15.

1K 63 25
                                    

Parę dni później...

Była godzina 22 a ja leżałam i oglądałam zdjęcia w telefonie. Szlochałam. Były to akurat zdjęcia z wyjazdu w Los Angeles. Było dużo moich i Alexa, jak już się pogodziliśmy. Byłam szczęśliwa i dopiero wtedy to widziałam. On dawał mi szczęście. Czy może być tak że już wtedy go kochałam? Czy może być tak, że go teraz kocham? Ha! Oczywiście.

Kto by pomyślał, że przykre wydarzenia dają tyle do myślenia. Wybaczyłam mu. Mojemu bratu. Sobie.

Ale czy oni wybaczą mi?

Starłam oczy i wyszłam z galerii zdjęć. Weszłam na instgrama. Pierwsze zdjęcie jakie mi się wyświetliło, spowodowało łzy.

Czyli są razem. Lisa i Alex są razem.

Dostałam wiadomość od Erica, że rozumie co się stało. Dwa dni wcześniej powiedziałam mu o ciąży i poronieniu. Od tygodnia nie byłam w szkole. Po co?

Ułożyłam się, aby iść spać, ale usłyszałam jakieś stłuczenie w pokoju Louisa więc podniesłam głowę. Nagle mój brat wparował mi do pokoju.

- Emma! Szybko, jedź że mną! Amelia miała próbę samobójczą!

---

Wysiadłam szybko z auta zaraz po moim bracie. Był przygnębiony.

Pod Domem państwa Bon i Celebre stał już Alex i... Lisa...

Było to przykre, ale ważniejsza była teraz Amelia.

- Co się stało!?- zapytał szybko Louis, Lahiffe.

- Zadzwonił po mnie Max, co było wielkim zdziwieniem, i powiedział, że przez ciebie Amelia chciała się pociąć. Jest ona w domu, ale nie chcą nas wpuścić. - mówiąc to Lisa patrzyła na mnie z dumą.

- Dobra ja pójdę. - powiedziałam.

- Jak? - zapytał mój brat.

- No Eric mnie lubi. - stwierdziłam a Alex prychnął, ale to zignorowałam.

- Jesteś pewna?

- Tak. - mówiąc to zadzwoniłam do domu.

Nagle otworzył Eric.

- Emma? - zapytał.

- Hej... Wiem, że wy... - wskazałam na brata i niego. - ... Się nie lubicie, ale jemu serio zależy na niej.

- Tak? To jakim cudem ta laska jest w ciąży? - zapytał skrzyżując ręce.

- Czekaj?! To ona się dowiedziała?! - zapytał zaniepokojony Louis. Złapał się za głowę i zaczął się kręcić. - Kurwa muszę ją zobaczyć!

- Eric, błagam. - poprosiłam szeptem.

Ten przegryzł wargę i westchnął.

- Dobra, ale ten frajer nie wchodzi. - wskazał na Alexa. - Ty też lepiej zostań. - powiedział do mnie.

- W porządku, ale nic mu nie rób. Ani twój brat.

- Okej.

Po chwili do domu wbiegł Louis krzycząc imię swojej ukochanej.

---

Louis po piętnastu minutach napisał do Alexa, że zaraz wychodzi, ale mamy wracać. Poprosił również żeby mnie odwiózł.

Siedziałam z tyłu, a z przodu Alex i Lisa (czytaj morderczynio- dziwka).

Alex, aby zrobić mi na złość, złapał ją za kolano.

Przrwróciłam oczami ze złości.

Chyba tak byłam wściekła, że zachciało mi się wymiotować.

- Zatrzymaj Auto! - powiedziałam łapiąc się za szyję.

Alex spojrzał na mnie w lusterku i szybko zatrzymał się na uboczu.

Szybko wyszłam z auta i poszłam trochę dalej, aby wypróżnić swój żołądek.

- Wszystko okej? - zapytał stając za mną.

- Nie twoja sprawa. Idź do swojej laski, która zabiła mi dziecko. - wspomniałam o niej choć siedziała w aucie.

- Sama chciałaś to zrobić! - uniósł się.

- Aha i to jest jej wytłumaczenie?!

- Nie, i powiedziałem jej parę gorzkich słów.

- Ha! Jak była pod tobą i ją ruchałeś?! - krzyknęłam nie kontrolując tego.

Zapadła cisza.

- No co? Nagle wielkie AMOR?! Nagle ją kochasz i jest twoją laską?

- Wsiadaj do auta i milcz.

Ominęłam go i wsiadłam do auta.

Alex stał jeszcze na zewnątrz.

- Przegrałaś, Agreste.

Spojrzałam na kasztanową dziwke.

- W czym?- spytałam z kpiną. - Jak on cię kurwa nawet nie kocha.

...

Hejooo!

Biedna Amelia...

Jak myślicie co tutaj jest zagadką? Jest zagadka i to wielka!

Kosiam 💗

Miłość NIE na rok / 🌹 Perspektywa Emmy Agreste 🌹/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz