Rozdział VI

88 4 2
                                    


*Laura*

Maia: Trochę długo ci to zeszło, ale w końcu jesteś. - uśmiechnęła się do mnie.

Ja: Obiecuje, że to się już więcej nie powtórzy. A tak w ogóle to gdy wchodziłam zauważyłam, że siedzisz wpatrzona w jakiegoś przestojnego bruneta. - powiedziałam to śmiejąc się lekko i podnosząc brwiami do góry.

Maia: No... ja... ten... no... - jąkała się.

Laura: No... ty... ten... no... - przedrzeźniałam ją i po chwili wybuchałam śmiechem.

Maia: No nie śmiej się już ze mnie! - powiedziała zawstydzona Maia.

Laura: Oj no dobrze... przepraszam. - powiedziałam chichocząc cicho pod nosem.

Nie mogłam przestać się śmiać, ale w końcu dałam sobie spokój i się opanowałam.

Maia: O nieeee... nie, nie, nie, nie! - mówiła kiwając przecząco głową.

Ja: Co się stało? - spytałam lekko zaniepokojona.

Maia: On tu idzie. - wyszeptała zestresowana.

Laura: Spokojnie. - powiedziałam szeptem, chichocząc cicho pod nosem. Będzie dobrze.

David - bo jak się później okazało, tak nazywał się ten chłopak, podszedł do nas dwóch w celu spisania od nas zamówienia.

David: W czym mogę pomóc? - spytał z ogromnym uśmiechem na twarzy.

Maia: Ja... yhm... to znaczy, my... umm... ten... no... - znowu zaczęła się jąkać.

Pomyślałam, że nie mogę dać zepsuć swojej przyjaciółce tego i wtrąciłam się.

Ja: Maia chciała powiedzieć, że poprosimy dwie karmelowe latte i dwie czekoladowe mufinki z dżemem.

David: Już się robimy drogie Panie. - uśmiechnął się i spojrzał w oczy Mai.
Masz piękne oczy. - powiedział do niej z jeszcze szerszym i piękniejszym uśmiechem.

Maia: Ja... ja... dziękuje? - powiedziała zestresowana i niepewna. Bardzo dziękuje. - dodała po chwili i uśmiechnęła się do niego.

David: Podszedł do niej i dał jej malutką karteczkę złożoną na pół.
Zadzwoń. - wyszeptał jej na ucho.

Maia: Oczywiście. - odpowiedziała mu szeptem na ucho, tym razem już pewna siebie.

David: Dobrze to ja już pójdę szykować zamówienie. Przepraszam. - odpowiedział.

I odszedł. Na zamówienie długo nie czekaliśmy. Po ok. 10 minutach przyszedł do nas z tacką, na której stały dwie kawy i mufinki.

David: Bardzo proszę, dwa karmelowe latte dla pań. - uśmiechnął się i powiedział do nas.

Odwzajemniłyśmy uśmiech, a gdy po chwili odszedł zaczęłyśmy cichutko chichotać pod nosem.

Ja: Oo jak słodko... odrazu widać, że zakochany. - zrobiłam brewki i zaśmiałam się.

Maia: O czym ty w ogóle mówisz? - szturchnęła mnie lekko zawstydzona dziewczyna.

Ja: Oj bardzo przepraszam. - mówiąc to starałam się być poważna.

Maia: A ty nie masz nikogo na oku? - zapytała mnie.

Co ja mam jej teraz odpowiedzieć? Że pewien przystojny, słodki, popularny i niedostępny jak dla mnie chłopak mnie zauroczył? Przecież nawet pewnie mi, by w to nie uwierzyła!

Ja: Ja... nie wiem. Chyba nie. - odpowiedziałam niepewnie.

Maia: Ty chyba coś przede mną ukrywasz kochaniutka. - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.

Jest dużo przystojnych chłopaków, ale co z tego jak nawet nie wiem jak się nazywają? Tak naprawdę, jeśli chodzi o chłopaków to nigdy nie miałam z nimi problemu dlatego, że jestem przewodniczącą szkolnego klubu cheerliderek. Problem jest za to w tym, że nigdy nie byłam z żadnym na poważnie. To pewnie dlatego, że nie znam żadnego, któremu nie zależałoby na tylko i wyłącznie na seksie.

————————————————————————

I jak podobał się nowy rozdział? Mam nadzieję, że tak, bo bardzo chciałam napisać o takiej typowej szkole w Ameryce. Uwielbiam historie właśnie takie, w których jest o nich mowa.

Komentarz + gwiazdka = kolejny rozdział 🌟

Raura - miłosna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz