#8

12 0 0
                                    

Mruknęłam zadowolona niczym kot i zerknęłam na chwilę na właściciela spa. Cztery umięśnione bicepsy nawet z tyłu prezentowały się wspaniale. Skóra szamana wydawała się niebieska, podczas gdy moja czerwona przez tamtejszy klimat. Trzydziestoletni mężczyzna też był nagi i jemu też to nie przeszkadzało. Na głowie widniały mu bycze rogi, które sobie chyba wyostrzył od naszej ostatniej wizyty. Od łopatek aż do obojczyków miał wytatuowane linie, które coś znaczyły u jego plemienia. Odwrócił się, ukazując mi tym samym swoją klatę i... inne rzeczy.

Ach, niby mój gatunek nie czuje pociągu, ale jednak Czteroramienni mają w sobie zbyt wiele feromonów, bym nawet ja pozostała tak obojętna, jak przy każdej innej istocie.

Schowałam twarz w miejscu na głowę, ukrywając swój głupkowaty uśmiech. Sprawne palce na każdej części mojego ciała rozluźniały moje mięśnie. Cały stres, napięcie i wszystko inne, czego się nabawiłam w minionym miesiącu, znikało nie wiadomo gdzie, bez zapowiedzi na powrót. Chciałam już na zawsze zostać w tamtym miejscu, gdzie się nie odczuwało upływu czasu. To był mój raj i przerwa od codzienności.

Po kilkudziesięcioleciach rozkoszy szaman wysmarował mnie tymi swoimi maściami, które były zdecydowanie chłodne, ale pozytywnie. Zostałam potem sama, a kiedy czułam, że ziołowe mieszanki zaczynają twardnieć, odniosłam niespotykane wrażenie, że jednak ktoś był blisko mnie.

Mając nadzieję, że się myliłam, uniosłam lekko głowę. Mój szósty zmysł alarmował, że nie byłam sama, ale nic innego na to nie wskazywało. Nie słyszałam, nie widziałam, ani nie czułam fizycznie niczego podejrzanego.

W pewnym momencie coś szarpnęło moją głowę i cały lewy bok. Przytrzymałam się ramy łóżka, nie zważając, czy je ubrudzę. Przynajmniej nie spadłam. Starałam się rozpoznać zagrożenie, a kiedy mi się to w pierwszych dwóch sekundach nie udało, zerwałam się na nogi i ustawiłam odpowiednio, by móc w odpowiednim momencie skoczyć na coś, co mnie atakowało. Jednak pewnie nie wyprowadziłabym dobrego kontrataku.

Nogi miałam wiotkie i ledwo je czułam. Włosy przykleiły mi się do pleców, ale i tak zasłaniały mi widok. Czułam, że ubyło mi mnóstwo energii, chociaż nie wiedziałam dlaczego. Nagle jaskinia zdawała się chcieć mnie udusić. Musiałam brać większe oddechy niż jeszcze pół minuty wcześniej, żeby nie zdechnąć marnie. Dwutlenek węgla nie tylko zdążył wymęczyć moje gardło, ale i oczy.

Chciałam przywołać wielką kulę ognia. Nie powinno mi to sprawić żadnych trudności, jednak sprawiło. Zmienianie temperatur i wytwarzanie płomieni było moją specjalnością. Zazwyczaj wychodziło mi to równie łatwo, jak rozdarcie kartki. Tym razem miałam pod sobą całe zasoby ognia i powinnam móc je podnieść, jednak nic się nie stało.

Zdenerwowana postarałam się bardziej i jeszcze raz i kolejny i dopiero po tym nad moimi dłońmi coś się pojawiło. Żałosne płomienie przypominające ogień z zapalniczki. Zapewne, gdybym się szybciej ruszyła, nie zostałoby po nim nic - dlatego od razu się go pozbyłam.

Wkurzona, lecz i przerażona chwyciłam brudny kamienny ubijak długości mojego przedramienia, który leżał w jednej z misek. Byłam zdesperowana, no bo co mogłam zrobić? W najgorszym wypadku spróbowałabym pokonać gołymi rękami potwora, który się na mnie czaił. Nie mogłam liczyć na swoje moce, co prawie robiło ze mnie zwykłą młodą kobietę. Kilka lat intensywnie ćwiczyłam samoobronę, walki na kije i te wszystkie zagrania, które mogłam zastosować w codziennych sytuacjach. Oczywiście to Tajny mnie uczył. Bardzo dobrze zdawałam sobie sprawę, że to może być o wiele za mało. Większość obrzydlistw była ode mnie starsza o dziesięciolecia. Moje doświadczenie i stwierdzenie, że potrafię spuścić manto to dla niektórych żart. Chyba nigdy się nie znalazłam w takim niebezpieczeństwie, by pokazać wszystkie swoje umiejętności.

Żar nienawiściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz