Jay | Cisza przerwana muzyką z lat 20.

26 3 6
                                    

26 czerwca 2039,
Detroit, MI

Słoneczne, czerwcowe popołudnie... Na niebie leniwie płyną białe ubłoki... Powiewa lekki wiatr... Na ulicach nie ma dużego ruchu... W radiu leci składanka rockowych i popowych utworów sprzed 25 lat...

Takie wolne to coś, czego potrzeba było Jay'owi już od dłuższego czasu.
Ostatnio miał naprawdę dużo pracy, więc nawet w domu musiał pracować, bo jego przyjaciel Hank Anderson olał pracę i zrobił sobie wolne.
Ale na szczęście pracowity okres się skończył i 21-latek mógł bez wyrzutów wziąć wolne.

Chociaż nie wyjechał jeszcze z miasta, Jay myślami już był u rodziny w Miami.

Sytuacja miała się nieco inaczej u An. Mimo tego, że dziewczyna cieszyła się z wyjazdu, wciąż była lekko zestresowana, gdyż pierwszy raz miała spotkać rodzinę swojego chłopaka, a znała jedynie jego siostrę, Blaire.

Po kilkunastu minutach wyjechali z Detroit.

- Czas na prawie dobę drogi... - zaśmiała się cicho An poprawiając rozwiane przez wiatr swoje brązowe loki po czym spojrzała na swojego chłopaka, który prowadził samochód.

- Twoja bateria raczej wytrzyma tyle drogi, hm? - zapytał z typowym dla siebie żartobliwym uśmiechem.

- Oczywiście, że wytrzyma! - wykrzyknęła brunetka szturchając czarnowłosego w ramię na co ten się zaśmiał.

- Ty może, ale ja wątpię, bym wytrzymał 22 godziny za kółkiem. - stwierdził Jay przy czym dalej patrząc na drogę, przełączył muzykę w radiu.

- Najwyżej ja poprowadzę... - uśmiechnęła się dziewczyna.

- No chyba nie. - zaśmiał się chłopak i podgłośnił muzykę. - Nie chcę, by taka nieodpowiedzialna osoba rozwaliła mi nowe auto!

- Pffy! - prychnęła brunetka i odwróciła głowę w stronę okna, na co czarnowłosy się zaśmiał.

- Masz zamiar teraz udawać, że obraziłaś się na cały wszechświat? - zapytał.

- Tak. - odparła androidka.

- Okej. - chłopak wzruszył ramionami i przez następne kilkanaście minut milczał.

- Wygrałeś! - brunetka odwróciła się w stronę partnera znowu poprawiając loki, które przez machnięcie głową spadły jej na twarz.

- Jak zawsze - zaśmiał się ponownie czarnowłosy.

Nie kontynuowali rozmowy - An słuchała muzyki z radia a Jay wpatrywał się w drogę.
W taki sposób minęło kilka następnych godzin. Co jakiś czas zdarzało się, że któreś odezwało się, ale to były krótkie dialogi. W większości o lecącej muzyce lub o obawach Ani na temat rodziny Jay'a.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

27 czerwca 2039,
Miami, FL

Dopiero nad ranem samochód Jay'a zaparkował przed domem rodziny czarnowłosego. Ania akurat kilkanaście minut wcześniej się obudziła, więc obawy Jay'a w sprawie budzenia szarookiej nie ziściły się.

Po kolejnej krótkiej rozmowie o obawach An, wreszcie wyszli z auta i zaczęli iść w stronę werandy znajdującej się przed domem. Gdy tylko tam stanęli, Ania ponownie poczuła strach.

- Nie wiem czy jednak chcę tam iść. - wyszeptała na co czarnowłosy zerknął na nią.

- Nie ma się czego bać. Najwyżej zaatakuje cię gromadka mopsów. - chłopak parsknął śmiechem i zapukał do drzwi.

- Psów, tak? - zapytała brunetka.

- Tak, psów. - odparł Jay.

W tym momencie drzwi się otworzyły.
Przed Jay'em i Anią stanął wysoki mężczyzna. Był brunetem, włosy sięgały mu brody, na której było widać kilkudniowy zarost, a jego całą widoczną skórę pokrywały blizny. Był ubrany w czarne spodnie i luźną, jasnozieloną koszulkę.
Przez chwilę patrzył na Jay'a.

- Cześć, tato - uśmiechnął się lekko chłopak.

Na te słowa, Anię zamurowało.

To jego ojciec? - pomyślała. Jay zerknął na Anię a potem ponownie na ojca.

- To Ania, moja dziewczyna. - ponownie spojrzał na dziewczynę. - An, to mój ojciec, Chris.

- Miło poznać - uśmiechnął się mężczyzna. Dziewczyna tylko skinęła głową. Znowu zapanowała chwila ciszy. Chris cofnął się i otworzył szerzej drzwi. - Wejdźcie.

Gdy to powiedział, Jay i An weszli do domu.

Turkusowe ściany korytarza były zapełnione rodzinnymi zdjęciami. Na podłodze leżało kilka pogryzionych psich zabawek, a zza którejś ściany było słychać szczekanie kilku psów.

- Zaraz wrócę. - mruknął pod nosem Chris po czym wszedł po schodach znajdujących się po lewej na piętro.

- Dalej uważasz, że ten wyjazd to zły pomysł? - zapytał po dłuższej chwili ciszy czarnowłosy.

~~~~~~~~~~~~~~~

Według niektórych niepewność jest wadą, ale według innych mocną zaletą.

| ✪ Pʀᴀᴇʟɪᴏʀᴛᴇᴍ ✪ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz