|2.fire.|

665 66 66
                                    


24 lutego, 16:00, Singularity



Taehyung od ponad pięciu minut siedział z szeroko otworzonymi ustami, patrząc na siedzącą przed nim radę i Kooka, który z trudem opanowywał śmiech.

- Powiedzcie mi, że to jakiś bardzo kiepski żart. - jęknął i schował twarz w dłonie.

- Czy wyglądam jakbym żartował, Taehyung? - odparł Kook, trzymając w dłoniach srebrną kopertę.

- Czyli mam spędzić cały bity dzień na użeraniu się z tym karłem? I jeszcze na dodatek nie będę mógł go zamordować? - spytał się i zacisnął dłonie w pięści.

- Tak, prezesie. To należy do Pana obowiązków. Poza tym, jeśli nie weźmie Pan udziału w tym wywiadzie to Park wystąpi solo i Serendipity przyciągnie kosmiczną ilość odbiorców. Co za tym idzie, pokonają nas w rankingach. - odpowiedział szef rady, Sejin i uśmiechnął się smutno.

- No dobra. Dobra! Rozumiem! Zrobię to. I tak wiem, że nie mam innego wyjścia. Gdzie ten cyrk się odbędzie? - prezes wstał z biurka i podszedł do okna żeby nabrać trochę chłodnego powietrza do płuc.

- Spodziewam się, że odpowiedź znajdziesz w tym liście. - Kook spokojnie podał mu kopertę, Taehyung rozerwał ją i wyjął starannie złożoną kartkę papieru.

Zaczął czytać w myślach.

"Prezesie Kim,
Z przyjemnością pragnę Panu oznajmić, że sesja i wywiad do magazynu Forbes odbędą się 3 marca od godziny 8 rano w budynku wydawnictwa Serendipity. Zaproponowałem to gdyż prawdopodobnie nie ma Pan odpowiednich warunków do podjęcia takich działań, a broń Boże nie chciałbym wywierać na Panu presji...
Ludzie odpowiedzialni że strony magazynu, natychmiast się na to zgodzili, także nie musi Pan do nich pisać.
Z największą przyjemnością oprowadzę Pana po budynku, wraz z dziennikarzami abyście zobaczyli jak wygląda dobrze prowadzone wydawnictwo.
Serdecznie zapraszam i czekam z niecierpliwością na zapewne jakże owocną współpracę.
Pozdrawiam,
Jimin Park, prezes wydawnictwa Serendipity. "

Taehyung po przeczytaniu listu gapił się na niego z szeroko otwartymi ustami. Po chwili wszystko do niego dotarło, wydarł się na pół osiedla i rzucił list na podłogę by zaraz zacząć po nim skakać.

-Prezesie! - krzyknął Jungkook i podbiegł do przyjaciela by go uspokoić.

Taehyung wyrwał się z amoku, czując dłonie na swoich ramionach i mocne potrząsanie jego ciałem.

- Zajebię go. Przysięgam. Nie przeżyje tego dnia. - warknął i wyszedł z sali konferencyjnej trzaskając drzwiami. Rada zamilkła.

-Zostawcie go. Ten dzień nie należy do jego najszczęśliwszych. - rzucił Jungkook i podniósł z ziemi list by go przeczytać.

Gdy doszedł do ostatniej linijki, podarł list na kawałki i wyrzucił je w powietrze.

-Panowie. To nie zapowiada się zbyt ciekawie.-




-------------------------------------------------------------------------




3 marca, 7:00, apartament Taehyunga



W pokoju Taehyunga było słychać głośne dzwonienie budzika. Liczył na to, że ten dzień nie nadejdzie. 

Wstał z głośnym westchnieniem i ruszył do toalety aby wziąć prysznic i mniej więcej ogarnąć włosy. Nie musiał się starać, bo i tak styliści zrobią to za niego na miejscu. Z pokutną miną założył na siebie czarny garnitur uszyty specjalnie dla niego przez włoskiego projektanta, czarny krawat i eleganckie buty. Rękawy marynarki ozdobił spinkami na których były wygrawerowane jego inicjały, a do kieszeni na klatce piersiowej włożył srebrną chustkę. Założył też swój ukochany zegarek i wyszedł z budynku, by wsiąść do wezwanego przez niego wcześniej samochodu. Czarne Porsche zabrało go pod budynek Serendipity. Nie różnił się jakoś specjalnie od siedziby jego wydawnictwa. Był cały szklany, z wielkimi oknami, a napis nad wejściem był złoty. Architekci urządzili przed wejściem imponujący ogród, w którym siedzieli przypadkowi przechodnie jak i pracownicy. Taehyung prychnął głośno, założył na czubek nosa okulary przeciwsłoneczne i wyszedł z samochodu.

- Ja naprawdę nie chcę tu być. - jęknął i przeszedł przez ogród, a następnie drzwi wejściowe.

Jego oczom ukazała się recepcja, a obok niej budka ochroniarza i bramki z czytnikiem linii papilarnych. Posadzka była marmurowa, nad jego głową wisiał kryształowy żyrandol, a za biurkiem w recepcji siedział uprzejmie wyglądający chłopak.
Taehyung nie mając innego wyboru, skierował się do niego i uśmiechnął się słodko.

- Dzień dobry. Nazywam się Kim Taehyung. Mam dzisiaj sesję zdjęciową i wywiad z Jiminem Parkiem. - powiedział, próbując nie krzywić się kiedy imię wroga wydobyło się z jego ust.

- Ah. To pan. Proszę wziąć tą kartę i przyłożyć ją do bramek dla gości. Prezes czeka na ostatnim piętrze w swoim gabinecie. - powiedział uprzejmym tonem młodszy chłopak i podał Taehyungowi kartę z napisem "guest". Taehyung uśmiechnął się do niego i przez jego umysł przemknęły niezbyt grzeczne wizje z udziałem młodszego chłopaka. Niestety natychmiast przypomniał sobie o swojej umowie z Jungkookiem i przeklinając pod nosem skierował się do bramek.

Sztuka wojny 「vmin 」✓Where stories live. Discover now