14

1.3K 85 96
                                    

Udaliśmy się na spacer do ogrodu, który był obok domu. Był duży, kolorowy. Na jego środku stała przestronna altana. Był tutaj również mały placyk zabaw, specjalnie przyszykowany dla dzieci. Usiedliśmy w altanie i podziwialiśmy piękno ogrodu wtuleni w siebie.

NN: - Naprawdę dawno tu nie byłem... Zapomniałem jak tu jest pięknie... - mówił z rozmiarzeniem.

NDR i RFN: - Cześć mamo i tato! - pojawiły się nagle dzieci.

NN: - Cześć skarby - potarmosił włosy syna.

Ann: - Przepraszam - przybiegła za dziećmi opiekunka - jeśli państwu w czymś przeszkodziły - powiedziała lekko zdyszana.

NN: - Nic nie szkodzi - wziął na kolana córkę - Możesz sobie zrobić przerwę.

Ann: - Ale... - zdziwiła się.

NN: - Żadnych 'ale', teraz ja się pobawię z dziećmi - powiedział zadowolony.

Ann: - Dobrze, jeśli Pan sobie tego życzy - odeszła wkrótce spokojnie.

NN: - W co chcecie się pobawić? - zapytał szybko i z radością.

RFN i NRD: - W chowanego! - krzyknęły szczęśliwie. RFN zeskoczyła z jego kolan, a Rzesza powoli wstał.

NN: - Dobrze ale tylko w sadzie - uśmiechnął się szeroko - Ja liczę! - zakrył oczy - Jeden... Dwa... Trzy... (i tak dalej) - dzieci prędko rozbiegły się po ogrodzie - Dwadzieścia! Szukam! - wrzasnął i wyszedł szukać dzieci.

Ty: - Ciekawe gdzie się skryły? - sarkastycznie zapytałam rozbawiona, gdyż było dokładnie widać gdzie się dzieci ukryły.

NN: - Tak, ciekawe... - chodził na palcach i ich szukał, a raczej udawał, że szuka. Wyszłam z altany by popatrzeć na ich zabawę. Zaglądał w każdy zakamarek, nawet pod mały kamyk, tylko nie tam dzie były dzieci. Rozbawiło to dzieci i było słychać ich urocze głosiki. RFN skryła się za drzewem, a NRD pod trochę rozłożystym krzakiem.

Po jakichś trzydziestu minutach Rzesza usiadł na trawie na środku ogrodu.

NN: - Poddaję się - krzyknął z zabawnym tonem głosu - pokażcie się!

Wtem dzieci wyszły ze swoich kryjówek i że śmiechem wbiegły na tatusia przewracając go na soczyście zieloną trawę.

Jedyne co mnie zmartwiło w tym momencie to śnieżnobiała koszula męża, który tarzał się w trawie razem z dziećmi. Zaśmiałam się na tą myśl.

NN: - To... Może pójdziemy zobaczyć wasz pokój, co? - podniósł się na łokciach z leżenia na plecach.

RFN i NDR: - Taak! - natychmiast wstały z niego i czekały aż wstanie z ziemi.

NN: - To chodźmy - powiedział jak wstał i złapał dzieci za ręce i szli w stronę domu.

Gdy przechodzili obok mnie dołączyłam się do nich i spojrzałam na plecy męża. Były całe zielone.

Ty: - Przecież to się nie dopierze! - zganiłam go rozbawiona.

NN: - Oj tam... Zabawa ważniejsza, nie? - zwrócił się do dzieci.

RFN: - Tak! - krzyknęła radośnie.

Wkrótce weszliśmy do domu i później do wielokolorowego pokoju dzieci.

RFN: - Ale supel! - jeszcze nie umiała powiedzieć 'r' i brzmi to słodko. Wyskoczyła na łóżko i skakała na nim z bratem ale uprzednio zdjęli z naszą pomocą buty.

Ty: - Jak ci się podoba NRD? - zapytałam.

NDR: - Bardzo! - radośnie skakali po łóżeczku.

_______________________

Jeeej! W końcu rozdział!

XD

III Rzesza x Reader //Countryhumans\\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz