Zatrzymaliśmy się na jednej z wąskich uliczek, tak typowych dla całego kraju. Zwłaszcza dla miast tak wiekowych jak Newmarket. Wyszłam na nierówny chodnik i głęboko odetchnęłam. W powietrzu jak zwykle było czuć obecność koni. Stałam przed rzędem szeregowych domów ciągnących się od samego początku ulicy.
Skromny biały bliźniak wyrastał tuż przede mną. Okna po prawej stronie były obramowane ciemnoniebieską farbą. Dom był zdecydowanie za wąski i za długi. Podeszłam do białych drzwi z numerem pięćdziesiąt trzy, po czym dwa razy stuknęłam metalową klapką na listy.
Odpowiedź przyszła po chwili. W otwartych drzwiach pojawił się uśmiechnięty staruszek, którego starannie uczesane włosy już w całości pokryły się bielą. Schludnie ubrany, powitał mnie z rozpostartymi ramionami.
– Nania!
Nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu. Weszłam wprost do małego salonu, gdzie przed puchatą sofą dostrzegłam włączony telewizor. Przy jednej ścianie znajdował się rząd półek na książki, które uginały się od ich ciężaru, a na pozostałych wisiało mnóstwo zdjęć, kolorowych i czarno-białych. W rogu stało również stare pianino, na którym często grywałam jako dziecko.
– Siadaj, wnusiu, zrobię ci herbaty – zaproponował dziadek.
– Nie, dziadku, dziękuję. Przyszłam tylko na chwilę – powiedziałam i podeszłam do miękkiej sofy.
Zawiedziony, przysiadł obok mnie. Cały czas trzymał mnie za ręce i się uśmiechał. Przyjrzałam mu się uważnie. Sińce pod jego niebieskimi oczami nabrały ciemniejszej barwy, skóra na czole i policzkach marszczyła się bardziej niż ostatnim razem, a włosy się przerzedziły. Życie z niewydolnością serca musiało być naprawdę wyczerpujące.
– Znów do rodziców? – zapytał, zerkając na mój strój. Zaśmiał się chrapliwie. – Tym razem wyglądasz jak pszczoła po przejściach.
Jednym żartem odgonił ponure myśli, zanim zdążyły całkiem mnie pochłonąć.
– Właśnie tak się czuję. – Przewróciłam oczami. – A ty? Znów cię nie zaprosili?
– Wiesz, jacy oni są. – Wzruszył ramionami. – Z synem zobaczę się pewnie dopiero na własnym pogrzebie.
– Nawet tak nie mów! – żachnęłam się.
Znów zepsuł mi się humor.
– Coś się stało, dziecino? – Dziadek z miejsca wyczuł problem.
– Nie słyszałeś? – mruknęłam.
Staruszek patrzył mi w oczy w oczekiwaniu na odpowiedź. Naprawdę się zmartwił. Nie było na świecie lepszej osoby do wysłuchania moich trosk.
– Prawie zawaliłam egzamin. Rodzice są wściekli – wyrzuciłam z siebie.
Dziadkowi nawet nie drgnęła powieka. Przyglądał mi się przez dłuższą chwilę i dopiero kiedy odwzajemniłam jego spojrzenie, postanowił przemówić:
– A ten prawdziwy problem?
Zmarszczyłam brwi. Przecież nigdy nie bagatelizował moich słów.
– Po co miałabym kłamać?
– Nie twierdzę, że kłamiesz, kochana. Zawalony egzamin to nie koniec świata. Bardziej interesuje mnie, co tak bardzo wytrąciło cię z równowagi. – Zacisnął mocniej palce na mojej dłoni i uśmiechnął się ciepło.
On jeden zawsze potrafił przejrzeć mnie na wylot. Nigdy mnie nie oceniał i nie lekceważył. Nie zawstydzał i do niczego nie zmuszał.
– Bo... ktoś mnie skrytykował.
CZYTASZ
Zapomniany takt | ZOSTAŁ WYDANY
General FictionMelancholijna sceneria brytyjskiego Cambridgeshire to wprost idealne miejsce do rozkwitu przeróżnej maści artystów. Jedną z nich jest Nancy, studentka osiągająca najlepsze wyniki w nauce na wydziale muzycznym Uniwersytetu Cambridge. Pomimo niewątpli...