#1. Rewolucja, czyli Sezon 2017

194 6 8
                                    

18 stycznia 2017
Wieczór, fabryka Pegassi w San Francisco
Michael Kasmirski, 19 lat

- Za ile będziesz?

- Korki są straszne w centrum, muszę jakoś je objechać, do piętnastu minut powinienem być.

- Szybko, bo już nie mogę się doczekać, a bez Ciebie tego nie zrobię!

Zaraz po tych słowach się rozłączył, co jeszcze bardziej rozpaliło moją rządzę dotarcia tam w jak najkrótszym czasie. Niestety w parę chwil moje zapędy ostudził widok zza szyby mojego Pegassi Egzo - korek ciągnący się aż po kres zasięgu pola widzenia. Za pół kilometra na szczęście był zjazd na wybrzeże, przez które mogłem ominąć cały ten korek. Każda kolejna minuta coraz bardziej mi się dłużyła. Minęło ledwie pięć minut, a miałem wrażenie, że piętnaście.

W końcu udało mi się tam dotrzeć i... Jakże się rozczarowałem - kolizja drogowa, droga zamknięta. "To dlatego jest taki korek", pomyślałem i uderzyłem lekko w wieniec kierownicy ciężko wzdychając...

Godzinę później

Zdenerwowany w końcu dojechałem na miejsce. Każdy jeden spadający liść na moje ciało mógłby wyprowadzić mnie z równowagi. Czekałem na ten moment cały czas odkąd dowiedziałem się, że tata będzie budował od podstaw bolid na sezon 2017. Jedyne, co w tamtej chwili by mi poprawiło humor, to usłyszeć pierwszy ryk nowej jednostki napędowej. Zawsze w fabryce jako ostatni wychodził tata, więc miałem nadzieję go jeszcze zobaczyć. Nie odbierał ode mnie telefonu, toteż niepewnie zadzwoniłem do głównych drzwi, z nerwowym oczekiwaniem na szelest sygnalizujący odebranie słuchawki.

- Słucham? - usłyszałem głos w głośniku. To był tata! Niesamowicie mi ulżyło, może będzie jeszcze szansa!

- To ja - odparłem mając pewność, że rozpozna mnie.

- No w końcu. Już mieliśmy się zwijać i przełożyć odpalenie na jutro. Masz szczęście.

Otworzył mi drzwi, a ja długim, białym korytarzem, oddzielonym od pomieszczeń roboczych ogromnymi kloszami, wręcz biegłem do końca, gdzie znajdował się główny hangar, tam zastałem wszystkich inżynierów, a na środku przy nowym silniku mojego ojca, na którego twarzy gościł uśmiech ulgi.

- No co tak stoicie? Włączać kamerę i odpalać maszynę! - zawołałem ucieszonym tonem. To mi zdecydowanie poprawi humor!

Wszyscy ustawili się w jednej grupie, w jednym zbitku osób, tata czynił honory i to od jego palca zależał start silnika. Rozpoczął odliczanie:

10...

9...

8...

7...

6...

5...

4...

3...

2...

1...

W hali słychać było ciche kliknięcie, a po nim nastała głucha cisza. Wszyscy patrzyli się pytającym wzrokiem na mojego tatę, a ten zdezorientowany począł desperacko wciskać zapłon, lecz dalej nie było reakcji. Powoli do niego podchodzili inżynierowie i poczęli badać silnik, a reszta - w tym ja - nerwowo czekaliśmy, aż coś się stanie. Po chwili oczekiwania zauważyłem kręcącego głową tatę i wiedziałem, co to oznacza - silnik nie był jeszcze gotowy.

W przypływie wściekłości obróciłem się na pięcie i wyszedłem z hali udając się do wyjścia. Cholera jasna! Tyle czasu na to czekałem, by tak się zawieść. W tamtym momencie nawet się nie bałem, że będzie trzeba zakupić gotowca, aniżeli użyć własnej jednostki. Byłem zły na tatę, choć tak naprawdę nie zrobił tego specjalnie...

Legacy | DNW 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz