Rozdział 11

148 8 1
                                    

Wszystko było dobrze do czasu kiedy nie zobaczyliśmy...

Tych samych typków z którymi gadał Marcus.
Byli agresywni, ale czego można się spodziewać po takich typowych sebiksach (aut. nw czy dobrze napisałam).

-E mała

-hah mała to może być twoja...- wtedy Marcus zatkał mi buzie co miało znaczyć że lepiej żebym tego nie kończyła

-daj swojej dziewczynie dokończyć

-nie to nie są jej sprawy tylko nasze powiedzcie co chcecie bo musimy się zwijać

-naszej kasy!

-Marcus jakiej kasy ?

- Maja błagam nie wtrącaj się!
Dzisiaj jej nie mam jak tylko skądś zdobędę to wam oddam ale teraz serio nie mam!

-ok masz tydzień jak nie zdobędziesz tej kasy twojej lali coś może się stać. Wiec lepiej uważaj.

-ok

Wtedy Marcus złapał mnie za rękę i zaczął szybko uciekać

-Marcus spokój nie biegnij tak

Spojrzałam na twarz Marcusa...

On płakał?

Tak Marcus Gunnarsen płakał

- Boże Marcus

-co

-nie płacz przecież dali ci czas nic nam się nie stanie

-Maja ale ja nie mam tych pieniędzy i nie zdobędę ich w tydzień

-Ile ?

-40 tysięcy

Na chwile między nami zapanowała cisza.
Po chwili objęłam twarz Marcusa w swoje dłonie i głodziłam jego policzki kciukami starałam się go uspokoić.

-Marcus spójrz na mnie, damy radę

-Jak?- powiedział chłopak ze zrezygnowaniem i ze łzami w oczach

-pomogę ci

-Maja...

-Słucham cię skarbie?

-Kocham cię i to bardzo

-Marcus ja ciebie też nawet mocniej

-Dziękuje że ze mną jesteś i nie rezygnujesz z naszego związku nawet jeśli twoje życie jest zagrożone przez moją głupotę

-Głuptasie zawsze będę cię kochać i nigdy cię nie zostawię obiecuje...



___________________________
Piszcie czy wam się podoba i czy wgl chcecie dalej tą książkę bo ostatnio słaba aktywność pod rozdziałami ♥️♥️

Why Us ||M.G||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz