1. ,, Od jutra... będzie inaczej. ''

67 1 0
                                    


Ile to razy obiecywałam sobie, że następnego dnia zrobię wszystko, żeby było idealnie. Jakby w parę godzin snu, kiedy wybije magiczna dwudziesta czwarta miałabym zamienić się w Kopciuszka bez problemu chodzącego jak Beyonce w szpilkach do nieba. Nie mam pojęcia jakim cudem tyle razy dałam samą siebie na to nabrać. Chodzi o zmiany. Zmiany, które nie są wcale magiczne. Co więcej, większość z nich jest realne, nie potrzebujesz złotej różdżki czy czarodzieja, to ty masz tę władzę. To jest pocieszające, ale zawsze z dobrą informacją w filmach akcji jest jeszcze ta druga, ta zła, a w tym wypadku mniej pocieszająca. Zmiana potrzebuje czasu, nie sekundy. Jeśli chcesz coś zmienić możesz zacząć od jutra, ale następne dni musisz się tego trzymać. Pozbyć się nawyków, które tak kochasz, a czasem nawet ich nie zauważasz mimio, że codziennie je powtarzasz. Stworzyć nowe, co przyprawia czasem o gęsią skórkę, bo to nie jest coś, w czym czujesz się wygodnie. Jak w filmie akcji musisz działać, a nie siedzieć czy leżeć na kanapie oglądając Netflix, no chyba że twój problem to pracoholizm.
Wiele ludzi proponuje by zmienić ,,od jutra'' na ,, teraz/już'' niczym terapia szokowa, kiedy Ty biedactwo potrzebujesz czasu na ,, ostatni raz'' że swoimi nawyczkami, na pożegnanie się z nimi czule lub przybicie im piątki, przez co je utrwalasz i jeszcze trudniej jest Ci się z nimi rozstać.
To by było na tyle o ogólnych zmianach, a teraz będą szczegóły.
W moim życiu chodzi głównie o zmiany w odżywianiu i stosowanie się do diety. Zmiany w wyglądzie i zmiany dla zdrowia. Muszę przyznać, że niestety jestem z tych osób, które na tę chwilę gardzą swoim zdrowiem (to chyba przywilej młodych ludzi i tego, że ogólnie zaczynamy się nim przejmować jak już jest z nami bardzo źle). Osoby takie jak ja, wiedzą co mam na myśli, udając bohaterów zakładają peleryny i bagatelizują swój stan, ale jeśli chodzi o innych ludzi stają się profesjonalnymi pielęgniarkami, latają po mieszkaniu z lekami, kocykami i herbatkami 24 godziny na dobę i zamartwiają się, za każdym razem gdy ktoś kaszlnie.
Rok temu przeszłam na dietę, nie dlatego żeby być zdrowa, chociaż ze dwa razy przemknęła mi ta myśl, bo zbliżałam się do cukrzycy, a ta świadomość trzymać mnie zdołała jeden dzień z dala od cukru i słodyczy. Powodem było to, że całe życie słyszałam litanie moich bliskich. Miały one różne zabarwienie i to pewnie nie jest Wam obce. Oto kilka z nich:
Groźba, w dobrej intencji nie jest przecież groźbą, to fakt.
,, Jak tak dalej będziesz postępować, w przyszłości nie będziesz mogła chodzić.''
,, Będą Cię wozić taczką.''
,, Grubi ludzie żyją krócej.''
,, Masz większe szanse zachorować na bardzo poważne i ciężkie choroby.''
,, Niedługo nie zmieścisz się w drzwiach.''
,, Nikt nie będzie chciał mieć tak grubej dziewczyny.''
Delikatne sugestie i dalsze proroctwa.
,, Wiesz, że wygląd się liczy wszędzie i zawsze, prawda?"
,, Jakbyś schudła, to byłoby Ci lżej.''
,, Jak już schudniesz, będziesz mogła potem jeść (żreć) to co chcesz.''
,, W takim stanie to ty męża nie znajdziesz."
,, Marnujesz sobie życie, będąc gruba nigdy nie będziesz szczęśliwa.''
I pochodzące pod tą kategorie moje ulubione komplementy:
,, Jesteś tak śliczną dziewczyną, tylko jeszcze jakbyś schudła to byłoby idealnie.''
,, Masz taką piękną twarz i uśmiech, tylko sylwetki Ci brakuje."
W końcu te, które najbardziej mi się podobały:
,, Powinnaś/Musisz schudnąć.''
,, Zrób to, schudnij."
Podobały mi się ze względu na ich prostotę i łatwość w odbiorze bez zbędnego pieprzenia. Jakby to ująć w słowa to wydaje się łatwe, nie ma w nich wyżeczeń, silnej woli, ćwiczeń w pocie czoła, pilnowania regularności posiłków, żucia mdłych warzyw i chlania hektolitrów wody, żeby zabić Głód, bo Danio nie pomoże, jest zakazane. To wszystko, te opinie i oceny innych ludzi, które teraz są tak ważne dzisiaj, bowiem wszyscy są specjalistami od wszystkiego i mają głos, heloł demokracja! Dziś ważniejsze jest to, co inni o Tobie myślą niż Ty o sobie samym. Opinie i oceny, które jakie by nie były coraz łatwiej przechodzą nam przez gardło i bez żadnych konsekwencji, bo przecież każdemu wolno mieć własne zdanie! Najgorzej jak kilka osób ma taką samą, wtedy oni mają rację a Ty nie. Przez cały etap mojej edukacji do studiów bardzo przejmowałam się tymi ocenami i opiniami. Bardzo mnie stresowały. Wraz z nimi słyszałam wyzwiska, począwszy od zwierząt, jedzenia na postaciach mistycznych kończąc : gruba świnia, wieloryb, orka, waleń, słoń, pasztet, tłuścioch, potwór. Później już tylko zostało tysiące rad wysypanych z rękawa, marne pocieszanie, albo najprostsze zaprzeczenie wszystkiego łącznie z powtarzanym przeze mnie:
,, Nie może być aż tak źle. ''
Było, bo otyłość to choroba, ale ja porównywałam się do tych co mają jeszcze gorzej. W lustrze nie widziałam i nie chciałam widzieć jak bardzo ,, źle'' jest w danej chwili. Ukrywałam się w domu, rzadko wychodziłam do ludzi, wstydząc się samej siebie bardziej niż Ci którzy że mną przebywali, bo im nawet do głowy nie przyszło, żeby się mnie wstydzić. Jeśli byłam sama, pragnęłam zniknąć, albo najlepiej stać się niewidzialna. Jednym czego byłam pewna i przez co czułam się bezpiecznie to fakt, że ludzie mnie lubią ze względu na charakter i chociaż to jest u mnie w porządku. Tylko że świat i moja wewnętrzna perfekcjonistka zewsząd zapewniali mnie, że to nie wystarczy.
To wszystko spowodowało, że zdecydowałam się schudnąć z kilku powodów:

1. Dla innych.
2. Dla świętego spokoju, żeby już więcej tego nie słyszeć.
3. Dlatego, że kiedy w końcu się zważyłam złamałam daną sobie obietnicę, że nigdy przenigdy nie przekroczę 3 cyferek, ups.
4. Poczucia powinności, że muszę wygladać lepiej (patrz punkt 1 😎).

I tak przez 4 miesiące schudłam 16 kg, przez miesiąc udało mi się nie jeść słodkiego, chodziłam na spacery, czasem aqua aerobik, który uwielbiam i podziwiam wszystkie starsze Panie, które chodziły ze mną i wymiatały na nim bardziej niż ja oraz odkryłam cud zumby chociaż po Despasito hiszpańska muzyka wylatywała mi nosem. Po 10 kilogramach czułam się lekka jak piórko i atrakcyjna, pozwoliłam sobie na grzeszki i oszustwa, aż w końcu mi się znudziło tańczenia jeden krok w przód i dwa w tył na wadze i uparcie brnę w to, co już było i znam. Nie jestem z tego dumna. Do zmian w życiu potrzebna jest motywacja i przez te kilka pierwszych miesięcy działała bez zarzutu na najwyższych obrotach, a teraz zastąpiła ją rutyna i brak wiary. Cały czas powtarzam, że,, chce być chuda'', a nie,, chcę schudnąć''. Niekiedy sama nie wiem, czy nadal tego chcę, ale wiem, że nie akceptuję siebie. Nie potrafię cieszyć się z procesu, chcę efektu, który wiem, że nie przyjdzie z nikąd i nagle. Jednocześnie nie chce tego tak bardzo jak wcześniej, ponieważ jest to trudne. Nie wystarczy stać w kolejce po suplementy, łykać i samo się zrobi. Kiedyś usłyszałam, że żeby żyć, trzeba działać i jest w tym dużo prawdy, chociaż wiekszość czasu myślimy o nie robieniu niczego, a raczej robieniu tego, co sprawia nam przyjemność. Odchudzanie do tych rzeczy dla mnie nie należy. Wstajesz, walczysz z pokusami i zasypiasz. Ten schemat powtarza się każdego dnia. Naturalnym byłoby pokazanie Wam, że jeśli się chce można coś osiągnąć i poniekąd tak jest. Ja już znam tego typu podsumowania... Zobacz 50 kg w trzy miesiące! Zdjęcia przed i po! Niesamowite! Gratulacje! Byłoby miło jeśli taki byłby koniec, tyle, że ta ,, książka'' to droga, to życie. Piszę to może dlatego, żeby pokazać blaski i cienie zmian, żeby znaleźć motywację na nowo, (w końcu zaczęłam o tym pisać i to upubliczniać) żeby odreagować, zamiast uciekać w słodycze i co najważniejsze, żeby pokazać, że nie jesteście w tym sami. ❤️😉

The Fat GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz