#7

18 0 0
                                    

- Cześć - przywitałam się, kiedy odebrałam.

- No hej, kochana! - usłyszałam piszczący z podniecenia dziewczęcy głos. Szybko się zorientowałam, że to młodsza siostra mojego kumpla ze mną rozmawiała, na co mój humor się zepsuł.

- Hej, czemu dzwonisz z telefonu brata? - zapytałam, chociaż nie za bardzo mnie to obchodziło.

- Bo tylko od niego odbierasz, a przynajmniej szybko oddzwaniasz - zachichotała, jakby się helu nawdychała, a w tle usłyszałam podobne śmiechy, pewnie jej przyjaciółek.

Nigdy wprost nie powiedziałam, że specjalnie unikam wielu telefonów i wiadomości (zwłaszcza tej dziewczyny), ale nie wymyślałam też sobie wymówek. Pamiętam, że na początku naszej znajomości nastolatka biadoliła mi do ucha o szkolnych plotkach, lakierach, paznokciach i innych pierdołach ponad godzinę. Ponieważ jednak co chwilę pytała się mnie o zdanie, wiedziałam, że nie mogłam zostawić telefonu i sobie pójść. W jednej trzeciej czasu rozłączyłam się, a kiedy znowu dzwoniła, odrzucałam połączenie jak najszybciej. W końcu jednak musiałam odebrać i powiedzieć jej, że od dłuższego czasu miewałam problemy z telefonem, a dalsza męka wydawała się bez końca. Może byłabym w stanie ją znieść, nawet i polubić, gdyby nie chciała mnie spiknąć ze swoim bratem. Ciągle plotkowała na nasz temat i podkolorowywała naszą relację, jakby to było celem jej życia. To bywało strasznie upierdliwe.

- Masz jakąś sprawę? - starałam się brzmieć uprzejmie, chcąc sobie przypomnieć jakieś plany. Tak, miałam iść wieczorem do "salonu kosmetycznego" z usługami dla nadnaturalnych. Co prawda o siedemnastej, ale wciąż... - Bo wiesz, mam dzisiaj rezerwację do spa...

- To super się składa! - przerwała mi, znowu paplając jak najęta. - Mi też by się przydało. Za tydzień jest wesele ciotki, o którym ci tyle mówiłam. Właśnie w tej sprawie dzwonię. Powinnaś pójść tam z moim braciszkiem. Już wszystkim powiedziałam, że cię zabierze...

- A on o tym wie? - zapytałam, wątpiąc.

Taka właśnie była Amatorska Swatka. Robiła wszystko, co chciała, z dziecięcą naiwnością, że przy przyklaskiwaniu najbliższych kumpelek, jest to w porządku.

- Niedługo mu powiem. To było przecież oczywiste, że cię ze sobą zabierze. Tak ładnie razem wyglądacie. Dlaczego udajecie, że wam na sobie nie zależy? Nie możecie być aż tak ślepi, by się bać, że to drugie was odrzuci. Ojej, teraz to zupełnie mi się przypomina ten film komedio romantyczny, który ostatnio oglądałam...

W takich chwilach miałam ochotę jej nakłamać i powiedzieć, że mam narzeczonego, w którym jestem do szaleństwa zakochana. Wtedy by mi pewnie dała kilka dni spokoju, a potem spróbowała przekonać, że podobają mi się obaj chłopacy, tylko to jeszcze nie dotarło do mojej świadomości.

- Słuchaj, młoda - przerwałam jej, drapiąc się z tyłu głowy. Mimo że znałam ją dość długo i wiedziałam, czego się po niej spodziewać, nadal nie potrafiłam się z nią wystarczająco dobrze obchodzić. - Może ci się to wydawać nieprawdopodobne, ale nie zawsze, jak facet się dobrze dogaduje z jakąś laską, musi być między nimi ta miłosna mięta.

- Yhym - przytaknęła głupawo, upewniając mnie w przekonaniu, że nieważne co zrobię, nie przemówię jej do rozsądku. Później usłyszałam, jak oddala swój telefon i mówi do innych dziewczyn: - Mówiłam, że oni są jak dzieci.

Westchnęłam załamana tą istotą. Była zdecydowanie jedną z najgorszych osób, jakie poznałam, a było ich dużo. Takie, których mimo wielkich chęci, nie można zabić. Oj, kiedyś się prawie zabrałam za przywalenie jej posążkiem w głowę, jak stała wtedy plecami do mnie, ale przerwał mi dzwonek do drzwi. To był moment, w którym znienawidziłam dostawcę pizzy. Później do mnie dotarło, że nie mogę ot, tak bić ludzi, bo jeszcze mnie zamkną. Jak nie policja, to Rada.

Żar nienawiściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz