Head of the underworld

80 5 18
                                    

Od tamtego wydarzenia minęły 3 lata. Wspomnienie mojego syna powodowało u mnie ból silniejszy od tego przy mojej śmierci. Czułam jakby gwóźdź tkwił w moim sercu. Byłam duchem. Więc dlaczego odczuwam ból? Chciałabym wrócić na ziemię by odnaleźć młodszego syna. Przytulić go i pokazać jak bardzo go kocham. Zawsze obwiniałam się, że to wszystko było przeze mnie. Zamiast ich ratować to zalałam się płaczem.

- Kobieto przestań się użalać nad sobą i zacznij działać! Wejdziesz tam, znajdziesz tego demona i jesteś na Ziemi - powiedziałam do siebie w geście motywacji.

Posiadłość Lucyfera była ogromna! W porównaniu do naszej była istnym pałacem. Na oko można było stwierdzić że jest ona 5-6 razy większa. Ogród był wypełniony mnóstwem czarnych i żółtych róż, które nadawały charakteru całej posiadłości.
Przez środek ogrodu przechodziła wąska kamienna dróżka która prowadziła do wielkich metalowych wrót. Bez wahania przebiegłam przez nią. Gdy znalazłam się ku wrót zmierzyłam je wzrokiem. Były bogato zdobione i przedstawiały...

Właśnie co one właściwie przedstawiały? Były tak stare, że wypukłe miedziane elementy były całkowicie skorodowane i pokryte zielonym nalotem. Moje oczy szybko skierowały się ku wielkim dzwonie. Nie czekając chwili dłużej pociągnęłam za zwisający łańcuch. Zanim się obejrzałam drzwi stały otworem. Moim oczom ukazał się żółtooki brunet. Uśmiechnął się do mnie z pogardą.

- Co panienkę tu sprowadza? - odparł mężczyzna.

-Dobra, dobra bez przedłużania. Powiem głośno i wyraźnie chcę wrócić do żywych.

- Hm? - skrzywił się lekko na te słowa. - Wrócić do żywych? Wiesz to nie możliwe. No może nie dla mnie. Jestem Lucyfer. Władca piekła i król demonów - ukłonił się lekko z chytrym uśmieszkiem. - Chcesz wrócić na Ziemie? Dobrze, ale pod warunkiem że zawrzemy pakt. Inaczej nie będzie to do spełnienia.

- Rozumiem... niech będzie! - powiedziałam szybko

- Zdajesz sobie sprawę, że będziesz musiała zapłacić wysoką cenę?

-Mówiłam bez przedłużeń - burknęłam zirytowana.

- Auć to bolało. Widzę, że poczciwa suczka królowej ma pazurki.

- Nie nazywaj mnie tak! - czułam, że za chwile wybuchnę, ale nie mogę mu dać poznać, że się go boję.

- Dobrze. A więc jesteś pewna, że tego chcesz?

- Jaka jest cena?

- Dusza twojego młodszego syna - odparł szybko a zarazem obojętnie Lucyfer. Zamarłam w tamtej chwili. Czułam jak po moim ciele przechodzą zimne dreszcze.

- Czy jest jakieś inne wyjście? Proszę! Błagam wymyśl coś innego!

- Hmm? - uśmiechnął się szyderczo. - Miałem ochotę na tą niebieską główkę. Ale skoro tak ładnie prosisz, to wymyślę coś innego - powiedział po czym opadł na krzesło. Minuty mijały, a Lucyfer co jakiś czas mierzył mnie wzrokiem. Po chwili wstał i podszedł do mnie.

- Już wiem - delikatnie ręką przeczesał mi włosy.

- No, gadaj. Nie mam całego dnia.

- Wyjdziesz za mąż za mnie i będziesz moją własnością - byłam zszokowana jego słowami. Chciałam coś powiedzieć, lecz ten położył palec na moje usta i ciągnął dalej. - Zrobisz na Ziemi to co masz do zrobienia, a potem wrócisz ty i będziesz władać ze mną piekłem - nachylił się do mojego ucha. - Już na zawsze - szepnął po czym odsunął się z niewinnym uśmieszkiem.

- Ehhh... dobra. Dla Ciela wszystko. Niech będzie - Lucyfer był nieco zszokowany. Pstryknął tylko palcami i zanim się obejrzałam byłam już na Ziemi.

Rachel Phantomhive commeing back || Kuroshitsuji fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz