21.05.2019r.
Uwaga. Oto mały eksperyment - do końca maja niecałe 14 dni. Zamierzam skończyć opowiadanie, które zaczyna się poniżej, przed czerwcem.
Hej, YosoNami-San proszę, twój upragniony początek. Trochę się zmieniło od teologicznej rozmowy na temat nowego przebiegu tej historii, ale mam nadzieję, że się spodoba. 😉
***
Dnia dzisiejszego - 16 sierpnia roku 1XXX - ja, Salazar Slytherin, jeden z czworga założycieli szkoły dla magów nazywanej Hogwart, niniejszym oznajmiam, że dziennik ten, z wszechstron potężną ochroną obłożony, został przysłany ci przez magię wspomnianej szkoły, gdyż nadszedł czas, aby wypełniło się zadanie, dla którego go stworzyłem.
Elisabeth Mannor, miło mi cię poznać.
P.S. Jeśli nie nazywasz się jak zapisało wyżej Magiczne Pióro, odnajdź właściwego adresata. To ważniejsze niż mogłoby ci przyjść do głowy.
Salazar Slytherin.
***
- Draco! - Harry przełknął ciężko ślinę, spoglądając to na biurko, to znowu w kierunku najbliższych drzwi. - Draco, chyba mamy nowy problem!
- Problem? O czym ty mówisz, Harry? - wyraźnie rozdrażniony przerywaniem mu czasu dla urody mężczyzna wyłonił się w końcu z łazienki, ubrany jedynie w szare bokserki, trąc mocno ręcznikiem krótkie, wilgotne włosy. - Okresu dostałeś, czy coś?
Pokręcił głową, podnosząc z blatu zapakowaną starannie w skórzany futerał książkę, do której okładki przylegał odczytany już przed niego list. - Patrz.
Przesyłka wyglądała na dosyć niewielki, ale przy tym jednak gruby dziennik w okładce skórzanej, pasującej do futerału i służących zamykaniu mu pasów ze sprzączkami. Wyglądałby nawet niewinnie, pomimo niepokojącego listu, gdyby nie fakt, że bez wątpienia był bardzo bardzo stary, a spod listu wystawał wytłoczony starannie, rzucający się w oczy herb. Herb Slytherinu. Ale nie uproszczony, jakiego używano w Hogwarcie na symbolach domu węża od emblematów mundurków do horągiewek. Ten był bardziej szczegółowy, staranniejszy, na cielskach węży widać było każdą, najmniejszą nawet łuskę, a fragment rycerskiego hełmu nad główną częścią był tak dobrze odwzorowany, że odpowiednio znająca się na takich rzeczach osoba mogłaby z pewnością przewidzieć z jakich czasów i okolic uzbrojenie pochodziło.
Draco chwycił pokazany przedmiot i spojrzał na list. Przeczytał pospiesznie.
- Kurwa - wydusił. - Jakaś nowa zasadzka, Potter? Co tym razem? Następny czarodziej czekający na odrodzenie z magii naiwnej, rozpisującej się ochoczo na temat jej nudnego życia nastolatki? Bomba? A może to diabelstwo zaklęto jak tamtą starą kolię na naszym szóstym roku?
- Nie wiem - przyznał. - Ale dotknąłem już tego i jak dotąd nic mi nie jest.
- Spalmy to - zaproponował, odwiedzając ręcznik na oparcie krzesła. - Wszystkim będzie lepiej w ten sposób.
- Nie możemy - zaprotestował, chociaż wcześniej sam ogłosił, że na ich drodze znalazł się nowy problem. - To coś pojawiło się tu samo. Nagle wylądowało na stosie dokumentów. Jeśli Hogwart to sprawił, to musiał mieć cel.
CZYTASZ
Nieoczekiwana Pomoc
FanfictionDo roku szkolnego pozostało już niewiele czasu, gdy w rękach Harry'ego Pottera znalazł się tajemniczy dziennik, życzący sobie, aby przekazać go w ręce niejakiej Elisabeth Mannor. (pierwowzór to "Głuchy nie znaczy głupi" - historia legalnie adoptowan...