|00.Prolog|

1.5K 89 52
                                    

24 lutego, 03:00, Seul

Ubrana na czarno postać szybkim krokiem przemieszczała się po ulicach Seulu. Była trzecia w nocy i w zasięgu wzroku nie było widać żywej duszy. Postać miała założony na siebie długi, czarny płaszcz z logiem Gucci na plecach, eleganckie buty i skórzane rękawiczki. Był to chłopak, Kim Taehyung, ekscentryczny i przystojny prezes jednego z najpopularniejszych wydawnictw poświęconych modzie, Singularity. Pędząc przez seulskie uliczki, jego kruczoczarne włosy były rozrzucone w artystycznym nieładzie, a policzki nabrały rumieńców przez panujący mróz.
Chłopak doszedł do wielkiego apartamentowca, prawie podbiegł do drzwi, wpisał kod i pędem wpadł do windy szybko naciskając guzik zabierający windę na ostatnie piętro.

"Dlaczego to zawsze kończy się w ten sam sposób?" pomyślał, zdając sobie sprawę z tego co go czeka w domu.

Otworzył drzwi do apartamentu i przebiegł szybko przez ogromny salon, prawie depcząc swojego śpiącego psa po drodze.

-Kim Taehyung. Zrobiłeś to, prawda? Znowu uwiodłeś jakiegoś naiwnego modela?- męski głos zabrzmiał za plecami Taehyunga a ten z westchnieniem odwrócił się by stanąć twarzą w twarz z wysokim brunetem.

-Jungkook. Nie rób scen, proszę. - Taehyung cmoknął głośno i podszedł do barku by nalać sobie whisky.

-Człowieku. Gazety tylko czekają, by cię przyłapać na kurwieniu się po kątach. Zobaczysz. Przez twój popęd seksualny wpędzisz naszą firmę do grobu. Serendipity tylko czeka żeby przywłaszczyć sobie naszych czytelników - powiedział Jungkook, zabierając Taehyungowi szklankę.

-Prędzej spalę wszystkie swoje buty, niż pozwolę temu przykurczowi pobić mnie w rankingach. - wycedził Taehyung przez zęby.

Serendipity było wydawnictwem dorównującym popularnością Singularity. Jego prezesem był Jimin Park, charyzmatyczny dwudziestoczterolatek, który był znany ze swojego niskiego wzrostu, ponadprzeciętnej inteligencji i twarzy, której pozazdrościłby niejeden model. Taehyung nienawidził go z pasją. Gdyby morderstwa były legalne, Jimin leżałby martwy gdzieś w lesie. Nienawidził go praktycznie za wszystko, a najbardziej za to, że jego riposty w ich niezbyt uprzejmych wymianach zdań były nie do przebicia. Byli w tym samym wieku, ale czasami Taehyung czuł się przy nim jak małe dziecko.

-Tae, skoro darzysz go taką pasją to się z nim prześpij. Taka namiętność nie może się zmarnować- rzucił Kook, uśmiechając się pod nosem.

-Kook. Nie obrzydzaj mnie. Proszę. - rzucił Taehyung i wziął łyka whisky prosto z butelki, za co Jungkook trzepnął go w głowę.

-Dlatego jako wiceprezes twojej firmy i twój przyjaciel, jestem zmuszony rozkazać ci abstynencję seksualną - powiedział Kook i wypił alkohol ze szklanki, którą trzymał w dłoni.

-Dziecko. Jestem od ciebie starszy dwa lata. Możesz mi naskoczyć. - zaśmiał się Tae i zdjął z ramion marynarkę. Oczywiście marki Gucci.

-Mogę. I dobrze o tym wiesz, bo przybiegłeś do mnie w podskokach gdy napisałem Ci dziś wiadomość. Jak zobaczę jeszcze raz, że się z kimś puszczasz to nie będę miał litości. Wyślę cię z radą na zawieszenie, nie pojedziesz na Haute Couture i będziesz gnił w domu ze swoimi modelami. Nie chcę Ci tego robić, ale nie pozwolę na to by Singularity straciło to na co pracowaliśmy tyle lat. Nie możemy sobie pozwolić na zły PR.- powiedział Kook i poklepał Taehyunga po plecach.

-Serio, Kook? Posuwasz się do szantażu? Spoko. Udowodnię wam wszystkim jaki ze mnie grzeczny chłopczyk. Cztery miesiące. Tyle to będzie trwało. Przez ten czas paparazzi zgubią mój trop i będę mógł znowu żyć pełnią życia. Do tego czasu zmiażdżę Serendipity i tego pieprzonego karła.- powiedział Taehyung, siadając na kanapie.

Sztuka wojny 「vmin 」✓Where stories live. Discover now