiając, że nieznacznie zadrżał gdy poczuł na swojej skórze najpierw ciepły oddech informatora, a następnie jego usta, gdy Izaya uznał, że kilkukrotnie pocałuje jego szyję.

- Czyli jesteśmy już na tym uroczym etapie zauroczenia, gdzie nazywamy się chłopakiem i chłopakiem? - spytał niewinnym tonem Masaomi, początkowo przekręcając głowę tak, by dać Izayi lepszy dostęp do własnej szyi, a ostatecznie wsuwając delikatnie palce w jego włosy by zupełnie niespodziewanie mocniej go za nie szarpnąć i pocałować na linii żuchwy.

- No nie wiem jak ty to sobie młody wyobrażasz, ale ja tu jestem jednorazową ofertą i tylko na wyłączność - oznajmił ze śmiechem Izaya. - I bardzo nie lubię się dzielić tym, co moje. Nawet jeśli nie wiem, czy cokolwiek z tego wyjdzie i czy tylko nie robię nam obu nadziei na coś, co nigdy się nie stanie.

- Biorę w ciemno - odparł tonem zwycięzcy Kida. - Za dobrze całujesz żeby się nad tym dwa razy zastanawiać. No i zawsze warto mieć jednego z największych potworów tego miasta po swojej stronie. Albo w swoim łóżku - dodał zawadiacko, nieznacznie zahaczając własnym nosem o nos Orihary, ale powstrzymując się od rozpoczęcia kolejnego pocałunku dosłownie o milimetry od twarzy informatora i odwracając się z pewnym zawstydzeniem, gdy nie zdołał powstrzymać ziewnięcia.

- Ktoś tu spędził całą noc myśląc o mnie i nie złapał ani trochę snu, że jest taki zmęczony? - spytał ironicznie informator.

- Ktoś tu porozrzucał papiery we własnym biurze żeby dać ujście złości, bo coś nie poszło po jego myśli? - odbił piłeczkę natychmiast Masaomi po czym spoważniał i pochylił się tak by oprzeć czoło o czoło informatora. - Dla mnie to też jest przerażające. To jednocześnie najwspanialsze i najstraszniejsze uczucie, jakiego kiedykolwiek doświadczyłem. Jednocześnie mam ochotę skakać ze szczęścia i zwymiotować ze stresu. Już nie mówiąc o tym, jak ściśnięty mam chwilowo żołądek. Dla mnie przejście do tego, jak będzie wyglądać nasza nowa relacja będzie prostsze. Praktycznie od zawsze się w tobie podkochiwałem, to będzie niemal naturalne. A jednocześnie pełne emocji i chaosu jak przejażdżka najdziwniejszą i mam nadzieję najdłuższą kolejką górską. Nie musisz mówić, że mnie kochasz. Nie musisz tego na razie nawet czuć. Po prostu bądź blisko i bądź przy mnie tak bardzo sobą, jak tylko jesteś w stanie. Chcę poznać tę część ciebie, której nie zna nikt inny. Tę, w której pokazujesz prawdziwe emocje, tę, w której pozwalasz sobie na bycie bogiem dwadzieścia cztery na siedem. Możemy podejść do tego na spokojnie, powoli. Żebyś cały czas czuł grunt pod nogami. Może wejdziesz w tę relację na spokojnie, z pełnym rozmysłem i spokojną głową i sercem, a może po drodze uznasz, że to jednak nie to. Tak czy siak będę obok i nie będę naciskał - obiecał chłopak spokojnym tonem.

DURARARA!!! - Dwóch blondynówWhere stories live. Discover now