Obudziły mnie promienie wchodzącego na horyzoncie słońca, wpadające przez okno jednego z nie wielu domków na tym terenie. Mam do niego dostęp, ponieważ byłam jedną z pierwszych mieszkanek Apokalimpum.
Leniwie wstając, idę do toalety, w celu odświeżenia się po nocy.
Ubrana i rozbudzona, udaję się do kuchni na lekkie śniadanie.
Wczoraj do osady przybyła mała grupka ocalałych ze wschodu.
Do moich obowiązków należy oprowadzienie nowo przybyłych i zapoznanie ich z panującymi tu zasadami.Wracam na górę, aby spiąć moje średniej długości ciemne blond włosy.
Z racji mojego niezbyt inponującego wzrostu, nie dosięgam na szczyt szafy, na której znajdują się wiosenne kurtki. Pomagam sobie małym taborecikiem. Mówiąc o nieimponującym wzroście mam na myśli 167 cm. Ostatni raz przeglądam się w lustrze, dostrzegając moje oczy koloru niebiesko-zielono-szarego, po czym zakładam buty, chwytam lekką kurtkę i wychodzę udając się do namiotów nowych mieszkańców.<><><><><><><><><><><><><><><>
Siedzę na łące na obrzeżach lasu delektując się błogą ciszą.
Wiosenne promienie popołudniowego słońca lekko musksją moją bladą skórę, wprawiając mnie w dobry nastrój. Wokół słychać śpiew ptaków, a w powietrzu czuć woń wszechobecnych kwiatów, z mojego zadumania wyrywa mnie znajomy głos.-wiedziałem, że tu Cię znajdę. - mówi wyraźnie zadowolony z siebie.
-ooo... Tak? Hmmm... Ciekawe skąd? - mówię sarkastycznie, po chwili jednak się uśmiechając.
-ha ha ha, bardzo śmieszne. A tak poważnie, to zawsze tu idziesz jak chcesz się zrelaksować.
- jak ty mnie dobrze znasz- ciągnę dalej naszą małą gierkę.
- no w końcu nie bez powodu nazywam się twoim najlepszym przyjacielem. - odpowiada dumnie chłopak posyłając mi jednocześnie szczery uśmiech.
- skąd wiesz, że najlepszym? - droczę się z nim unosząc jedną brew do góry.
-ohh, daj spokój. Lepiej się ze mną przywitaj, a nie będziesz się tu droczyć. A odpowiadając na twoje pytanie to jestem twoim jedynym prawdziwym przyjacielem.
Z tym ma akurat rację, wiele ludzi jest tu dorosłych, a młodzież jest bardzo nieliczna. Poza tym przez zaistniałą sytuację, w społeczności egoizm nie jest już niczym wartym pogardy, teraz to tylko zasada przetrwania. Tak więc Maciek jest moim jedynym i zarazem najlepszym przyjacielem.
Jak na zawołanie wstaję spod drzewa i przytulam go mocno.
Razem siadamy pod tym samym drzewem pogrążając się w rozmowie.
Oglądamy zachód słońca, a po zmierzchu wracamy do swoich domów. Ktoś kto nas nie zna mógłby uznać, że jesteśmy parą, lecz my oboje nie patrzymy na siebie w ten sposób.<><><><><><><><><><><><><><><><>
Następnego ranka, pogoda jest znacznie gorsza niż wczoraj. Z łóżka wstaje niechętnie, czując, że dzisiejszy dzień będzie ciężki.
Zwiastuje na to przede wszystkim zbiórka o 9:00 na placu głównym, pomimo straszliwej ulewy.Nie śpiesznie schodzę na dół, przyrządzić sobie pożywne śniadanie i wypić gorącą herbatę ma rozgrzanie i rozbudzenie jednocześnie.
Po zjedzeniu, naczynia zmywam, a sama udaję się na górę w celu przygotowania się do wyjścia.W sumie jak teraz o tym myślę to zastanawiam się co tak ważnego się stało, iż pomimo takiej pogody narada nadal się odbędzie.
No cóż dowiem się będąc na miejscu.
CZYTASZ
MYSTERY MEN
Mystery / ThrillerOn-wybryk natury, eksperyment, który teoretycznie powinien być maszyną do zabijania pozbawioną uczuć. Ale czy napewno? Ona-zwykła dziewczyna żyjąca w postapokaliptycznym świecie. Nie jest nikim ważnym. Jest sama, ponieważ matka została zabita przez...