Rozdział 1

53 5 3
                                    

Zaczęło się niewinnie.
Od pierwszych eksperymentów na zwierzętach, wtedy nie przypuszczano, że naukowcy posuną się tak daleko. Jak daleko? Zapytacie. A mianowicie na tyle, aby zacząć prowadzić eksperymenty na ludziach. To pozostawało oczywiście ściśle tajne i do teraz nie do końca wiadomo co z nimi robili. Wiemy tylko, że nie obyło się bez wielu ofiar śmiertelnych. Jak to tłumaczą... O tak, już wiem, szło to tak:
Bez poświęceń nie ma zwycięstwa.

Co za bzdura! Każdy przecież wie, że dla jakiś durnych eksperymentów nie powinno się poświęcać ludzkich istnień. Szkoda tylko, że oni, a mianowicie wielkie mocarstwa takie jak Chiny, Korea czy też Stany Zjednoczone, byli zaślepieni chęcią władzy i zysku, a ludzkie życie miało dla nich najmniejszą wartość. Oczywiście nie zajmowali się tylko eksperymentami genetycznymi takimi jak wszczepianie ludzią zwierzęcych narządów czy próby udoskonalenia zmysłów, a także zdolnośći porozumiewania się z nimi. Innym rodzajem eksperymentów były tzw."Maszyny śmierci", które jak sama nazwa wskazuje, były przystosowane do zabijania, czy to na froncie podczas walki, czy też jako tajni agenci/zabójcy zajmujacy się mniejszą grupą ludzi, bądź też nawet czasami jedną osobą, jeżeli ta pozostawała nieuchwytna dla zwykłych smiertelników. Maszyny te miały ludzki układ nerwowy, bądź wbudowaną sztuczną inteligencję, ale ciało było w pełni mechaniczne i prawie niezniszczalne. To ich obawiano i obawia się nadal najbardziej. Odpowiednio zarządzane były w pełni posłuszne.
Zanim pierwszy "żołnierz" okazał się sukcesem poświęcono ponad 100 ludzkich istnień, to i tak nie wiele biorąc pod uwagę, iż w przypadku ingerencji genetycznych śmierć spotkała prawie 1000 osób. Istnieją też zmutowane zwierzęta, kolosalnych rozmiarów wilki czy drapieżne koty, a także wiele więcej.

Jestem za młoda by to wszytko pamiętać, a dokładniej początki tego wszystkiego. Mam tylko 17 lat, zostałam zupełnie sama w wieku 14 lat i wtedy bardzo szybko dorosłam.

Przez kilka lat panował spokój.
Dopóki działało prawo i system, wszystko było w porządku, a na świecie panował względny pokój.
Niestety wszystko co dobre nie trwa wiecznie, tak też było w tym przypadku. Jako pierwsza zbuntowała się Korea Północna, która zaślepiona władzą i nienawiścią do USA, potajemnie zwiększyła nakłady pieniężne na wszelkiego rodzaju eksperymenty. Z tego powodu wielu ludzi umierało z głodu. Po zakończonych przygotowaniach wypowiedzieli wojnę Stanom Zjednoczonym, oczywiście z ukrycia. Nie myślcie, że Stany były bezbronne. Co to, to nie. Obydwa mocarstwa były przygotowane na wojnę. Z taką różnicą, że w USA ludzią żyło się znacznie lepiej. Obydwa kraje zastanawiały się tylko kto pierwszy zaatakuje.
Wielu niewinnych ludzi z obu państw zginęło. Można by powiedzieć że omal nie doszło do całkowitego wytępienia obu narodów.
Następnie wojska mutantów dotarły do Europy w tym także do Polski. Europa ucierpiała najmniej, ale do tej pory po świecie błąkaja się tzw "zwiadowcy" gotowi zabić każdego człowieka spotkanego na swojej drodze. Ludzie skutecznie ich unikają, ponieważ walka z nimi jest bardzo trudna i nie obchodzi się bez strat. Są to właśnie podniszczałe już maszyny śmierci, a także mutanty, chociaż te z kolei żyją bardziej na uboczu. Nie mają misji zabicia wszystkich, choć bez wahania zabiją każdego kogo spotkają na swojej drodze. Obydwa gatunki czy też rozdzaje odmieńców są kompletnie pozbawione uczuć i wyprane z emocji.

Tak słyszałam.

Są grupy ochotników polujących na eksperymenty. Zarówno na "maszyny śmierci" , oraz na wszelkie eksperymenty genetyczne czyli "mutanty". Co prawda tych pierwszych nikt wolałby nie spotkać. Te drugie są po prostu łatwiejsze do zabicia poprzez brak metalowego pancerza.

Wioska w której mieszkam nazywa się "Apokaliptum".
Ironiczne, prawda?

Ahh mniejsza z tym. W tej osadzie znajduje się około tysiąca mieszkańców. Niestety nie mamy żadnych zabezpieczeń, ani nawet murów ze względu na brak materiałów i za duży teren. Jedynym sposobem ochrony są wartownicy ostrzegający przed niebezpieczeństwem. Mieszkamy blisko lasu więc to właśnie tam zazwyczaj udajemy się w razie niebezpieczeństwa.
Mówiąc my mam na myśli kobiety i dzieci, ponieważ mężczyźni zajmują się zwalczaniem zagrożenia. Ja zajmuję się ewakuacją ludzi i pomocą wszystkim potrzebującym. Nikt mi tego nie nakazał, sama zdecydowałam się na takie działanie. Po prostu w chaosie nic nie da się załatwić, a przy odrobinie organizacji i spokoju wszystko idzie sprawniej.

Nie ma tu żadnych osób żądzących ani nic z tych rzeczy, panuje tu demokracja, każdy robi co chce, odchodzi i przychodzi kiedy chce. Jedyną zasadą jest zakaz wdawania się w konflikty i bycie nieużytecznym darmo jadem. Każdy musi robić coś aby społeczeństwo się rozwijało. Pomimo tego wszystkiego nie panuje tu anarchia, a ważne decyzję podejmowane są za sprawą głosowania. Ważne decyzję to takie jak zagłosowanie o odejściu kogoś  kto złamie którąś z zasad .

Jestem Iza i żyje w świecie zniszczonym przez wojny... Co ja mówię, przez ludzi.

MYSTERY MEN Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz