Rozdział 6

19 1 0
                                    

{Perspektywa Krystiana}

Widząc, że Iza zasnęła, przenoszę ją do namiotu następnie odchodząc.
Nie wiem czy chciałaby mnie jeszcze zobaczyć, ani czy jej zachowanie jest po prostu wyrazem wdzięczności. Poza tym muszę się przebrać, gdyż koszulka którą mam na sobie podarła się na plecach przy rozkładaniu skrzydeł. Muszę także zmyć z siebie całą krew.
Jest już późno w nocy, zanim dotrę do domu powinno już switać.
Uznaje, że skoro uzupełniłem energię mogę użyć skrzydeł, aby dotrzeć tam szybciej.
Na całe szczęście po niespełna godzinie lotu docieram na miejsce i od razu zasypiam.
Wstaje razem ze słońcem, biorę ze sobą świeże ciuchy. Udaję się do jeziorka oddalonego o ponad godzinę marszu stąd. Jest daleko ale co poradzę. Muszę się przecież gdzieś umyć. Może przy okazji popływam.

{Perspektywa Izy}

Budzę się rano, oczywiście bez Krystiana w pobliżu. Czego ja się spodziewałam? Że będzie tu siedział jak jakiś strużujacy piesek?
No chyba nie. Ja to jednak czasami nie myślę. Ale czemu własciwie chciałam, aby był przy mnie jak się obudzę?
Nie rozumiem tego, ani tego, że tak szybko mu zaufałam, choć nie powinnam.

Spoglądam na siebie i zdaje sobie sprawę, że jestem cała w zaschnietej krwi.

Muszę się umyć i przebrać.

Zgarniam czyste ciuchy i udaje się w stronę oddalonego o pół godziny drogi jeziora z wodospadem.
Przy okazji zabieram kilka butelek wody aby móc je napełnić czystą wodą.

Mam tylko nadzieję, że podczas mojej nieobecności, nikt mnie nie okradnie.

Wrócę szybko.

Tak postanawiam, ale wtedy jeszcze nie wiem, że moje plany ulegną drobnej modyfikacji.

<><><><><><><><><><><><><><><><>

Stoję przed wodospadem kompletnie naga. Nie boję się tego, bo przecież kto mógłby mnie zobaczyć w środku lasu? Próbuje przemyć moje wczorajsze ubrania, lecz krew schodzi z nich opornie.

Mogłam się wczoraj do niego nie wtulać. Ale co ja poradzę, że to było ode mnie silniejsze, a jego ciepłe ciało dawało mi poczucie bezpieczeństwa.

Z mojego transu wyrywa mnie szmer dochodzący zza drzew, rozglądam się, ale gdy nic nie zauważam ignoruje to, stwierdzając że to pewnie jakieś zwierzę.

Po napełnieniu butelek wchodzę pod przyjemnie chłodną, a wręcz lodowatą wodę, która spływa po miom nagim ciele.
Moje sylwetka niestety nie jest idealna, mam trochę zbędnego tłuszczu w niektórych miejscach,ale cóż, nikt nie jest idealny prawda?

No więc tak po kilku minutach spędzonych na myciu się, wychodzę spod strumienia wody w obawie, że gdybym spędziła tam chwilę dłużej, zamarzła bym na śmierć. Cała się trzesąc podchodzę do ręcznika i ciuchów znajdujących się obok. Odsaczam mokre włosy po czym ręcznik owijam sobie wokół ciała.
Już chce chwytać grzebień, gdy nagle słyszę dźwięk łamanych gałęzi i czyjiś kroków. Podskakuje przerażona. Ręcznik niemal zsuwa się przy tym na ziemię, ale podtrzymuje go drżącymi rękami.

Kurwa, przecież ja jestem tu prawie naga i bezbronna. Wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł, trzeba było słuchać intuicji. Cholera.

Odwracam się w stronę przybysza...

{Perspektywa Krystiana}

Gdy. Jestem już w pobliżu mojego upragnionego celu, wyczuwam zapach człowieka, ale nie byle jakiego człowieka. Jest to Iza.
Moja ekscytacja rośnie, nawet nie wiem dlaczego.

MYSTERY MEN Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz