13.

1.1K 67 14
                                    

Staliśmy tak dobre parę sekund. Naszczęście się opamiętałam i go lekko odepchnęła. W tle można było usłyszeć jakieś głosy typu ,,To oni są razem?!".

Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie z tyłu za włosy szarpiąc w dół. Upadłam na ziemię i ostatnie co widziałam to nachylającego się Alexa i krzyk Louisa, który nie wiedziałam skąd się tam wziął.

- Ciebie Kurwa pojebało?!

---

Pik pik pik.

Słyszałam tylko te cholerne pikanie. Chciałam otworzyć oczy, ale powieki były tak cholernie ciężkie, że było ciężko.

Pik pik pik.

Czy to przestanie pikać?! - pomyślałam.

- Panno Agreste? Słyszy mnie pani?

Kto to? Kto to mówi? - znów pomyślałam.

Zaczęłam pomału otwierać oczy, ale szybko je zamknęłam, bo jakieś światło starsznie raziło.

W końcu udało się mi otworzyć oczy.

Czy to szpital?

- Dzień dobry. Jesteś w szpitalu z powodu ciężkiego urazu głowy.- powiadomił mnie lekarz.

- Co się stało? - spytałam łapiąc się za obolałe miejsca. Głowa i... Brzuch.

- Zostałaś zatakowana. Reszte powie pani rodzina. A i jeszcze jedno.

- Tak? - spytałam.

- Strasznie mi przykro. - oznajmił lekarz i wyszedł.

Co? Czemu mu przykro?

Nagle do sali wszedł mój tata i moja mama. Za nim Louis. Byli źli. Co ja zrobiłam?

- Jak mogłaś?! - krzyknęła mama.

- Nie krzycz. Boli mnie głowa.

- Marinette niech z nią ktoś inny na ten temat porozmawia. - powiedział tata. Mama westchnęła.

- My wyjdziemy. - powiedział Louis i zabrał mamę z sali. Po nim wyszedł tato.

Nagle ktoś wszedł do sali.

- Alex?

---

Siedzieliśmy w ciszy i postanowiłam ją przerwać.

- Kto mnie zaatakował?

- Lisa, ponieważ... Cię pocałowałem. - powiedziałam unikając wzroku. Był jakiś dziwny.

- Mhm... Posłuchaj... - przerwał mi.

- Czemu mi nie powiedziałaś?

Zmarszczyłam brwi.

- O czym ty mówisz? - spytałam poprawiając się.

- Nie wiesz o co mi chodzi?

- Nie.

- To ja ci powiem. - powiedział i wstał. Zaczął krążyć po sali. - Więc czemu nie powiedziałaś o ciąży?

Otworzyłam szeroko oczy.

- Zaskoczona? Przez to, że nikomu nie powiedziałaś stało się to nieszczęście... - westchnął.

Jakie nieszczęście?!

- Zaatakowała mnie, bo mnie pocałowałeś!- oznajmiłam.

- Ja pierdole! - krzyknął. - Nie mówię o tym! Nie rozumiesz, że poroniłaś?!

Złapałam się za usta. To niemożliwe...

- C-co?- wiem, że nie powinnam, ale zaczęłam płakać.

- Tak... Stało się. Ale powiedz mi co zamierzałaś? Wyjechać i co? Wychować sama czy jak? Po za tym kogo to było dziecko moje czy tego Pedała Erica? Hm? Co chciałaś zrobić?! - zapytał krzycząc.

- Chciałam usunąć! - krzyknęłam.

Alex stanął jak słup soli.

- S-słucham? - spytał w szoku.

- Nie wiedziałam kogo to dziecko i bałam się, Okej?!

- Emma to nie jest czas na żarty. - zaczął się nerwowo śmiać. - Pytam jeszcze raz. Co chciałaś zrobić? Nie denerwuj mnie!

- Mówię prawdę. - mój głos się łamał.

- Nie! Jak mogłaś w ogóle o tym pomyśleć?! Tak trudno ci kurwa było wstać z łóżka, bo na pewno płakałaś w nim, i zejść na dół, otworzyć drzwi wejściowe, wyjść z domu, iść na drugą stronę i zadzwonić do mojego domu, aby ze mną porozmawiać na temat co dalej?!

Byłam w szoku. Nie widziałam nigdy tak złego Alexa, a był często taki.

- J-ja... Alex wybacz mi! - rozpłakałam się na dobre.

Wiem, że powinnam być na niego zła, bo zranił mnie, ale to już nie istotne! Kurwa kocham go a moja głupota jest okropnie duża.

- Dlaczego? - zaczął się do mnie przybliżać. - Dlaczego to chciałaś zrobić?

- B-bałam się... Naprawdę się bałam ale...

- Ale? - usiadł na łóżku obok mnie.

- Kiedy mnie pocałowałeś... Miałam nadzieję, że to twoje dziecko i, że obędzie się bez aborcji...

Alex westchnął, szybko wstał i wyszedł...

...

Hejooo!

Wiem trochę rozdział taki smutny, ale dzieki niemu relacja bohaterów się zmieni...

Kosiam 💗

Miłość NIE na rok / 🌹 Perspektywa Emmy Agreste 🌹/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz