#16

10 0 0
                                    

Ludzie zawsze przyjmują do świadomości to, co chcą. Ja chciałam uwierzyć, że moja sąsiadka miała wobec mnie rację. Ale jej nie miała.

Wdrapałam się na przedostatnie piętro z wielgachną torbą. Za pierwszym razem miałam problemy z biciem serca, jednak zdążyłam przez ten czas przyzwyczaić organizm do większych wysiłków. Była tu winda i co z tego? Przecież to zardzewiałe żelazo w każdej chwili mogło stanąć. Zdarzało się tak.

Spojrzałam na zegarek zdobiący mój nadgarstek. Czarne wskazówki wewnątrz srebrnej oprawki wskazywały pięć minut przed czasem, jednak one same się spóźniały o trzy. Miałam dziewięćdziesiąt sekund, by skontrolować swój wygląd. Ubrałam kremową garsonkę, spódnicę do kolan i oczywiście białą koszulę. Włosy spięłam w starannego koka. Wypadało prezentować swój rodzaj muzyki. Po krótkim namyśle wysunęłam poza uczesanie kosmyk.

Babsztyle by mnie zabiły.

Nie założyłam ulubionych wysłużonych trampek, tylko eleganckie półbuty w czarno-białe paski z kokardkami. Brzydziły mnie, jednak były wygodne (w przeciwieństwie do reszty ubioru) i pasowały mi dość dobrze.

Zapukałam energicznie do drzwi. Pies sąsiadów zaczął na to ujadać, a ktoś się rzucił do drzwi. Oczywiście była to gospodyni, głowa rodziny oraz strasznie nadopiekuńcza i upierdliwa matulka tego palanta. Zaprosiła mnie do środka, trajkotając, jakby zaciągnęła całego jointa na raz. Miała na sobie zwiewną sukienkę okrytą pogniecionym swetrem. Smród papierosów i stęchlizny mnie owinął. 

Cudownie, teraz będę cuchnąć. Pierwsze co zrobię po powrocie do siebie to umycie włosów.

- Poproszę wodę - powiedziałam, kiedy zapytała mnie o pragnienie.

Bez problemu dotarłam do salonu, siadając przy sześcioosobowym stole. Przewiesiłam garsonkę i torbę na krześle, czekając sama. Ten nieuk się spóźniał, podczas gdy ja przybyłam idealnie. Na jego miejscu dostałabym...

Kobieta z siwiejącymi włosami szybko do mnie wróciła. Powinna zacząć się farbować - starość łączona z przepracowaniem dawała jej się we znaki. Postawiła przede mną szklankę ze sztucznego szkła, odciskami i wodą po brzegi. Skrzywiłam się. Mnóstwo wspomnień przeleciało mi przed oczami, a w każdym z nich naczynia były z dodatkiem śliny lub znacznie gorszym paskudztwem. Gospodyni z dobrego domu wiedziałaby, żeby przynieść pustą szklankę i dzbanek z napojem. Ponieważ jednak wierzyłam, że ta pani nie dorzuciła mi jakiegoś ohydztwa, wypiłam trzy łyki.

- Bardzo się cieszę, że znalazła pani dla niego czas - powtórzyła po raz któryś. - To taki zdolny chłopak. Miał ostatnio problemy, ale wierzę, że się podciągnie.

- Rozumiem - mruknęłam, a moja twarz nadal nie wykazywała wielu emocji. - Chciałaby pani, żebyśmy poćwiczyli coś konkretnego?

- Och, chyba tylko powtórzyć poprzednie piosenki. Troszkę czasu minęło i moje dzieciątko mogło ich zapomnieć.

- Nie ćwiczył więc systematycznie? - stwierdziłam. - Prosiłam go, aby grał trzy razy w tygodniu przynajmniej po piętnaście minut.

- Ależ ćwiczy, ćwiczy! - skłamała przerażona matka. - Jednakże to nie to samo powtarzać samemu, a z kimś, kto się na tym zna!

- Zobaczymy.

Zerwała się nerwowo z miejsca, kiedy zadzwonił dzwonek. Ja w tym czasie wyciągnęłam odpowiednie nuty i udawałam, że nie słyszałam wściekłych szeptów z przedpokoju. 

- Dzień dobry - przywitał się nastolatek, ubrany jakby wrócił z koncertu rock and roll'owego.

- Dobry wieczór - odpowiedziałam poprawnie. - Chcesz przy mnie powtórzyć jakiś utwór, który ci nie wychodzi? 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 14, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Żar nienawiściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz