15 sierpnia 2000

146 13 9
                                    

—Musimy coś sobie wytłumacyć.

W małym, jasnym pokoju dwulatka odbywała się właśnie mini kłótnia dwóch chłopców.

—Jako, ze ja mówię na ciebie Kookie, to ty tes mógłbyś na mnie jakoś ładnie mówić, a ty tylko "Jiminnie to, Minnie tamto". Ja nie jestem Jiminnie!

Czarnowłosy maluch zrobił jeszcze większe oczy (o ile tak się w ogóle da) i otworzył małe usteczka ze zdziwienia.

—Jak to?

—Nie Kookie, ja jestem "hyung", słyszysz? HYUNG, powtórz.

—Hong~~ — odpowiedział dumny z siebie chłopiec.

Starszy złapał się za nasadę nosa i westchnął.

—Nie "hong", tylko "hyung". Powtarzaj.

—Hong~~ — wciąż dumny, lecz trochę speszony powiedział.

"Hyung" myślał, że jeszcze chwila i wybuchnie. No bo jak można nie rozumieć takiego prostego wyrazu? Zrozumiałby, gdyby go uczył: "Jiminnie Hyung Mój Obrońca Wrzechświata i Najlepszy Przyjaciel", ale samo "hyung"? Co z nim było nie tak?

—No dalej, wiem, że ze das radę. Jesce ras.

Mały czarnowłosy chłopiec stał się troszeczkę niepewny, ale powtórzył.

—Hong~~.

Starszy warknął ze złości, odwrócił się i wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami.

A wewnątrz niego Ggukie myślał co robił źle i dlaczego Jiminnie się zdenerwował. Przecież powtarzał wszystko, jak na dobrego chłopca przystało. To dlaczego został tu teraz sam?

Siedział na niebieskim, miękkim okrągłym dywaniku z dużymi, wpatrzonymi w drzwi oczami i nie wiedział co począć. Nie ruszał się jakieś niecałe pięć minut, aż wreszcie uśmiechnął się dumnie.

§\§/§\§/§\§/§\§/§\§/§\§/§

Czteroletni Minnie leżał na kanapie w salonie, a jego mama, tak samo jak mama młodszego, patrzyła się na niego z niezrozumieniem na twarzy. Wcześniej zapytała, czy coś się stało, ale ten odwrócił się naburmuszony i nic nie odpowiedział.

Nagle ktoś energicznie otworzył drzwi od dziecięcego pokoiku. Obie kobiety w ciszy odwróciły się w jego stronę i czekały na rozwój zdarzeń.

Jeonggukie pewnym, no dobra, już nie takim pewnym, krokiem podszedł do posłania i stanął ze spuszczoną główką.

—Hong~~ — zaczął. — Ggukie pseplasa.

Mały Park przez chwilę chciał się rzucić na młodszego ze złości, ale jego słowa za bardzo go rozczuliły. Przekręcił się tak, aby być przodem do drugiego chłopca i złapał go za szyję, przyciągając do siebie.

Kobiety przy stole dalej były mocno zdziwione, ale również ogromnie rozczulone i szczęśliwe. Uśmiechnęły się do siebie i znowu zaczęły przyglądać się swoim synom.

No, ale jak Jiminnie mógłby inaczej zareagować na takie zachowanie młodszego? Owszem, zdenerwował go, ale przecież próbował, a "Hong" było od teraz tylko ich magicznym "Hong".

▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️

Nie wiem czy ostatnie zdanie ma jakikolwiek sens, ale mam nadzieję, że zrozumiecie je. Chciałam dodać ociupinkę uroczości do tego opowiadania. Liczę na to, że mi wybaczcie.

Jeśli są jakieś błędy, to proszę mi pisać.

Miłego dnia/popołudnia/wieczoru/nocy. ❣️

ShyP

°𝒜𝓁𝓁  ℳ𝓎  ℒ𝒾𝒻ℯ° // Jikook (j.jk p.jm)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz