Moment krytyczny

302 32 15
                                    


Parę dni już minęło, a jej telefon wciąż milczał. Wysłała już chyba ze sto wiadomości zapychając mu skrzynkę i dzwoniła z milion razy. Nie mogła się do niego dodzwonić, co było irytujące i niepokojące zarazem. A najgorsze było to, że ci idioci z Piątej nic kompletnie nie chcieli jej powiedzieć. Miała już tylko jedno wyjście, żeby się czegokolwiek dowiedzieć. Cóż.... To był właściwie ciekawy zbieg okoliczności, że znała też jego partnera. Oczywiście życzyła mu jak najlepiej po Akademii, ale... wciąż uważała, że bycie partnerem Hatake jest bardziej karą niż nagrodą, mimo że blondyn uchodził za geniusza i potrafił rozwiązywać naprawdę ciężkie sprawy. Irytowało ją, że przez ostatnie pół roku naprawdę ciężko było go zmusić do jakiejkolwiek współpracy. Już miała odpuścić i zacząć ignorować jego nowy sposób życia, kiedy sam z siebie się aktywował. Niemal wrócił do poprzedniego stanu użyteczności. Była tym naprawdę zdumiona, jednak kiedy dowiedziała się dlaczego, już ją to przestało dziwić. Iruka tchnąłby energię w najbardziej rozmemłanego i pogrążonego w najgłębszej depresji człowieka.
Już taki był i chwała mu za to, że nic tego nie potrafiło zmienić. Za to on zmieniał świat wokół siebie, tak że wydawał się być lepszym.

Dziwny, nie dający się określić niepokój wciąż burzył jej myśli. Wiedziała, że jeśli to zrobi może zniszczyć mu idealną przykrywkę, ale za bardzo się o niego niepokoiła. No właśnie, za bardzo. Czuła, że to może ją zgubić, ale nie potrafiła inaczej. Zbyt mocno jej zależało na tym pozornie nieśmiałym i całkowicie wyalienowanym brunecie. Sięgnęła po komórkę i wybrała numer. Długo czekała aż Pan znów mi się nie chce postanowi łaskawie odebrać.

- Hej, Kakashi...- zaczęła, ale zawahała się, czy na pewno chce o to pytać właśnie jego. - Um... nie wiesz czasem może, co się dzieje z Iruką? Jesteś jego partnerem, a on nie odbiera ode mnie telefonów...

- A czego ty chcesz od niego, co? I skąd go znasz? On nie jest federalnym, prawda?- zaatakował niespodziewanie, przerywając jej wypowiedź i nerwowo poprawiając słuchawkę bluetooth.

- Nie, nie jest.- powiedziała uspokajającym tonem głosu.- i tak byś nie uwierzył.- dodała ze słyszalnym przekąsem.

- A nie pomyślałaś, że może nie chce z tobą rozmawiać?- próbował ją zbyć. 

- Iruka taki nie jest. Gdyby tak było to napisałby mi chociaż sms-a.

- Skoro tak twierdzisz...- mruknął wymuszając odpowiedź.

- Tak.- przytaknęła.- To powiesz mi, co z nim się dzieje?- nie dawała za wygraną.

Kakashi miał dość tej dość jałowej dyskusji. Obserwował przez szybę, co się dzieje, a właściwie  nie dzieje na sali. Zaniepokoił go gwałtowny ruch pielęgniarki koczującej przy monitorze. Po chwili na sali pojawiło się dwóch lekarzy, którzy od razu podbiegli do łóżka nieprzytomnego.

- IRUKA! NIE!- wydarł się i zerwał z miejsca olewając, że właśnie prowadził nieinteresującą go rozmowę. 

Dopadł drzwi i wdarł się się d środka. Podbiegł do łóżka i przeszkadzając lekarzom złapał go za dłoń i darł się na niego, by nie umierał i go nie zostawiał. Był dla lekarzy tak irytujący i przeszkadzający, że w końcu wezwali ochronę. Kakashi niestety okazał się tak silny, że ciężko ochronie było go oderwać od łóżka. Lekarz sięgnął więc po radykalne środki. Wbił mu w żyłę strzykawkę i wtłoczył najpierw środek uspakajający, a potem usypiający. 

- Dranie...- jęknął platynowłosy i powoli zaczął odlatywać. 

Ochroniarz zarzucił go sobie już bez większych problemów przez ramię i wyniósł z pokoju. 
Zaniósł go do pokoju socjalnego i bez delikatności położył na kanapie. Pozwolił mu tam spać. Wrócił pod sale, gdzie lekarze ratowali nieprzytomnego, którego stan nagle się pogorszył na tyle, że serce zatrzymało się i musieli go reanimować. Na szczęście po dłuższej walce udało się im przywrócić odczyty. Były niepokojące, zwłaszcza, że przed chwilą się zatrzymał. Musieli go pilnować, gdyż kolejny raz może się im nie udać go odratować. Młody mężczyzna i tak miał według nich nikłe szanse na przeżycie i powrót do zdrowia. Zakładali, że jeśli już się unormuje i obudzi, to może być kaleką i wymagać niemal całodobowej opieki. 

Ochroniarz stanął przed drzwiami pilnując, by już nikt na salę nie mógł wtargnąć. 


Policjanci z KonohyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz