Pierwsze co doszło do mnie to stłumiona rozmowa, choć po tonie rozmowy wysoce prawdopodobne było, że to kłótnia. Chciałam wychwycić jakieś informacje z niej, ale wszystko zlewało się w jeden bełkot.
Powoli otworzyłam oczy i uważnie usiadłam na tym czymś na którym przespałam najwyraźniej trochę czasu. W poprzednim wcieleniu może to było łóżkiem.
Co się stało? Jakim cudem nadal żyłam? To wszystko było nierealne. Zresztą tak jak cały ostatni dzień. Mężczyzna, najprawdopodobniej Clint, przed moim straceniem przytomności nie był zbyt miły i dał wyraźnie do zrozumienia, że tym razem nie przeżyje. Może plany się zmieniły. Albo okazałam się być przydatna. Albo... chcą czegoś gorszego za zabicie ich kolegi, gorszego od śmierci.
Wiedziałam, że wstawanie na razie będzie złym pomysłem bo byłam zbyt obolała i zbyt długo spałam. Więc siedziałam i czekałam myśląc o wszystkich możliwych konsekwencjach. Rozejrzałam się po mojej celi. Oprócz łóżko-czegoś stał stół z dwoma krzesłami po jednej i drugiej stronie. Będą cię przesłuchiwać idiotko.
Wszystko było nieskazitelnie białe. Na przeciwko mnie było lustro szerokie i sięgające od sufitu do połowy długości ściany. Po co mi do diabła lustro w celi. Na prawej ścianie znajdowały się białe drzwi z których wyszła kobieta w białym stroju. Ich celem jest żebym oszalała.
- Ile spałam? - spytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi na co zirytowana prychnęłam.
Zostawiła obiad na stole i wyszła. Gdy tylko to zrobiła rozejrzałam się w poszukiwaniu kamer, których nie dostrzegłam więc sięgnęłam do stanika i po chwili wyjęłam małą fiolkę wypełnioną substancją. Wywar z roślin wskaźnikowych. Zaraz się przekonamy czy czegoś mi dosypali. Ponieważ byłam bardzo głodna szybko wlałam miksturę do mojego obiadu jakim była zupa wyglądająca trochę jak rosół, ale kto wie. Gdyby kolor zmienił się na niebieski byłaby zatruta a, na czerwony byłaby popsuta. Ale się nie zmienił. Uspokojona zaczęłam jeść i o dziwo było dobre.Darmowy hotel? Zamierzają cokolwiek ze mną zrobić czy będziemy się bawić w podchody?
W momencie w którym odsunęłam od siebie opróżnioną miskę drzwi ponownie się otworzyły. Do pokoju wszedł Hawkeye. Ze stresu zaczęłam wyłamywać palce obserwując co mężczyzna zamierza zrobić. Usiadł na przeciwko mnie i skrzyżował nogi pod stołem. Dłonie oparł na stole wnętrzem do siebie splatając je. W niewerbalny sposób stworzył barierę między nami.
- Będziesz mnie przesłuchiwać?
- Nie muszę. Jesteś wolna. Przyszedłem wyjaśnić z Tobą parę spraw.
- Skoro jestem ,,wolna,, - zrobiłam cudzysłów w powietrzu- to czemu nadal tkwie w tej puszce?
- Spałaś przez blisko cztery dni, stąd było łatwiej nam Cię obserwować - wskazał na lustro. No tak. Lustro weneckie. Mój mózg się definitywnie zaciął.
-Plus, nie wiedzieliśmy jak sie zachowasz po obudzeniu, a tu byłaś bezpieczna przez ten czas.- cztery dni byłam nieprzytomna. Mężczyzna widząc moje zdziwienie potarł kark jedną ręką.
- Powinienem Cię przeprosić. Dwie strzały to była przesada. Już jedna uśpiła by Cię na wystarczająco długo.
- Dlaczego w takim razie zasugerowałeś mi, że umrę? - pochyliłam się lekko do przodu. Nie ukrywalam chłodu w moim głosie.
- Blef. - odpowiedział jakby tyle miało mi wystarczyć. I chyba musiało, bo po jego tonie nie znoszącym sprzeciwu odpuściłam.- Kapitan żyje? - spytałam Clinta spoglądając mu w oczy, które na sekundę zaświeciły rozbawieniem.
- Myślałaś, że go zabiłaś?
- A nie?
- Żyje i ma się dobrze. Rzeczywiście był trochę oszolomiony po tym jak w niego trafiłaś, ale to w końcu Steve, a ty nie użyłaś całej mocy.- pokiwałam głową, byłam szczerze zdziwiona, że nic poważnego mu się nie stało.
- Dobrze się czujesz?- spytał patrząc podejrzliwie na mnie.
- Jest... Ok. Mogę już iść?
- Jasne. - odpowiedział marszcząc brwi, a ja od razu wstałam. Spojrzałam na Clinta, który cały czas przypatrywał mi się bez słowa.- Jeszcze coś? - spytałam nieprzyjemnie. A tym razem o co mu chodzi. Wyprostował się i dodał.
- Nie wiesz jeszcze jak potężną bronią jesteś i jakie niebezpieczeństwa na Ciebie czekają.
- I?
- Wyszkolimy cię.
- Słucham?- prychnelam
- To słuchaj dalej - uciął- mimo tej zdolności jesteś bezradna. Nie umiesz walczyć, długo tak nie pociągniesz. Z nami mogłabyś okiełznać to... wszystko.
- I mam uwierzyć, że pracujecie pro bono?
- Nie powiedziałem tego. W zamian za to będziesz nam pomagać w ratowaniu świata.
- Chce być wolna i działać na własną rękę więc nie skorzystam. - chciałam tylko stąd wyjść i wrócić do mojego nudnego życia.
- Dzięki temu będziesz chroniona i nauczysz się robić pożytek ze swojego ciała w walce. Myślisz, że Loki nie będzie chciał Cię dorwać?
- Kto? I czemu niby miałb-
- Ten z berłem i hełmem w kształcie rogów. -Achhh no tak reniferek - on dąży do władzy, więc albo będziesz po jego stronie albo będzie chciał Cię zabić. A i przede wszystkim będzie rozgoryczony tym jak zawstydziłaś go przed tłumem ludzi.- dodał i wstał z krzesła.
- Przemyśl to masz 24 godziny. Jeśli w tym czasie nie zmienisz zdania, trudno, ale pamiętaj, że to nie jest zabawa. Jeśli zmienisz wiesz gdzie nas szukać. - zakomunikował chwytając klamkę.
- Aha. JARVIS pokaże ci jak stąd wyjść.- skończył mówić i tyle go widziałam. Wyszedł i zostawił mnie w celi. Otrzasnęłam się z chwilowej refleksji. I ruszyłam do wyjścia. Czekają mnie 24 godziny myślenia.°
°
°
Nowa okładka zrobiona przez Wuzurek 💚
To, że wszystko trzyma się siebie choć trochę, jest dzięki Wuzurek bez której nic by się nie udało 🙉Pytania, problemy, pochwały, narzekania zostawcie w komentarzach.
Konstruktywna krytyka- czekam.
No haters zone✌️
Takie litery budujące słowo czynią je ważnym bądź są to jej myśli lub głos wewnętrzny.
Zapraszam do dalszego czytania i dziękuję, że przeczytaliście ten 🎆

CZYTASZ
Ergo | •Loki• |
Fanfiction,,Spojrzałam mężczyźnie głęboko w oczy, a ten wypuścił wiązkę niebieskiego światła prosto we mnie. Nabrałam ostatniego w życiu oddechu.'' > Moja pierwsze opowiadanie bądźcie wyrozumiali< { Okładka by @Wuzurek}