Rozdział 5

494 59 4
                                    

28.05.2019r.

- Słuchaj, Potty. Jak już się spotkacie, upewnij się, czy ta mała nie jest opętana przez Slytherina. I nie waż się spierdolić sprawy, nie zapominaj, że sam dałeś jej ten  dziennik - Draco wycisnął na jego ustach "motywujący", mocny pocałunek, po czym niemal wykopał go z komnat, machając chwilę na pożegnanie, zanim pejzaż z bardzo starym dębem wskoczył na swoje miejsce.

Harry westchnął.

Support najwyższa klasa.

Zrezygnowany ruszył prosto przed siebie. Do najbliższych schodów mogących zaprowadzić go na dół. Czasem nie znosił pół anty-aportacyjnych. Na przykład tego dnia. Bo, na brodę Merlina, nie chciało mu się wlec aż do Hogsmeade na piechotę!

***

- Lisia, obiecałaś, że wczorajsza rozmowa ze Slytherinem będzie ostatnia - westchnął Charles.

- Poczekaj.

- Sensowny powód?

- Właśnie próbuje mi opisać, co takiego znajduje się w tym Pokoju  Życzeń, o którym wspomniał już kiedyś. Wiesz, to coś, dlaczego nie powinnam adoptować żadnego zwierzątka na Pokątnej.

- Czyli?

- Sam zobacz - odwróciła dziennik na blacie stołu w jego stronę.

"...w graciarni 0 w Pokoju Życzeń, na hebanowym biurku będzie stał kuferek. Taki mały, sześcienny, zamknięty na dwa skórzane paski ze srebrnymi klamrami. Otwierając go musisz być sama. To-to musi wiedzieć, że to tobie musi pomóc."

- To-to? - zapytał, unosząc brew. - Jakie To-to?

- Kazałeś mi skończyć już dzisiaj rozmowę - zauważyła, uśmiechając się triumfalnie.

Westchnął.

- Ostatnie pytanie - powiedział. - A potem koniec. Dochodzi południe, pewnie profesor niedługo się zjawi.

"Co to za To-to?"

Odpowiedź pojawiła się dużo szybciej, niż się spodziewała, znając już zwyczaj mężczyzny, aby co jakiś czas zwlekać z wyjaśnieniami.

Niemal natychmiast.

"Nie mogliśmy ustalić, ja i pozostali Założyciele, czym właściwie jest. Zatem, jak Godryk zawołał któregoś dnia - Przestań mi to-to pokazywać! - tak zostało. Przyjęło się."

Okay...

Czyli w ten sposób.

Zadziwiająco normalnie.

- Koniec pogaduszek - powiedział spokojnie Charles. Schowaj ten dziennik.

Chyba miał jakiś szósty zmysł, ponieważ pięć minut później do drzwi zapukał profesor Potter. Tego dnia ubrany w luźny brązowy sweter i ciemne spodnie. Na szyi miał czerwono-złoty szal.

- No - spojrzał najpierw na Charlesa, a potem na nią. - Kto udaje się ze mną na ulicę Pokątną?

- Oboje - powiedziała cicho. W końcu poza udaniem się do Hogwartu nie było innego sposobu, aby odkryć czym jest To-to i jak niby może jej pomóc.

W ciągu kolejnych minut odkryła dokładnie trzy rzeczy związane ze światem, w który miała wkroczyć... A z których odkryciem właściwie wolałaby chyba jeszcze jakiś czas poczekać.

Po pierwsze: Błędny Rycerz był niebieskim, dwupiętrowym autobusem, który w środku mieścił mnóstwo łóżek. Jak obwoźny szpital.

Po drugie: Błędny Rycerz poruszał się tak szybko, że aby nie upaść, ona i Charles musieli chwycić się mocno profesora, mającego najwyraźniej w takich wariackich akcjach wprawę.

Nieoczekiwana PomocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz