Samuel

7 1 1
                                    

-Zwierzam sie Tobie, oddaję i ofiaruję.  Obdarz to miejsce pieczęcią i nadaj jej swój kształt.  Tylko ród Jeon'ów i Kim'ów.  Nie więcej, Nie mniej...-wyszeptałem zasiadając przy stole. Musiałem mieć miejsce , w którym nikt mi nie będzie przeszkadzał. Musiałem się uwolnić, musiałem mieć miejsce, gdzie przodkowie będą czuć się bezpiecznie.
-Connorze,  Elizabeth. Przybądźcie po część jej mocy. Najedzcie się u mego boku i czyńcie honory.
-Oh TaeHyung... Twa rozkosz, mimo że pokryta ciemnością,  jest zniewalająca- zarechotała Liz poprawiając swe rude włosy. To była jej zguba... - Co chciałbyś od nas usłyszeć?
-Moje proroctwo, którego moje ukochane wiedźmy mi nie przekazały. 
-Jesteś czysty Tae... Twoje ciało, twoja dusza nie przeszła chrztu piekielnego,  A mimo to masz moc,  o której każdy czarownik marzy. W uszach przodków rozbrzmiało wiele imion... Ale najgorsze z nich to Samuel. Obalone imię, pochowane w czeluściach piekielnych wiele dekad temu. Władca piekieł, przeklęty,  wyklęty...
Wygrany.  -wyszeptał Connor z uśmiechem na ustach- A Ty mój drogi jesteś z nim powiązany. Mówią o Tobie jak o nowym władcy.  Więcej nie możemy powiedzieć,  bo nie wiemy.  Twoja ostateczna walka będzie z Samuelem,  z samym sobą i Szatanem.  Pamiętaj,  Jeon jest twym ratunkiem.

Kim jest Samuel ... Dziecko Lucyfera oddane w opiece śmiertelnym.  Zwiastun prawdziwej mocy. Jego reinkarnacje przewijały się przez stulecia, jednak sam Szatan nie mógł dopuścić do aktywacji uśpionej mocy, to by oznaczało jedno... Koronację nowego władcy. 
W progu stanęła Martha, wyraźnie zniesmaczona moją nową barierą. 
-Martho, czy możesz rozmawiać z przodkami? Możesz korzystać z ich mocy? -zapytałem anulując czar chroniący.  Na ten moment to moja jedyna szansa.
-Oczywiście, że nie. Porzuciłam tę moc już dawno temu I oddałam się prawdziwym władcy,  diabłowi- wysyczała widocznie podekscytowana pytaniami, znalazłem Twój słaby punkt, wiedźmo. 
-Zatem komunikujesz się z nim ? - ciągnąc tę konserwację byłem pewien jednej rzeczy.. mogłem dowiedzieć się czegoś bardziej wartościowego niż zwykłe przepowiednie nasycone za dużą ilością alkoholu.
-Szatan komunikuje się ze mną tylko gdy żąda zapłaty za swe usługi. Nic jednak nie wynagrodzi mocy, którą dzięki niemu dysponuję. Jestem dzięki niemu praktycznie nieśmiertelna- praktycznie.... Ciało czarownicy ma limity, przekonałem się już o tym bardzo dawno. Jej ciało jest kruche, podatne na zrobienie.
-Czy wielki Szatan ma jakieś słabe punkty? Czy ma w sobie coś co zapuściłoby go w stan rozpaczy ?
-Samuel, zdobywca.  Chciałabym poznać kogoś silniejszego od Szatana. Tacy są tak łatwi do manipulowania...
-Oh Martho, uważaj na słowa,  bo jeszcze Twój pan ześle na nas swe słynne płomienie.  - zaśmiałem się delikatnie dotykając swej wargi - Pora przyzwać naszego gościa,  czyż nie ?

Endless Christmas ~VKook/TaegiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz