|13.impass.|

476 55 35
                                    

Człowiek nie docenia czegoś, póki tego nie straci, prawda? Taehyung szedł powolnym krokiem przez trawnik. Nie przeszkadzała mu mokra trawa ocierająca się o jego bose stopy. Szedł spokojnie, czując jak długi satynowy płaszcz zsuwa się powoli z jego nagich ramion. Nie przeszkadzało mu to. Widział przed sobą ciemną taflę jeziora, w której odbijały się światła gwiazd. Podniósł głowę do góry by przyjrzeć się księżycowi, który był jego jedynym przyjacielem na tę noc. Płaszcz zsunął się z jego ciała zupełnie, zostawiając go w samych spodniach i koszulce bez ramiączek. Rozejrzał się po otaczającej go okolicy. Był całkowicie sam, nie licząc migoczących świetlików, które chowały się na pobliskich krzewach. Taehyung prowadzony instynktem zbliżył się do jeziora, chcąc zamoczyć w przeźroczystej tafli swoje bose stopy. Podniósł jedną, chcąc zatonąć pod chłodną wodą, poczuć chłód i rześkie orzeźwienie, które mogłoby go ocucić, oczyścić jego zmysły.

- Taehyung, obudź się do jasnej cholery!-

Brunet otworzył zmęczone powieki. Pracował nad nową okładką dosłownie od paru dni i w ciągu nich nie zdążył wrócić do domu. Spał na kanapach w swoim gabinecie. Całe szczęście, że miał dookoła stylistów, którzy oferowali mu doprowadzenie go do porządku poprzez delikatny makijaż, ułożenie włosów czy ogolenie dwudniowego zarostu.

- Zostaw mnie w spokoju, ten numer próbuje mnie wykończyć. Jeszcze ten cholerny Fashion Week i cyrk z Serendipity... Zabij mnie. – jęknął patrząc jak Jungkook podchodzi do niego powoli i odgarnia mu włosy z czoła by sprawdzić temperaturę.

- Przeżyjesz. Nie masz gorączki. Mówiłem Ci, żebyś poszedł spać do domu. Wydawnictwo by nie wybuchło... - westchnął brunet patrząc na przyjaciela z delikatnym współczuciem.

- Spać kiedy reszta pracowników biega po budynku jakbyśmy mieli pożar? Zapomnij. Dam sobie radę. Wiedzieliśmy na co się piszemy. Jestem głową tej piaskownicy. – westchnął Taehyung i podniósł się do pozycji stojącej. Jak duch przeszedł obok lustra i kątem oka obejrzał swoją zmęczoną twarz. Skóra pod jego oczami była ciemna, prawie fioletowa. Wargi miał spierzchnięte i blade, a na skórze jego twarzy znowu widać było początki jednodniowego zarostu. Przynajmniej udało im się skończyć na czas.

Powodem takich opóźnień była kolaboracja z niewłaściwą firmą, która parę dni przed datą złożenia ostatecznego projektu całkowicie wycofała się z udziału, znajdując lukę w kontrakcie. Na szczęście dla Singularity, Taehyung miał swoją wyobraźnię i od razu wymyślił odpowiedni zamiennik. Końcowy efekt był naprawdę zadowalający. Łączył wiele jesiennych motywów, tym razem mocno wiążąc jaskrawe kolory z tymi jesiennymi. Taehyung nie chciał całkowicie zatapiać się w jesiennej gamie kolorystycznej i wyszedł krok poza nią.

„Jesień nie musi koniecznie być ponura i brunatno-pomarańczowa." powiedział do stylistów i otworzył katalogi z kolekcjami ubrań, które jego zdaniem wpasowywały się w jego wizję.

Po dniach poszukiwania, dzwonienia do projektantów i znanych marek, ustalania stylizacji i makijażu, okładka numeru w końcu była gotowa. Wraz z okładkowym artykułem.

Niemożliwe stało się możliwe ale Taehyunga kosztowało to zbyt wiele. Oparł się dłońmi o blat biurka i dopił do końca zimną kawę zostawioną na biurku przez Namjoona. On, Jin i reszta projektantów również zostali po nocach w pracy i dzielnie współpracowali by uratować numer. Taehyung śmiał się pod nosem oglądając nieudolne próby flirtu Namjoona i razem z Kookiem założyli się jak to może się skończyć.

Taehyung postawił na to, że Jin się zirytuje i sam go zaprosi na kolację. Kook uważał, że Namjoon przez przypadek zniszczy jakiś projekt Jina i ten go zabije, ewentualnie rozwinie się z tego sytuacja rodem z serialu dla nastolatek.

Sztuka wojny 「vmin 」✓Where stories live. Discover now