Xana | Chłopak poznany w klubie

42 3 25
                                    

W dużej łazience rozbłysło kilka małych żaróweczek otaczających lustro. Rzucały delikatne światło na niewielką szafkę z różnymi kosmetykami. Jednak już po chwili, coś je przysłoniło. Jedna dłoń ubrana w czarną rękawiczkę bez palców i z pomalowanymi paznokciami na ten sam kolor. Oparła się ona o kant szafki, uderzając delikatnie łańcuchem przyczepionym do bransolety opinającej nadgarstek, w bok mebla.

Po chwili w lustrze ukazała się twarz czarnowłosego chłopaka – Xany. Miał delikatne rysy twarzy i włosy sięgające mu do połowy szyi. Kilka kosmyków opadało mu na prawe oko, przysłaniając jego czerwony blask. Powoli zagarnął grzywkę do tyłu. Teraz można było zauważyć, że na jego oku znajduje się duża blizna; wyglądała tak, jakby skórę wokół jego oka zdarto. Lekko przytrzymując powiekę jednym palcem, maskarą pomalował rzęsy. Zaraz potem zajął się drugim okiem.

Chłopak nie przepadał za bardzo za malowaniem, jednak lubił podkreślać rzęsy. Zwłaszcza, gdy wychodził do nocnych klubów i mógł się popisać przed ludźmi. Nie tylko wyglądem, ale i swoimi magicznymi umiejętnościami.

Delikatnie jeszcze przeczesał włosy grzebieniem i uśmiechnął się do swojego odbicia.

– Jest dobrze... – mruknął do siebie i poprawił czarny płaszcz, brzęcząc przy tym łańcuchami przy obu nadgarstkach.

Wyszedł z łazienki, powoli zamykając za sobą drzwi. Delikatnie oblizał spierzchnięte usta. Udał się do wyjścia z domu, mijając śpiącego na pufie szczeniaka, małego owczarka niemieckiego. Otworzył drzwi na oścież i wyszedł z mieszkania. To zdecydowanie będzie dobry wieczór. Impreza w klubie, odpocznie trochę od rzucania silnych zaklęć, zabawi się. I może w końcu znajdzie sobie dobrą partię do towarzystwa. Brakowało mu rozmów z ludźmi.

Czarownik powolnym, spacerowym krokiem, przeszedł przez pobliski park. Później po pasach przez ulicę, przez ciemne uliczki między budynkami, aż w końcu doszedł do mocno oświetlonego budynku klubu nocnego. Lekko popchnął szklane drzwi i wszedł do środka.

W jego nozdrza od razu uderzyła woń alkoholu, potu i... wymiocin. Wielu osobom zrobiłoby się niedobrze czując to, a głośna muzyka dudniąca w uszach przyprawiłaby o ból głowy, jednak Xanie to nie przeszkadzało.

Podszedł do barku i zamówił drinka, kładąc na blacie kilka dolarów. Po chwili wziął szklankę i udał się w swoje ulubione miejsce w klubie - niewielką czerwoną kanapę, znajdującą się z dala od parkietu. Było tam dużo spokojniej i milej dla czarownika. Usiadł na kanapie opierając się o jej oparcie i zaczął obserwować otoczenie.

Na parkiecie tańczył, a raczej już bujał się tłumek pijanych ludzi. Xana był pod wrażeniem, jak szybko ludzie potrafią się upić. W końcu klub otwarto dopiero jakieś dwadzieścia minut temu.

Po chwili z tłumu ludzi wyszła mała grupka dziewczyn. Otoczyła kanapę na której siedział Xana. Kilka z nich usiadło obok chłopaka, po obu jego stronach. Jedna zaczęła od razu się do niego dobierać, jednak czarnowłosy szybko ją od siebie odepchnął, wymrukując ciche: "Nie mam ochoty na zabawy". Dziewczyna prychnęła i wstała.

– Nie wiesz, co stracisz – mruknęła i odeszła od kanapy poruszając tyłkiem na prawo i lewo.

– Raczej niewiele. – Czarownik parsknął śmiechem i wziął łyk drinka.

Pozostałe dziewczyny zaczęły przymilać się do czarnowłosego, jednak ten je ignorował i wciąż obserwował otoczenie. W pewnym momencie jego wzrok zatrzymał się na drzwiach wejściowych. Oraz na pewnym wysokim blondynie, który właśnie przez nie wszedł.

Xana odpędził od siebie oraz od kanapy pozostałe dziewczyny. Znów został sam na kanapie. Kolejny raz wziął łyk alkoholu i obserwował przeciskającego się przez tłum ludzi blondyna. Mężczyzna w końcu dotarł do barku i zamówił drinka. Po zabraniu szklanki od barmana zaczął rozglądać się za wolnym miejscem do siedzenia. Powoli ruszył na mały spacer po klubie. Po chwili jednak lekko zrezygnowany podszedł do Xany.

Czarnowłosy szybko odwrócił wzrok udając, że w ogóle na niego nie patrzył.

– Mogę... mogę się dosiąść...? – zapytał blondyn. Xana zerknął na niego i tylko skinął głową. Mężczyzna usiadł obok niego.

Czarownik dopił drinka i pstryknięciem palców ponownie napełnił sobie szklankę. Blondyn spojrzał na niego. Wyglądał na lekko zszokowanego.

– J-jesteś... cz-czarownikiem? – wyjąkał.

Czarnowłosy pokiwał głową. Uśmiechnął się lekko.

– Zszokowany?

– Trochę... Pierwszy raz spotykam kogoś takiego... – Blondyn stukał palcami o szklankę w zakłopotaniu. Patrzył na napój znajdujący się w ów naczyniu.

Xana ponownie się uśmiechnął.

– Jestem Xana. – Wsystawił rękę w stronę mężczyzny. – A ty, złotowłosy aniołku?

– ...Matthew. – Podał czarownikowi dłoń. – Ale przyjaciele nazywają mnie Ninja lub Nin. I nawet tak wolę... – Dodał ciszej.

– Skoro tak wolisz, będę tak na ciebie mówił. – Xana pstryknął palcami. Na stoliku przed nimi pojawiły się ciastka. – Częstuj się.

– Dzięki... – Blondyn wziął jedno ciastko i ugryzł jego kawałek. Czarnowłosy obserwował każdy jego ruch, jak dzikie zwierzę czyhające na swoją ofiarę.
Wziął łyk alkoholu.

– Czym się zajmujesz, Matt-- Znaczy, Nin? – zapytał w pewnym momencie.

– Jestem nauczycielem chemii w liceum. Nic szczególnego... – Blondyn wziął łyk drinka. – A ty? – zagadnął po chwili milczenia.

– Cóż... – Xana obrócił szklanką w dłoniach. – Głównie czarną magią. Czyli między innymi wskrzeszaniem istot oraz wypędzaniem demonów, żniwiarzy czy mali z opętanych ciał. Ale również alchemią. Lubię tworzyć różnorakie miksturki i eliksiry oraz zbierać wszystkie rzeczy do nich potrzebne. Daje mi to dziwną satysfakcję.

– Uhm... jasne... – Blondyn z zakłopotaniem spojrzał w bok, na co czarownik się zaśmiał. Można powiedzieć, jego śmiech był nawet uroczy i brzmiał bardziej jak śmiech dwunastolatka.

– Kiedyś zrozumiesz, o czym mówię. – Czarnowłosy dopił trunek. Odłożył szklankę na stolik i wziął ciastko. – Więc, złotowłosy chemik pracujący w szkole... Ciekawe.

– Ja tak nie uważam. Zwłaszcza, że moje życie towarzyskie jest do kitu i poza codziennymi spotkaniami z uczniami moje jedyne kontakty z ludźmi ograniczają się weekendowymi, wieczornymi wypadami do klubów... – Blondyn cicho westchnął.

– Lepsze to, niż siedzieć non stop w wielkim domu mając za towarzysza jedynie szczeniaka... – Xana zjadł ciastko i oblizał usta, pozbywając się okruszków z buzi. Matt zerknął na niego i lekko się uśmiechnął.

– Lepsze było przyjście tu i poznanie ciebie, panie czarowniczku.

– Skoro tak uważasz... – Xana wziął szklankę i pstryknięciem palców napełnił kubki ich obu alkoholem. – Za nową znajomość. – Podniósł naczynie nieco do góry.

– Za nową znajomość. – Matthew zrobił to samo i przybliżył swoją szklankę do jego, wywołując delikatne stuknięcie. Obaj się uśmiechnęli i wypili drinki duszkiem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 27, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

| ✪ Pʀᴀᴇʟɪᴏʀᴛᴇᴍ ✪ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz