Część 1

1.5K 63 28
                                    

Harry siedział przy oknie spoglądając na spływające po nim krople i błyskające w tle pioruny powstające na niebie. Dudley tak przeraźliwie głośno chrapał, że zagłuszał obijające się o skały, fale. Harry owinął się ciaśniej starym, podziurawionym kocem, licząc minuty do swoich jedenastych urodzin.

Równo o północy rozległ się dudniący grzmot w drzwi. Dudley ze strachu prawie zleciał z kanapy, w tym samym momencie na schodach  wujek Venon z strzelbą w ręku i ciotką Petunią stanęli  jak wryci, widząc jak drzwi wylatują z zawiazow opadając z  trzaskiem na podłogę podnosząc w powietrze leżący, stary kurz. Wchodzi do środka olbrzymi mężczyzna z prawie całą pokryta twarzą włosami i brodą. Z niesamowitą lekkością stawia drzwi z powrotem w zawiasy i kieruje się do kanapy.

- Posuń się gruba świnio. - spojrzał zza włosów na siedzącego Dudley'a. On ze strachu psiknął i pobiegł do matki, za którą się schował.

List pojawił się równo o północy pojawił się z nikąd na Harry'ego kolanach, szybko go schował do kieszeni, w momencie, gdy olbrzym wyważył drzwi od domku i wszedł do środka. Tylko przez chwile zdążył, mu się przyjrzeć sprawdzając, kto go wysłał, ale nie był przez nikogo podpisany. Harry nie miał czasu, by go przeczytać. Hagrid, bo tak się przedstawił olbrzym, miał małą sprzeczkę z państwem Dursley, między czasie tłumacząc Harry'emu kim tak naprawdę jest, wręczając mu do rąk jego pierwszy tort i list, który od paru dobrych dni był niszczony przez mugolską rodzine. Był to list z gratulacjami dostania się do szkoły magii i czarodziejstwa, o której nigdy wcześniej nie słyszał.

Gdy Hagrid, w końcu usnął, miał czas, by  przeczytać list, który przez cały czas trzymał w kieszeni.

Usiadł owinięty płaszczem Hagrida przed kominkiem, dał mu oszczegajac Harry'ego, że w kieszeni ma małe myszki po co mu myszy w kieszeni, pomyślał Harry. W kominku jeszcze ogień, nadal cicho trzaskał. Przybliżył list trochę do ognia, który był pożółkły i wyglądał na strasznie stary, papier wyglądał identycznie jak ten, który dostał z Hogwartu. Przez chwile się zawahał, biorąc głęboki oddech i powoli zaczął rozkładać papier. Pierwszy list, który dzisiaj otworzył, ucieszył go na tyle, że uwolni się od Durskeyów w ciągu miesiąca. Co może przenieś ten list?

Nie wytrzymując już z narastającego napięcia, szybko otworzył list i od razu spojrzał na sam koniec, gdzie zostały napisane słowa „Kocham cię synu, Lily".

-Lily...- cicho szepnął do siebie Harry. Od razu wiedział, że to list od jego matki. Jego oczy momentalnie wróciły na początek strony i zaczął czytać list, który został napisany tak dawno przez jego matkę.

Dolina Gordyka

18 października 1981

Mój najdroższy Harry,

Gdy pisze ten list, ty śpisz słodko na moich kolanach. Raz po raz się przebudzasz z niespokojnego snu, zupełnie jak twój ojciec i zerkasz na mnie swoimi zielonymi oczkami, upewniając się, że jestem przy tobie, przewracasz się delikatnie na drugi bok, zsuwając z siebie kocyk. Mój kochany synku, całym moim sercem, mam nadzieje, że nigdy nie będziesz musiał czytać tego listu, ale głos w mojej głowie mówi, że muszę go napisać. Voldemort poluje na nas i musieliśmy się ukryć, mimo że podjęliśmy wszelkie środki ostrożności, bardzo się obawiam, że James i ja możemy tego nie przeżyć.

Jest tak wiele rzeczy, które chce ci przekazać, ale nie wiem, od czego zacząć. Po pierwsze, wszystkiego najlepszego z twoich jedenastych urodzin, poprosiłam domowego skrzata, Zgredka, który miał ci przekazać właśnie ten list. Gratuluje ci także dostania się do Hogwartu, gdzie również i ja do niego uczęszczałam. To były najlepsze spędzone lata mojego życia, synu. Uczyłam się czarować, poznałam mnóstwo przyjaciół i co najważniejsze, zakochałam się. Mam nadzieje, że do tego czasu będziesz gotowy tam uczęszczać. To, co chce ci teraz przekazać, Harry, jest bardzo trudne dla mnie i źle się czuje z tym że tak długo zwlekałam, żeby powiedzieć ci o tym.

Chłopiec, który przeżył.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz