Zaczynało zmierzchać, kiedy przemierzałam wąskie alejki starówki. Wpatrzona w chodnik, próbowałam przypomnieć sobie ostatnią noc. A właściwie moment, w którym byłam tak głośna, że sąsiedzi postanowili wezwać policję. Ach, tak... zapomniałabym. Jego twarz automatycznie pojawiła się w moich myślach, co wzbudziło we mnie gniew. I coś jeszcze... Wstyd? Bezsilność?
Pokręciłam głową, by uciszyć panującą w niej burzę. Bez wahania przeszłam przez główne wejście wydziału muzycznego i ignorując spojrzenia, odnalazłam drogę do gabloty przy sali koncertowej. Nie chciałam widzieć min innych studentów. Tych drwiących uśmiechów, oczu pełnych wrogości.
Lista różniła się od wcześniejszych. Zwykle wynik wyrażano w punktach lub procentach. Tym razem jednak przy każdej wymienionej osobie widniał jeden wyraz – „pozytywny". Żadnego rankingu, żadnego porównywania. Z tym że... moje nazwisko było na samym dole.
– Nancy. – Znajomy głos rozbrzmiał dość blisko.
Profesor Cook podszedł do mnie i przyjrzał mi się zaniepokojony.
– Co to ma znaczyć, profesorze? – ubiegłam jego pytanie i wskazałam na wyniki egzaminu.
– Co takiego? To? To oznacza, że wszyscy zdali – Rzucił okiem na kartkę.
– Proszę nie robić ze mnie idiotki – wycedziłam. – Czyj to był pomysł? Po co ta farsa?
– Nie wiem, o czym mówisz. – Wyraźnie unikał mojego spojrzenia.
– Dobrze pan wie, o czym mówię. Wyniki egzaminów zawsze przedstawialiście inaczej. Chcę poznać swoją ocenę.
– Nie sądzę, by to było koniecz...
– Mam do tego prawo. – Zacisnęłam usta.
Przecież potrafię przyjąć krytykę...
Profesor westchnął ciężko i podrapał się po czole. Od razu rozpoznałam, że nie ma dla mnie dobrych wieści. Ciekawe, jak źle było.
– Dobrze... Chodź ze mną. – Odwrócił się i skierował w stronę sali, w której zwykł nauczać gry na pianinie.
Podążyłam za nim, a chwilę później korytarzowy gwar zniknął za zamkniętymi drzwiami. Większą część salki zajmował duży rzeźbiony fortepian, a powietrze wypełniały zapachy papieru i czarnej herbaty – moje ulubione.
Podeszliśmy do biurka, na którym spoczywały misternie poukładane stosy teczek i kartek. Wśród nich profesor Cook odnalazł jedną i zanim cokolwiek powiedział, przyglądał jej się przez dłuższą chwilę.
– Nancy... – Wyraźnie szukał słów. – Twoja interpretacja bardzo zaskoczyła zarówno komisję, jak i mnie... Czułem w niej szczere emocje. Negatywne, ale prawdziwe... – zawahał się. – Niestety, nie przekonałaś do siebie reszty rady. – Wręczył mi kartkę. – Profesorowie stwierdzili, że twoje wykonanie minęło się całkowicie z zamysłem kompozytora i chociaż technicznie jak zwykle olśniewałaś... – urwał.
Odnalazłam na kartce swoje nazwisko. Liczby, które przy nim widniały, niemal ścięły mnie z nóg. Pięćdziesiąt jeden procent. Procent mniej i bym nie zdała. Natychmiast zaschło mi w gardle.
– Rozumiem – wychrypiałam i oddałam mu świstek.
– Nancy... – zaczął zatroskanym tonem – dlaczego? Przecież nigdy nie zdarzały ci się takie potknięcia. Czy coś się stało?
Nie zamierzałam się tłumaczyć. Musiałam przyjąć ten ciężar na swoje barki. Szukanie wymówek oznaczałoby tylko moją słabość.
– To się więcej nie powtórzy – mruknęłam głosem wypranym z emocji.
CZYTASZ
Zapomniany takt | ZOSTAŁ WYDANY
General FictionMelancholijna sceneria brytyjskiego Cambridgeshire to wprost idealne miejsce do rozkwitu przeróżnej maści artystów. Jedną z nich jest Nancy, studentka osiągająca najlepsze wyniki w nauce na wydziale muzycznym Uniwersytetu Cambridge. Pomimo niewątpli...