Ból, to jedyne co potrafię teraz czuć. Załamałam się, gdy matka rozdzieliła mnie z bratem, a śmierć taty tylko mnie dobiła. Za każdym razem zasypiając widzę zapłakaną twarz Eddiego odjeżdżającego na lotnisko. Następnym wspomnieniem jest widok zbliżających się świateł, ciemność, pobudka w szpitalu i widok bezwładnego ciała opiekuna. Teraz tylko leżę w łóżku płacząc i nie mogąc zasnąć, czasami nawet godzinami. Mam wielkiego farta, że spotkałam Eddiego. Może choć na parę nocy przestanę opłakiwać ostatnie wydarzenia. Niestety w tej chwili to jest silniejsze ode mnie. Rozmyślając o bólu, który muszę ukrywać na co dzień odpłynęłam w krainę snu.
Nazajutrz obudziłam się niewyspana jak zwykle. Zdążyłam już do tego przywyknąć. Była godzina 8:23. Wczoraj umówiłam się z chłopakami, że spotkamy się o 15:00. Oprowadzą mnie trochę po mieście. Jestem bardzo podekscytowana. Spędzę trochę czasu z Eddiem i lepiej poznam jego towarzyszy. Najbardziej zaciekawił mnie Richie. Stwierdziłam, że mamy podobne poczucie humoru co jest dużym plusem. Jak do tej pory mam z nim najlepszy kontakt z paczki, oczywiście poza moim bliźniakiem. Wiem, że Maryla jeszcze nie pojechała do pracy, więc postanowiłam zejść na dół i zjeść z nią śniadanie. Oczywiście przy okazji poproszę, żeby to ona mi je przygotowała, jestem za leniwa na stanie w kuchni. I tak pewnie nie zjem większości posiłku. Tuż po wypadku prawie nic nie jadłam, mój organizm się do tego przyzwyczaił, więc teraz nie dam rady dużo przełknąć. Główną przyczyną mojej chęci do udania się na dół jest rozmowa z opiekunką. Ku mojemu zdziwieniu nie zastałam jej w kuchni lecz tylko karteczkę na blacie. Zaczęłam ją czytać.Cześć Camilo, dzisiaj musiałam jechać trochę wcześniej do pracy. Na stole zostawiłam ci trochę pieniędzy w razie gdybyś chciała gdzieś wyjść.
Kocham cię,
Maryla.Super, czyli nawet nie mam z kim rozmawiać. Jest piątek co oznacza, że Eddie i reszta mają jeszcze lekcje. Gdyby była sobota zapytałbym się czy chcą wyjść wcześniej. Jednak teraz będę musiała siedzieć cały dzień sama. Chciałabym zadzwonić i się dowiedzieć co u Veronicki, ale wiem, że najpewniej nie odbierze. Pieprzony obóz. Najlepszym wyjściem będzie posłuchanie radia.
I w taki sposób dłużyły mi się godziny, gdy w końcu nastała 13:40. Wstałam z łóżka i wolnym krokiem ruszyłam w stronę szafy. Wybrałam ubranie na dziś i poszłam do łazienki, aby wziąć prysznic. Po zrobieniu tej czynności ubrałam się i lekko pomalowałam. Jak zwykle miałam włączoną muzykę, więc wszystko zajęło mi około godziny. Po wyjściu na dwór zorientowałam się, że nie mam pojęcia gdzie mamy się spotkać. W tym momencie przypomniałam sobie, że Tozier mieszka w domu obok. Chciałam zapukać, ale jeśli otworzy mi któreś z jego rodziców pewnie mnie zatka i nie będę wiedziała co powiedzieć. Zaczęłam szukać okna od jego pokoju. W końcu zdecydowałam się w jedno rzucić kamieniem, oby to było te. Po chwili przy szybie stanął Richard we własnej osobie. Ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy otworzył okno.
- Hej, co ty tutaj robisz? Nie powinnaś już być przy kamieniołomie?
- Cześć. Właśnie przyszłam zapytać się gdzie jest miejsce naszego spotkania. Wczoraj nic nie ustaliliśmy.
- Racja..... W sumie i tak miałem już wychodzić. Chcesz się przejść tam razem?
- Chyba nie mam innego wyboru - zaśmiałam się lekko - To poczekać przed drzwiami?
- Nie, nie trzeba.
Richie POV
Wszedłem na parapet, złapałem się rynny i powoli po niej zjechałem.
- Emmm, nie można było wyjść z domu jak każdy człowiek?
- Lubię nietypowe rozwiązania.
Tak naprawdę przyczyną mojego ,,uciekinierskiego" wydostania się z budynku jest coś innego. Coś o czym nikt spoza mojej rodziny nie wie.
- A tak w ogóle to skąd wiesz gdzie mamy się spotkać z resztą?
- Bo zawsze się tam z nimi spotykam. Ewentualnie przed salonem gier, ale tam tylko wtedy kiedy chce nam się w coś pograć. Na co jeszcze czekamy? Ruszajmy ku przygodzie!
Na te słowa Camila wybuchła śmiechem. Przyznam, że sam trochę prychnąłem. Poznałem ją dopiero wczoraj, a już mam uczucie jakbyśmy się znali od urodzenia. Może to przez to, że jest siostrą Eddiego, nie mam pojęcia. Po drodze rozważaliśmy różne tematy. Nie było ważne o czym rozmawiamy, ważne było, aby w jakiś sposób poznać drugą osobę, sprawdzić czy się zrozumiemy. Zupełnie różniła się od Eddiego i równocześnie była bardzo podobna. Jednak abym poznał ją dokładniej muszę spędzić z nią więcej czasu. Jest bardzo interesującą osobą. Sprawia wrażenie, że można jej ufać.
Zatraceni w rozmowie nawet nie zauważyliśmy kiedy doszliśmy na miejsce. Jeszcze nikogo nie było co wykorzystaliśmy kontynuowaniem konwersacji. Pierwszy raz podczas jakiejś rozmowy nie wtącałem co chwilę jakichś głupich żartów. Czułem, że nie mam potrzeby przybierania maski. Czułem się wyjątkowo. Oczywiście kocham swoje żarty, ale na co dzień muszę z nimi przesadzać, żeby nikt przypadkiem się mną bardziej nie zainteresował. Nie chcę tłumaczyć innym mojej sytuacji, nie chcę widzieć jak ktokolwiek się o mnie martwi. W końcu przyjdzie czas kiedy będę musiał się komuś zwierzyć, pojawi się osoba, której mogę zaufać.
- My tu tylko pitu pitu o naszym dzieciństwie, a jeszcze nawet nie wiemy o sobie praktycznie nic. Może będziemy zadawać sobie nawzajem pytania? Tylko odpowiadamy szczerze - zaproponowałem.
- Masz rację, zgadzam się. No to.... co chcesz o mnie wiedzieć?
- Ciekawi mnie jak ty wytrzymujesz to wszystko co ci się przydarzyło?
- To jest dosyć drażliwy temat, ale mamy odpowiadać szczerze, więc ci powiem. Otóż wcale tego nie wytrzymuję - zauważyłem łzy formujące się w kącikach jej oczu jednak ona powstrzymała je od wypłynięcia - Każdego dnia przeciwstawiam się rzeczywistości i staram się być wesołą wersją mnie. Zanim zasnę zawsze przypominam sobie zeszłe zdarzenia i po prostu wypłakuję się do poduszki. To wszystko tak mnie kurwa boli.
- Może powinnaś iść do psychologa? Myślę, że mógłby ci pomóc.
- Maryla niby nic o tym nie wie, ale wiedząc przez co przeszłam też tak uważa. Jednak moim zdaniem nie jest ze mną aż tak źle. W końcu to nie jest tak, że całkiem nie potrafię się cieszyć. Po za tym znowu pojawił się Eddie, więc mam o jedno zmartwienie mniej - uśmiechnęła się. Chyba nigdy nie widziałem tak silnej osoby.
- Dobra koniec o mnie. Teraz ja chcę zadać pytanie. Wczoraj w kamieniołomie zauważyłam...aaaa! - nie zdążyła dokończyć, bo ktoś wyszedł zza krzaków i ją wystraszył, tą osobą był Eddie - Jezu, chcesz żebym na zawał zeszła?
- Przepraszam, nie chciałem wam przeszkadzać - oznajmił chłopak. Camila odrazu zaczęła się rumienić, ja z resztą też.
- Gdzie reszta? - wtrąciłem.
- Wyprzedziłem ich żeby zobaczyć czy już jesteście. Zaraz tu będą. A tak w ogóle to przepraszam, że się spóźniliśmy. Czekaliśmy na Billa, bo zaspał.
- Ktoś mówił o mnie?
W końcu przyszli Stan i Bill. Przywitaliśmy ich i ruszyliśmy na zwiedzanie Derry. Pokazaliśmy Camili prawie całe Derry. Został nam jeszcze tylko salon gier. Właśnie tam niezwłocznie się udaliśmy po zakupieniu przekąsek w sklepie. Co prawda nie pokazaliśmy jej jeszcze barrens, ale to i tak nie ma największego sensu. Znając życie Bill będzie chciał za parę dni tam pójść. Kiedy dotarliśmy na miejsce pokazałem Camili moją ulubioną grę.
- Możemy w to zagrać?
- Spoko, ale nie przejmuj się jeśli przegrasz. Jestem w tym mistrzem.
Eddie POV
Kiedy widziałem jak moja siostra dogaduje się z moimi przyjaciółmi bardzo się ucieszyłem. Teraz gra z Tozierem w jakąś grę. W każdej rundzie skopała mu dupsko. On tłumaczył się tym, że niby tylko daje jej fory, oczywiście nikt mu nie uwierzył. Po wyjściu z tego miejsca była dopiero piąta, więc miałem jeszcze około dwóch godzin. Zaproponowałem, abyśmy poszli jeszcze do kamieniołomu pograć w coś. Wszyscy jednogłośnie się zgodzili. Graliśmy w pytanie lub wyzwanie. Z racji tego, że nie mieliśmy żadnej butelki zaczęliśmy kręcić jakimś kamieniem, odziwo zadziałało. Teraz kręciłem ja i wypadło na Stana. Wybrał pytanie.
- Czy jesteś gejem?
- Eeemm....... - wziął głęboki oddech - Tak, jestem gejem.
W sumie to nikt nie był zdziwiony. Oczywiście po za Camilą, która jest nowa w naszej grupce. Tym razem padło właśnie na nią i wybrała wyzwanie.
- Zaśpiewaj coś - powiedział krótko Stanely - My wiemy, że z chłopaków to tylko Tozier ma ładny głos, aż trudno mi to przyznać. Ale chcemy wiedzieć co ty masz do pokazania.
- Racja, sam nigdy nie słyszałem jak śpiewasz, a jestem twoim bratem.
- Ja pierkole, wy poważnie chcecie słyszeć moje fałsze?
Wszyscy kiwnęliśmy znacząco.
- No dobra, ale jeśli wam pękną bębenki to ja wam odszkodowań płacić nie będę.
- Co nam pęknie? - zapytał Richie.
- Bębenki, taka część ucha idioto - odpowiedziałem mu.
- Zaśpiewam kawałek piosenki Gasoline od Halsey*.Are you insane like me? Been in pain like me?
Bought a hundred dollar bottle of champagne like me?
Just to pour that motherfucker down the drain like me?
Would you use your water bill to dry the stain like me?
Are you high enough without the Mary Jane like me?
Do you tear yourself apart to entertain like me?
Do the people whisper bout' you on the train like me?
Saying that you shouldn't waste your pretty face like me?
And all the people say:
,,You can't wake up, this is not a dream.
You're part of a machine, you are not a human being.
With your face all made up, living on the screen.
Low on self esteem so you run on gasoline"
I think there's a flaw in my code.
These voices won't leave me alone.
Well, my heart is gold and my hands are cold.Miała bardzo ładny głos. Podczas jej śpiewu zauważyłem jak bardzo zafascynowany jest Tozier. Dopiero się poznali, a ja juz mam uczucie, że jest między nimi chemia. To po prostu widać jak ktoś do kogoś pasuje. Gdy skończyła, zaczęliśmy klaskać jak najęci.
- No muszę przyznać, że masz talent - powiedział Stanley.
- Dzięki.
W końcu nadeszła godzina kiedy każdy musiał wracać do domu. Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w swoje strony.
Richie POV
Wracając do domu, Camili przypomniało się o co miała mnie zapytać.
- Richie?
- Tak?
- Jeszcze nie zadałam ci pytania.
- Mów.
- Nie chcę wyjść na wścibską osobę, ale jak wczoraj mówiłam o tym co mi się stało byłeś taki trochę podłamany. Kiedy weszliśmy do wody zauważyłam na twoim ciele pare siniaków i zadrapań. Czy wszystko u ciebie dobrze?
- Będziesz pierwszą osobą, której o tym powiem. Mój ojciec jest alkoholikiem. Bije mnie, matkę i siostrę. Jak powiedziałaś o tym do czego prawie doszło jednej nocy przypomniało mi się co już parę razy ojciec zrobił mojej siostrze. Czasem udaje mi się go od niej odciągnąć, ale raz tak mnie zbił, że zemdlałem. Mieliśmy wtedy wolne od szkoły, więc większość siniaków i zadrapań się zagoiła zanim ktoś mnie zobaczył. Nikogo o tym nie informuję, bo nie chcę, żeby się martwili. Mam już cholernie dość takiego życia.
Dziewczyna nic nie mówiła tylko mnie czule przytuliła. Wypłakałem się w jej ramię jak nigdy dotąd. Wylałem z siebie to co mnie przytłaczało, co nie pozwalało być prawdziwe szczęśliwym. Nikt nigdy mnie tak nie potraktował. Nikt mnie tak nie rozumiał. Nie zadawała zbędnych pytań o to, czy matka nie może nas zabrać i się gdzieś przeprowadzić. Wie, że to nie takie proste. Doszliśmy do naszych domów i weszliśmy do środka. Jak najszybciej udałem się do mojego pokoju, żeby nie spotkać rodziców ani siostry. Nie mam ochoty z nikim gadać, a już szczególnie nie z ojcem. Jeśli mogę go tak nazwać. Wziąłem zapalniczkę i podpaliłem papierosa. Usiadłem na parapecie i nie musiałem już otwierać okna, bo wcześniej go nie zamknąłem. Rozmyślałem nad swoim życiem. Kiedy wypaliłem całego peta przebrałem się w piżamy i wskoczyłem pod kołdrę. Po chwili zasnąłem.---------------------------------------
* Przyjmijmy, że Halsey tworzyła muzykę w tamtych czasach.
Przepraszam za długą nieobecność, ale miałam ostatnio dosyć dużo nauki. W zamian napisałam trochę dłuższy rozdział. Do następnego!
Ami 💖
CZYTASZ
Life is brutal || Richie Tozier
Fanfic- Czemu? Czemu to wszystko dzieje się akurat teraz? Czemu wszystko na raz? - Bo życie jest brutalne, bardzo brutalne. Jednak wszędzie gdzie zło jest też dobro. Pamiętaj, że tym dobrem jesteśmy my. Nieważne co się stanie, przejdziemy przez to razem.