##OPTIMUS##
- Jak myślisz? Ile to wszystko potrwa? - zapytała Angel przewracając się z jednego boku na drugi.
- Najprawdopodobniej długo. Do tego jeszcze dochodzi ta cała sytuacja z Najwyższą Radą... - odpowiedziałem cicho, wpatrując się w sufit. Jak to się stało, że znowu oboje nie możemy spać, a jest już druga w nocy?
- I ich lekceważenie twoich słów. - dopowiedziała lekko zirytowana. - Najchętniej osobiście wbiłabym im do procesorów, że to oni powinni słuchać ciebie, a nie na odwrót.
- To wcale nie jest łatwe. Pewnie takie uświadamianie ich potrwa kilka lat. W sumie, też nie jestem pewien czy dałbym radę sam się tym wszystkim zajmować.
Angel wyczuwając, że humor znowu mi się pogarsza, poklepała mnie po głowie.
- Masz mnie, prawda? Jeżeli wszystko minie to jestem pewna, że nawet Megatron będzie skory do pomocy w zarządzaniu Cybertronem. Przecież też bardzo tego pragnął. - uśmiechnęła się lekko.
To prawda, mimo minionej wojny, Megatron ciągle ubiegał się o jakieś cząstki władzy. Jestem pewien, że zmienił by mnóstwo rzeczy w teraźniejszym świecie, ale jak? Skoro nawet ja nie jestem w stanie tego zrobić?
- Może pogadajmy o tym jutro. Teraz powinniśmy w końcu iść spać. - westchnęła i wstała z łóżka. - Idę po tabletki nasenne.
- Nie przesadź, bo cię jutro nie dobudzę. - zaśmiała się cicho i wyszła z pokoju, zostawiając uchylone drzwi.
Angel nawet nie powinna być wciągnięta w całą tą sytuację, ale o dziwo sama się do niej pchała. Nawet kiedy próbowałem ją przekonać, że to za duży stres dla niej to ona i tak starała się walczyć z Radą o wypuszczenie, a przynajmniej skrócenie wyroku Megatrona, Starscream'a i KnockOut'a. Teraz nie mogła spać po nocach.
A to i tak było niewiele, bo większość tego co na nią spadało brałem na siebie. Tłumaczenie Radzie dlaczego powinni ich wypuścić skończyło się kolejną klęską. Starania odzyskania mojej władzy nad Cybertronem też nie zakończyły się najlepiej, bo zostało mi odebrane jeszcze więcej praw, dlatego, że uznano, że moja chęć panowania jest egoistyczna, a wręcz porównywalna do tej Megatrona, sprzed wojny. Przez chwilę miałem wrażenie, że po prostu sobie ze mnie żartują, ale kiedy zaczęli mnie po prostu lekceważyć doszedłem do wniosku, że to nie może tak być.
Najprawdopodobniej wyciągniemy byłe Decepticony z więzienia siłą i wzniecimy bunt przeciwko wszystkim rządzącym. Tylko jak na tym skończy reputacja Prime'ów? W końcu nie powinienem osobiście wszczynać walk, moim zadaniem jest niesienie dobra i sprawiedliwości. W tej sytuacji chyba będę musiał postawić jedynie na sprawiedliwość. Może Megatron zgodzi się na przekonanie Cybertrończyków do buntu? Był lepszym mówcą ode mnie i o wiele łatwiej przychodziło mu przekonanie innych do swoich racji. Na razie wszyscy są zaślepieni chwilowym pokojem i ciągle próbują pogodzić się z faktem zderzenia się dwóch ras i złączenia ich w jeden zharmonizowany świat. Nie potrwa to długo, a kiedy już się z tym pogodzą to nawet ludzie oddadzą się niesprawiedliwej władzy Rady.
Wychodzi na to, że podczas wojny stałem nie po tej stronie.- Dobranoc. - szepnęła Angel gasząc lampkę nocną.
- Dobranoc.
* * *
##OKTAWIA##
- No, bardzo się cieszę, że was widzę i w ogóle, ale nie powinnyście tu być! Rozumiem, że - nie dokończyła po Cameriol krzyknęła by była przez chwilę cicho.
- Jeszcze nie wiemy dokładnie co się dzieje i jak to się potoczy... - Femme spauzowała na chwilę by wziąć głęboki wdech. - Ale potrzebujemy twojej pomocy.
YOU ARE READING
Transformers: A gdyby nie...
FanfictionKsiążka inspirowana "Transformers Prime". Oktawia to 18-letnia córka Mariki Marx. Przez większość swojego życia mieszkała z ojcem. Myślała, że właśnie tak będzie to jej dwudziestki. Mimo to, podczas jej 19 urodzin ojciec dostaje dziwny telefon pr...