Nie mogę w to uwierzyć. To wszystko się skończyło. Tego przerażającego klauna już nie ma. Nie będzie nikogo więcej porywał. W końcu możemy normalnie cieszyć się wakacjami! Tylko... Dalej trudno mi powiedzieć czy między mną, a Richiem wszystko dobrze. Mam nadzieję, że tak. Wyszliśmy uradowani z tej zatęchłej rudery.
- Nieźle skopaliśmy mu dupę! - cieszył się Richie wsiadając na rower.
- Dokładnie! I w dodatku pokazaliśmy Bowersowi, że z nami się nie pogrywa! - powiedział Ben.
Wtedy to znowu naszły mnie myśli o tym, co mógł zrobić mi Henry. Starałam się je zignorować podczas walki. W końcu o nich zapomniałam, ale oczywiście nie na długo. Teraz do końca dnia, może nawet i dłużej, będą mnie dręczyć. Co ja mu takiego zrobiłam? Czemu się na mnie uwziął? Momentalnie posmutniałam. Słyszałam jak reszta prowadzi zawziętą konwersację i się cieszy. Tylko ja nic nie mówiłam. Wkrótce Richie to zauważył. Inni dalej byli pochłonięci rozmową.
- Czemu się nie cieszysz? Wygraliśmy! - powiedział.
Nie odpowiedziałam nic, tylko wbiłam wzrok daleko przed siebie.
- Wszystko dobrze?
- Tak, nie przejmuj się. Po prostu coś mi się przypomniało, ale to nic takiego.
- Powiedz.
- Co mam powiedzieć?
- Co się dzieje. Wyjaśnij mi, co się dzieje.
- Mówię ci, że nic mi nie jest.
- I tak ci nie uwierzę, ale na razie dam ci spokój. Później o tym porozmawiamy - wrócił do konwersacji z innymi. Czemu zawszę muszę mówić innym o wszystkim co się dzieje? Chcę chociaż raz sama wszystko przemyśleć.
Gdy każdy powinien iść już w swoją stronę, ustaliśmy na środku drogi, aby dokończyć nasze rozmowy.
- Rich, możemy w końcu porozmawiać chwilę na osobności? - spytał Eds na co Richie się zgodził. Odeszli na bok tak, żeby nikt ich nie podsłuchiwał. Ja na ich nieszczęście mogłam słyszeć wszytko głośno i wyraźnie.
- Słuchaj Richie, wiem, że czasem coś palniesz bez namysłu i później tego żałujesz. Jednak to, co powiedziałeś miesiąc temu bardzo przygnębiło Camilę. Nie będę wchodzić w szczegóły mówiąc, co się działo, ale musisz nauczyć się trzymać język za zębami. Widzę, że ty też to źle zniosłeś... - powiedział patrząc na jego ręce - Więc tym bardziej powinieneś to zmienić. Robisz krzywdę wam obojgu. Pilnuj się i więcej jej nie zrań.
- Obiecuję, że się zmienię. To, co zobaczyłem raz patrząc przez okno... Boże, nawet nie chcę o tym pamiętać. Nie chcę jej krzywdzić. Więcej nie powtórzę tego błędu - powiedział smętnie Richie.
- Mam taką nadzieję. Ona cię naprawdę kocha. Nie schrzań tego - odpowiedział Eddie po czym odszedł. Przyznam, że trochę mnie zamurowało. Eddiemu chyba włącza się program opiekuńczego brata. Gdyby nie był niższy od Richiego, wyglądałoby to jeszcze lepiej.
W końcu wszyscy rozeszli się w swoje strony. Ja wracałam z Richiem. Zeszliśmy z rowerów i prowadziliśmy je obok nas. Nie chciało nam się jechać.
Początkowo panowała niezręczna cisza. Wkrótce okularnik ją przerwał.
- Skoro już jesteśmy sami, powiedz, co cię tak zmartwiło?
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Wiesz, że ci nie odpuszczę?
- Tak, wiem. Jesteś bardziej uparty niż ja. Niech ci będzie, powiem o co chodzi. Kiedy Ben wspomniał o Bowersie... Przypomniał mi się incydent z wcześniej. Zastanawiałam się, co by się stało, gdyby ciebie tam nie było? Henry jest zdolny do wszystkiego. Czemu on tak usilnie próbuje mi coś zrobić?
- Bo to seksistowska świnia, która myśli, że wszystko należy do niej i może robić co chce.
- Zapomniałeś dodać, że jest psychopatą.
- To też.
- Kiedy tylko zaczął podnosić moją sukienkę... Byłam maksymalnie przestraszona. Myślałam, że mnie... No wiesz.
- Nigdy bym na to nie pozwolił. Nawet gdyby jakimś cudem mu się to udało, pożałowałby bardzo szybko.
- Może już o tym nie rozmawiajmy. Chciałabym jak najszybciej zapomnieć.
- Tak będzie najlepiej.
- Jednak chciałabym ci podziękować. Uratowałeś mnie. Jesteś moim bohaterem.
- Nie ma sprawy - powiedział drapiąc się po szyi i lekko rumieniąc.
Nastała cisza. Ponownie przerwał ją Richie.
- Przepraszam... - wydukał.
- Za co? - spytałam zdezorientowana.
- Za wszystko, co prze ze mnie przeżyłaś. Dołożyłem ci tylko kolejnego problemu. Już i tak przez wiele przeszłaś. Nie chciałem, żeby to wszystko w taki sposób się skoczyło.
- Richie, dalej jestem trochę zła, ale to nie znaczy, że między nami coś się skończyło. Ja też źle zareagowałam. Mogłam po prostu z tobą porozmawiać i spróbować zrozumieć. Wszystkie negatywne emocje ze złych wydarzeń się w końcu we mnie skumulowały, więc to, co widziałeś wtedy przez okno nie było tylko twoją winą.
- Czyli... Między nami znów będzie dobrze? - spytał podchodząc do mnie. Uznałam, że słowa będą tu zbędne i go pocałowałam. Po miesiącu rozłąki oboje tęskniliśmy za tym uczuciem. Za swoim dotykiem. Zawzięcie muskaliśmy swoje usta. To nie był zwyczajny pocałunek. Teraz liczyliśmy się tylko my, nasza wzajemna obecność. Oboje byliśmy bardzo pochłonięci namiętnym uczuciem. Richie złapał mnie w talii, a ja położyłam ręce na jego szyi. Jego dotyk był jak magiczne zaklęcie. Unieruchamiał mnie, lecz był bardzo przyjemny. Jednak kiedyś musiało się to skończyć.
- Uznam, że to potwierdzenie - powiedział z cwaniackim uśmieszkiem, gdy rozłączyliśmy nasze wargi.
Resztę drogi szliśmy trzymając się za ręce. Byłam przeszczęśliwa. Znowu jesteśmy razem. Chociaż nie wiem czy można to nazwać związkiem. Chyba nie. Jeszcze.
Byliśmy już pod naszymi domami.
- To... Do jutra? - powiedział skołowany.
- Nie musisz iść do siebie. Jeśli chcesz to możesz mnie odwiedzić. Może pooglądamy filmy? - zaproponowałam.
- Mnie nie trzeba zapraszać dwa razy - powiedział po czym schował rower do garażu i skierował się w moją stronę.
Weszliśmy do środka.
Maryla jak zwykle była w pracy. Oczywiście jej za to nie winię. Jakoś musi na nas zarabiać. Podziwiam ją. Silna z niej kobieta.
- Idę zrobić nam popcorn i herbatę, a ty wybierz co będziemy oglądać. Filmy są w dolnej szufladzie komody, na której stoi telewizor - poinformowałam.
- Pomyślałem, że może ci się spodobać ten film, więc wziąłem go z domu - pokazał na kasetę z tytułem ,,Ferris Bueller's Day Off".
- Po pierwsze, kiedy ty to wziąłeś? Po drugie, to mój ulubiony film!
- Zdążyłem zgarnąć jak byłem w garażu. Nikt dawno już u nas nie ogląda filmów... - westchnął.
- A co z Nadią?
- Jak ma okazję to idzie do przyjaciółki, żeby z nią coś obejrzeć. Czasem też obejrzy coś ze mną, ale o tym filmie dawno zapomnieliśmy.
- To trzeba sobie przypomnieć co w nim było! - powiedziałam uradowana.
Przygotowałam jedzenie i picie, a Richie włożył kasetę do odtwarzacza. Wieczór był dość chłodny, więc przykryliśmy się kocykiem. Na początku siedzieliśmy tylko obok siebie, ale z czasem Richie mnie do siebie przytulił. Nic lepszego nie mogłam sobie wyobrazić. Leżę pod kocykiem, piję herbatę, oglądam film i przytulam się do kochanej osoby. Chyba chociaż raz zaznałam szczęścia.~~~
Cześć, przepraszam za tak długą nieobecność. Nie miałam chęci ani weny.
Wiem, że jestem bardzo spóźniona, ale
HAPPY PRIDE MONTH!🏳️🌈
W książce nie będzie tego za bardzo widać, ale Camila jest heteroseksualną biromantyczką. Mam nadzieję, że mi wybaczycie tą przerwę, i że rozdział się podobał. Ciekawe czy ktoś jeszcze to czyta.
Do następnego!
CZYTASZ
Life is brutal || Richie Tozier
Fanfiction- Czemu? Czemu to wszystko dzieje się akurat teraz? Czemu wszystko na raz? - Bo życie jest brutalne, bardzo brutalne. Jednak wszędzie gdzie zło jest też dobro. Pamiętaj, że tym dobrem jesteśmy my. Nieważne co się stanie, przejdziemy przez to razem.