12

24 5 2
                                    

Jesteśmy w tym cudownym miejscu dopiero dwie godziny, a ja już wszyscy mają dość. Wszyscy oprócz mnie i Shawna, dlatego właśnie reszta ekipy wraca do domu, a my idziemy po coś do picia.

-Czego się napijesz? - spytał brunet gdy doszliśmy do małego sklepiku w hawajskim stylu

-Daj spokój sama sobie coś kupię

-Chciałabyś 

-To pacz - podeszłam do lady - Poproszę sok pomarańczowy - zwróciłam się do kasjerki. Mozolnie zaczęła przeglądać półki, a ja miałam czas, żeby jej się przyjrzeć. Serio myślałam, że wymalowane blondyny z wielkimi cyckami pojawiają się tylko w filmach i książkach, a tu taka niespodzianka. Jezus chyba do jutra nie dostanę tego soku.

-5,50 - powiedziała znudzonym głosem

-Ja płacę - usłyszałam za plecami głos bruneta, a nasza Barbie od razu się obudziła

-Jak sobie pan życzy - zrobiła maślane oczka, no  muszę przyznać, że jej to wyszło

-Proszę - podał jej pieniądze, nawet nie zdążyłam zareagować - A i poproszę sok jabłkowy - no nie wytrzymam. Soki jabłkowe były na najniższej półce co blondi postanowiła wykorzystać. Wyprężyła się jak kot i świeciła przed nami swoją dupą. A  nie sorry, nie przed nami tylko przed Shawnem. Wiem, że nie powinnam, ale się wkurzyłam, spojrzałam na chłopaka. Był najwyraźniej bardzo zainteresowany i zadowolony z widoku 

-Pffff - prychnęłam zwracając w końcu uwagę chłopaka na sobie

-Przepraszam, ale nie wiem dokładnie  który sok by pan chciał - wyszczerzyła się - Mamy tu duży wybór 

-Yyyy poproszę tymbarka - uśmiechnął się do niej i to w taki ładny sposób, że aż coś zakuło mnie w serduszku. Przed oczami pojawiły mi się plamki, więc przytrzymałam się lady - Wszystko w prządku?

-Taaa, nie musisz się martwić - starałam się nie brzmieć chamsko - Jak już skończysz to będę na zewnątrz - chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam - Nie spiesz się - popatrzyłam z niesmakiem na Barbie i wyszłam

Usiadłam na ławce zraz obok sklepu. Co się ze mną  do cholery jasnej dzieje? Co on ze mną robi? Dlaczego jestem  o niego zazdrosna? No tak kuźwa! Odpowiedź jest prosta... Po prostu się w nim zakochuje, a to nie jest dobre ani dla mnie ani dla niego. O nie, nie dam się. Nie zakocham się!Po za tym obiecałam sobie, że przez ten rok przerwy odpocznę od chłopaków. Że się nie zakocham. A przede wszystkim, że nie dam się już żadnemu wykorzystać czy skrzywdzić. Muszę trzymać się od niego z daleka, albo przynajmniej ograniczyć z nim kontakt. Tylko jak? On jest tak cholernie przystojny i kochany...

-Powiesz mi co się stało? - podniosłam głowę w stronę głosu.  Shawn stał z butelką soku i patrzył swoimi pięknymi czekoladowymi oczami

-A co się miało stać? - udawać głupią też można

-Nie będę cie męczyć, ale jeśli coś się będzie działo to możesz mi powiedzieć - za pewne 

-Wiem, ale naprawdę wszystko jest okej - gdyby nie to, że chyba coś do ciebie czuję 

 -Dobra chodź bo czas mija a tu jeszcze tyle atrakcji - uśmiechnął się zaraźliwie

Po kolejnych dwóch godzinach stwierdziliśmy, że się zwijamy. Głównym powodem nie było zmęczenie, ale z każdą chwilą coraz więcej osób nas rozpoznawało. To nam nie przeszkadzało, nasi fani, a w większości fani Shawna są bardzo mili. Jednak nie można powiedzieć tego samego o paparazzi. W pewnym momencie podeszła do nas kobieta z mikrofonem i mężczyzna z kamerą, prosili Shawna o wywiad. Gdy ten się nie zgodził, tłumacząc, że jest na wakacjach, kobieta zaczęła zadawać pytania mi. Dobrze wiedziała kim jestem; po pierwsze dziewczyną z instastory Shawna, a po drugie córką narzeczonej milionera Tomasa Evansa. Pomimo, że już nie pierwszy raz mam styczność z paparazzi i nawet udzieliłam kilku wywiadów, a na instagramie mam ponad 10 milionów obserwatorów, to nie byłam przyzwyczajona do czegoś takiego. Najgorzej było kiedy dziennikarka zapytała się czy jesteśmy razem. Na szczęście uratował mnie Shawn, który wyczaił taksówkę i nas do niej wpakował.

-Boże oni są wszędzie - skomentował 

-Przepraszam - zwrócił na siebie uwagę kierowca - Gdzie państwa zawieść? - już chciałam podać adres mojego miejsca zamieszkania, ale brunet mnie wyprzedził

-Jest może tutaj jakiś supermarket albo sklep spożywczy? - po co on chce iść do sklepu

-Hymn supermarket - mężczyzna zaczął się zastanawiać - Samego supermarketu nie ma, ale w centrum miasta jest galeria i z tego co wiem są tam różne sklepy i w tym spożywcze

-To prosimy do tej galerii - mężczyzna pokiwał głową i ruszył

-Po co my jedziemy na zakupy? - spytałam

-Mamy w domu salę kinową i mam zamiar ją dziś wykorzystać, a ty - popatrzył na mnie - będziesz moim towarzyszem 

-A skąd wiesz, że mam ochotę? - oj mam 

-Kobieto przecież wiem, że mnie uwielbiasz i mi nie odmówisz - zaśmiał się

-O tak, to przecież moje marzenie - a miałam ograniczyć z nim kontakt

-Więc zrobimy tak. Idziemy zrobić zakupy, no wiesz czekolada, chipsy, ciastka, żelki i na co mamy tylko ochotę. Jedziemy do domu, ty idziesz do siebie, tak samo jak ja. Bierzesz piżamę, ubrania na jutro i co tam jeszcze chcesz. Ja w tym czasie wykąpię się i kiedy ty do mnie wbijesz pójdziesz się wykąpać, a ja wszystko przygotuję.

Zrobiliśmy wszystko według planu Shawna i właśnie kończyłam brać prysznic. Wytarłam ciało mięciutkim ręcznikiem, szybko ubrałam na siebie bieliznę i wysuszyłam włosy. Umyłam zęby i ubrałam piżamę, kiedy przejrzałam się w lusterku dopiero teraz zaczęłam zastanawiać się nad swoją piżamą. Mam nadzieję, że nie jest zbyt wyzywająca

Wyszłam z łazienki, a brudne ubrania zaniosłam do "mojego" pokoju

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wyszłam z łazienki, a brudne ubrania zaniosłam do "mojego" pokoju. Zeszłam na dół, a dokładnie do salonu skąd słychać było rozmowy i śmiechy.

-Już - powiedziałam zwracając na siebie uwagę wszystkich. Shawn dokładnie skanował moje ciało, przez co lekko się zarumieniłam - Coś nie tak?

-Co? Nie, nie wszystko jest dobrze - podrapał się po karku - Chodźmy - podszedł, złapał mnie i zaczął kierować w nieznanym kierunku 

Szliśmy korytarzem, przeszliśmy koło kuchni i jadalni, łazienki i schowka. Aż w końcu na końcu korytarza dostrzegłam drzwi które wyróżniały się od pozostałych w całym domu. Była na nich tabliczka informująca, że w środku jest sala kinowa, a całe wnętrze jest specjalnie wyciszone. W jednym słowie możecie się dam drzeć, a na zewnątrz nic nie będzie słychać. Gdy weszliśmy do środka szczena mi opadła.

Na ścianie po prawej stronie znajdował się ogromny ekran, a przed nim ława z smakołykami, piciem i nawet alkohol się tam znalazł. Myślałam że będą tam fotele albo jakieś pufy, ale się myliłam. Znajdowała się tam ogromna kanapa, na pewno większa od tej w moim apartamentowcu, a na niej masa poduszek i kocy.  Zapowiada się ciekawy wieczór

Serafin IIs.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz