16 kwietnia 2032 roku,
San José State University, San José, CA– Myślisz, że mój projekt ich zadowoli? – zapytał ciemnowłosy chłopak idąc środkiem ścieżki kampusu, co chwila prawie się potykając o sznurowadła swoich tenisówek.
– Ajj, Arcady, Arcady... – westchnął idący obok niego nieco niższy chłopak. Miał on tak samo rozwiane, brązowe, lekko kręcone włosy jak wyższy, tyle, że jemu sięgały do ramion i były związane. - Czy projekty, w których ci pomagałem kiedykolwiek zawaliły?
– No, nie... – stwierdził kiwając głową Arcady. Spojrzał na towarzysza.
– Więc nie narzekaj. – Uśmiechnął się niższy, stając przy drzwiach. – Dasz radę. Tymczasem będę czekał gdzieś niedaleko.
– Ty chyba chcesz bym zszedł na zawał, Tony... – powiedział Arcady stając obok Tony'ego. – Umrę tam. Na pewno coś zawalę. Skończy się-
– Uspokój się. – Niższy brunet położył dłoń na ramieniu towarzysza. – Najwyżej będzie cię twój młodszy braciszek ratować przed "śmiercią", panie Boję Się Każdej Prezentacji, Którą I Tak Zrobił Mi Brat. – Młodszy parsknął śmiechem. – Z pierwszej pomocy byłem najlepsz-
– Jak ze wszystkiego... – przerwał mu Arcady. Widać, że był nieco sfrustrowany przechwałkami młodszego brata.
– Dobra, leć, bo nie zaliczysz – zaśmiał się Tony i zaczął gdzieś iść. – Powodzenia! – Uśmiechnął się jeszcze do Arcadego, nim ten zniknął za drzwiami.
Po chwili chłopak usiadł na ławce niedaleko miejsca, w którym opuścił brata. Z torby, którą miał na ramieniu, wyciągnął notes i pośpiesznie przejrzał zawartość kartek - notatki z ostatnich kilku dni.
"10 kwietnia
Podczas zajęć znowu niemal coś spaliło kartkę w notesie. Nie wiem jak, nie zauważyłem nawet kiedy zaczęła się palić.11 kwietnia
Znowu cholernie źle się czuję. Byłem u lekarza, jednak niczego się nie dowiedziałem. Nie wie czemu tak mam. To już czwarty tydzień tego szaleństwa.13 kwietnia
Prawie przy Arcu podpaliłem krzak. Czemu czegokolwiek nie dotknę zaczyna płonąć? Zaczynam się bać.15 kwietnia
Arc, jesteś moim wybawicielem. Wypad do Hawany dobrze mi zrobi. Dzięki, stary.16 kwietnia
Jeszcze tylko Arc odda projekt i wreszcie spokój... Witaj weekendzie na Kubie i 4-gwiazdkowy pokoju z widokiem na morze! Może wreszcie te dziwne zjawiska dadzą mi spokój..."Przerzucając kolejne strony, ręka chłopaka zatrzymała się na zdjęciu przyklejonym do kartki pod koniec notesu. Wpatrywał się w nie przez krótką chwilę, ale szybko odwrócił wzrok i zamknął notatnik z cichym trzaskiem.
– To nie jest dobry moment na wspominki, Tony. Nie wracaj do tego - szepnął do siebie chowając zeszyt do torby. Zapiął ją i lekko przytulił do boku.
Brunet przez kilka następnych minut siedział tak i patrzył jak kilka osób kilkanaście metrów dalej grało w siatkówkopodobną grę. Wyglądali jakby czerpali z tej zabawy dużo frajdy. Po chwili Tony odwrócił wzrok i zaczął wpatrywać się we własne buty.
Ten dzień był nadzwyczaj spokojny - większa część studentów była w mieście lub wyjechała do rodzin bądź na wczesne wakacje, przez co na samym kampusie była cisza, przez którą przenikał jedynie śpiew ptaków, pojedyncze odgłosy rozmów i pokrzykiwania ludzi grających w to coś, czego Tony nie mógł rozpoznać.
Chłopak nie należał do tych, którzy lubili jakieś szczególnie duże towarzystwo. Zazwyczaj poruszał się w towarzystwie swojego starszego brata lub kilku osób z jego z zajęć. A ostatnie paranormalne wydarzenia powodowały, że dwudziestolatek, gdyby tylko mógł, nie wychodziłby w ogóle z pokoju lub wyjechałby gdzieś, gdzie nikt go nie zna i na widok przypadkowego podpalenia drzewa czy krzewu nie chciałby nic mu zrobić.
Mijały kolejne minuty, a Arcadego jak nie było, tak nie wyglądało by miał się zjawić. W pewnym momencie Tony stwierdził, że nie chce czekać przez następne minuty siedząc bezczynnie, więc wstał i zaczął powoli spacerować po terenie zielonym. Ręce trzymał w kieszeniach dżinsów, bojąc się, że znów przypadkiem coś nieumyślnie podpali. Mimo że te dziwne zjawiska występowały od prawie miesiąca, zielonooki był kompletnie zagubiony i samotny w tej sprawie – Arcademu bał się o tym powiedzieć.
Obecne myśli Tony'ego krążyły wokół wyjazdu oraz jego obecnej sytuacji i bezradności, jaka go otacza. Mimo wszystkiego miał jednak nadzieję, że ostatecznie w weekend się zrelaksuje, że spędzi go w spokoju, którego nie miał przez ostatnie tygodnie.
Chłopak nagle poczuł coś na ramieniu. Odwrócił się, spodziewając się jakiejś osoby, ale nikogo ani niczego tam nie było.
Co jest...? – pomyślał patrząc na pustą przestrzeń.
Po chwili jego 'spokój' przerwał Arcady podchodząc do młodszego brata i obejmując go ramieniem.
– Jak tam, młody? Gotowy na wyjazd? – Uśmiechnął się brunet.
– Chyba... – Tony zerknął na niego z lekkim, sztucznym uśmiechem na twarzy, przy czym Arcady mocniej go obiął, poczochrał już nieco rozwalone przez wiatr loki młodszego i zaczął prowadzić go w stronę internatu.
– Oboje nie zapomnimy tego weekendu, daję ci słowo. – Arc uśmiechnął się szeroko.
CZYTASZ
| ✪ Pʀᴀᴇʟɪᴏʀᴛᴇᴍ ✪ |
FantasyNa Ziemi coraz częściej pojawiają się zjawiska paranormalne. Czemu? Nie wiadomo. Ale wiadome stało się jedno. Koniec jest blisko !! Dalsza historia Harry'ego, Jay'a i Emily dodając do tego mocno powiązane historie - Xany, Marco, Victora, Niki i To...