Kolejny raz przytaknęłam podczas rozmowy z tatą. Zadzwonił piętnaście minut temu i wypytywał czy wszystko w porządku, czy niczego nie potrzebuje, czy Megatron mnie nie bije i takie tam sprawy. Powoli zaczynał mnie drażnić tym zainteresowaniem, przez ostatnie dziewiętnaście lat mojego życia się tak mną nie interesował, a nagle coś mu odbiło. Nie wiem, może przypomniał sobie, że jestem jego córkę czy coś... Zazwyczaj interesował się jedynie swoim biznesem, tym, żeby pieniędzy było pod dostatkiem, żeby nie spóźniać się na spotkania i żebym uczyła się regularnie i dobrze. Moje oceny chyba były jedynym co go obchodziło w stosunku do mnie. Ale to by znaczyło, że widział mnie jedynie jako przyszłą maszynkę do zarabiania pieniędzy.
Rozgadał się. Zaczął mówić o tym co działo się w domu, co u niego aż w pewnym momencie zaczął gadać o firmie, którą miał. Od razu wywróciłam oczami czując gorzki smak żenady. Pożegnałam się szybkim "Muszę spadać, pa" i się rozłączyłam. Od razu wróciłam do wgapiania się w puste strony jednej z książek jakie wzięłam ze sobą. Ale, nie było tam tekstu. Strony były puste, co mogło oznaczać tylko jedno.
To są pierwsze dwie strony, które z reguły są puste, a ja nie mogę znaleźć motywacji do zaczęcia czytania.
Zrezygnowana zamknęłam książkę i pomrukując coś niewyraźnie ruszyłam w stronę łóżka. Pięć sekund i już leżałam szczelnie okryta milutką kołdrą. W międzyczasie kiedy ja starałam się jakoś okryć ramiona, nie wyciągając dłoni spod bordowej tkaniny, Megatron stanął w drzwiach i przyglądał się w ciszy moim poczynaniom. Przyznam szczerze, nie wychodziło mi to za bardzo. Wydałam kolejną serię zirytowanych pomruków kiedy po raz piąty kołdra ześlizgnęła się z łóżka, prawie ściągając mnie za sobą. W tym momencie poczułam na ramieniu chłodny metal przez co podskoczyłam z wrzaskiem. Megatron zamrugał kilka razy zdezorientowany moją reakcją.
- Zimne! - krzyknęłam w końcu, kiedy ten dalej nie rozumiał.
- Przesadzasz. To ty jesteś jakaś ciepła. - mruknął, a jego twarz przybrała bardziej surowy wyraz.
- Nawet nie wiesz iloma podtekstami mogłabym teraz zarzucić. - zaśmiałam się cicho, ale ten nawet nie drgnął. - No? Co jest?
Milczał przez chwilę, badając wyraz mojej twarzy. Po niecałej minucie ciszy wyprostował się i podszedł do mojego biurka.
- Trzeba coś zrobić z tym całym zamieszaniem. - powiedział w końcu przeglądając książki.
- Jasne, ale najpierw zadam ci pytanie. - spojrzał na mnie pytająco. - Skoro wiedziałeś, że to nielegalne to czemu mnie tam zabrałeś?
- Myślałem, że nikogo innego tam nie będzie.. - powiedział znacznie ciszej. Wyglądał jakby było mu głupio przez to, że mnie w to wpakował.
Cóż, prawdę mówiąc, to sama się w to mieszałam. Co jak co, ale ja miałam tendencje do pakowania się w kłopoty. Na Ziemi, jeszcze tydzień temu okradałam sklepy bo grozili mi, że jeżeli nie przyniosę im tego czego chcą to mnie zabiją. A kto? Osoby z mojego technikum. Klasa maturalna, nauki w cholerę, stres przed maturą, przygotowania do studniówki, a ja zaraz umrę bo nie oddałam im jakiś cholernych biżuterii wartych trzynaście tysięcy. Właściwie to chyba nawet mam je przy sobie...
Posłałam Megatronowi jedno spojrzenie i już wiedziałam, że napotkał nas bardzo poważny problem, bo mech wyglądał jakby ktoś wyssał z niego duszę.
- Właściwie... Mamy jakikolwiek plan? - zapytałam siadając z powrotem na łóżku.
- Nie. - mruknął przeciągle, wyciągając z mojego piórnika ołówek i na pustej kartce zaczął coś bazgrolić. - Lubisz Speed'a?
YOU ARE READING
Transformers: A gdyby nie...
FanfictionKsiążka inspirowana "Transformers Prime". Oktawia to 18-letnia córka Mariki Marx. Przez większość swojego życia mieszkała z ojcem. Myślała, że właśnie tak będzie to jej dwudziestki. Mimo to, podczas jej 19 urodzin ojciec dostaje dziwny telefon pr...