Victor | Porwanie

26 4 3
                                    

8 lipca 2019 roku
Vigrestad, Norwegia

W domu Olsenów jak zawsze panowała przytulna, rodzinna atmosfera. Nawet nie wchodząc do środka dało się poczuć, że rodzina, która tam mieszka jest naprawdę szczęśliwa i nie zapowiada się, by jakakolwiek sytuacja, jakakolwiek rzecz miała to zburzyć. Gdyby zapytać każdego z sąsiadów o ów rodzinę, dałoby się słyszeć jedynie pozytywne odpowiedzi; że rodzina ta jest naprawdę pomocna, a dwójka dzieci - bliźniacy Derek i David są naprawdę dobrze wychowani.

Ten lipcowy wieczór przebiegał spokojnie. Victor wraz z żoną, Karin, siedzieli na tarasie i obserwowali zabawę synów w superbohaterów, którzy mieli za zadanie ratować bezbronnych mieszkańców miasteczka zbudowanego z klocków przed złoczyńcami - pluszowymi misiami sprezentowanymi przez wujka w dniu jego ostatniej wizyty.

Kolejne minuty przebiegały spokojnie. Samochody co jakiś czas przejeżdżały pobliską ulicą, przez co chłopcy co chwilę przerywali swoją zabawę i niemal pękali z przejęcia widząc coraz to - według nich - ciekawsze pojazdy. Czas mijał tak miło, że nawet nikt nie spostrzegł, kiedy słońce zaczęło znikać za horyzontem, a niebo barwiło się na coraz różniejsze kolory, a później zaczęło ciemnieć. Jednak gdy tylko rodzina to zauważyła, wróciła do domu.

Karin zabrała się za szykowanie kolacji dla swojej trójki chłopców, a bliźniaki pobiegli usiąść na kanapie przed telewizorem i oglądać bajki, dopóki mama nie zawoła ich na posiłek.

Jedynie Victor został jeszcze na dworze. Sam.

W pewnym momencie mężczyzna zauważył, że na chodniku przed domem zaparkował jakiś nieznajomy samochód, z którego po chwili wyszło dwoje dobrze zbudowanych mężczyzn. Z początku Victor nie przejął się nimi, lecz z każdą chwilą jego niepokój wzrastał.

W końcu, gdy nieznajomi byli blisko na jakieś pięć metrów od wejścia na taras, Victor nerwowo wstał.

– Mogę w czymś pomóc...? – zapytał brunet, przyglądając się mężczyznom podejrzliwie.

– Victor Olsen? – odezwał się jeden z nieznajomych ignorując całkowicie jego pytanie.

– Tak...? Tak, to ja... – odparł z dużą niepewnością w głosie Victor. Wciąż przyglądał się nieznajomym. Przybysze milczeli. Żaden nic nie odpowiedział.
Zamiast tego, jeden złapał mężczyznę, a drugi w ułamku sekundy go ogłuszył.

Victor nawet nie spostrzegł kiedy.

* * *

W niewielkim pomieszczeniu było niemal całkiem ciemno. Victor nie wiedział co się dzieje. Jedyne, co czuł to przeszywający jego całe ciało ból oraz mocny ucisk na nadgarstkach i kostkach, wywołany przez stalowe bransolety łańcuchów trzymających go w miejscu, blisko ściany. Mężczyzna choć bardzo się starał, nie mógł pozbierać myśli. Siedział nieruchomo, starał sobie przypomnieć, co się działo, skąd i jak się tu znalazł. Chociaż pozycji w jakiej się znajdował nie dało się do końca nazwać siedzeniem.

Mężczyzna był całkiem zdezorientowany a jego stan psychiczny nie wskazywał, by miało mu się polepszyć. Jednego był pewien. Znalazł się w pułapce, z której nie będzie łatwo się wydostać...

~~~~~~~~~~~~

Jedno zdarzenie może zmienić wszystko
Licz się z tym

...

| ✪ Pʀᴀᴇʟɪᴏʀᴛᴇᴍ ✪ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz