Rozdział 4.

6 1 0
                                    

Crimson położył się spać około szóstej rano. Mimo tego, nie jest typem człowieka, który przesypia cały dzień. Wstał o trzynastej, umył się i narzucił na siebie jedynie bieliznę i szlafrok przypominający kimono, który swoją drogą wyglądał dość komicznie na tak poważnym człowieku, ale Drake nie lubił chodzić ubrany po domu, kiedy wiedział, że nigdzie nie wychodzi ani nikt nie przyjdzie do niego. Jego sypialnia znajdowała się na poddaszu, a schody były bardzo strome, z ciemnego drewna egzotycznego wenge. Crimson zszedł do salonu, a jego uwagę przykuła karteczka, którą zostawił na stoliku kawowym przy kremowej, materiałowej kanapie. minął ponad tydzień, odkąd dostał kwiaty razem z liścikiem, ale nie miał siły ani odwagi, żeby go przeczytać. Mężczyzna idzie do kuchni i z wiszącej szafki wyciąga szklankę do drinków i napełnia ją lodem z kostkarki. Z barku wyciąga flakon ze złotym trunkiem i nalewa go do połowy szklanki. Drugą połowę napełnia zimną wodą mineralną. Bierze szklankę i siada na kanapę. Liścik przyciąga jego uwagę niczym magnes, ale Crimson nie jest pewien czy powinien go czytać. Wychyla szklankę i wypija wszystko na raz, po czym idzie po kolejnego drinka i również połyka wszystko na raz. Następny drink wziął ze sobą u ponownie usiadł do czytania listu. Było to dla niego trudne. Cisza jaka panowała w mieszkaniu dawała Crimsonowi poczucie bezpieczeństwa i otuchę. Mężczyzna rzadko włączał telewizor czy radio, wolał siedzieć w ciszy. Kiedy alkohol uderzył go wystarczająco mocno, chwycił kartkę, rozchylił ją i próbował przeczytać zawartość. Te kilka szklanek whisky nie pomagały mu w tym, jego wzrok uległ znacznemu pogorszeniu. Przymykając jedno oko, wziął się za czytanie listu "Tak ciężko znaleźć słowa po tylu latach milczenia, ale dobrze znów Ciebie widzieć. Niektóre rzeczy pozostają takie same przez tyle czasu. Odezwij się czasem. Clover. " "Dobrze znów Ciebie widzieć?" Powtórzył do siebie mężczyzna niezbyt wyraźnie. "Kiedy mnie widziałeś Cloverze? Śledzisz mnie?" To pismo znał tak dobrze. Drake chciał wrócić do tej znajomości jak tylko wrócił do miasta, ale to hobby było zbyt niebezpieczne dla jego przyjaciela, przynajmniej w oczach Drake'a. Przy nikim nie czuł się tak dobrze jak przy Cloverze, ale nie mógł narazić go na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Hobby Crimsona było  ciekawą odskocznią od codzienności, ale również było niebezpieczne, więc nie mógł o tym powiedzieć nikomu, nawet swojemu przyjacielowi, co było dla niego wielkim bólem. Clover wydawał się być grzeczny i poukładany, ale zawsze bawiły go zapędy Crimsona do dziwnych rzeczy, takich jak cięcie zwłok zwierząt i rzeczy temu podobnych. Sam nie robił takich rzeczy, ale widok tego, sprawiał, że Clover czuł dziwną satysfakcję. Drake siedział zapatrzony w liścik, czytając go raz za razem i upajając się widokiem doskonałego maszynowego pisma, którego uczył się jego przyjaciel, siedząc razem z nim w czytelni podczas gdy Crimson czytał książki. Clover robił to, żeby któregoś dnia napisać własnoręcznie książkę dla Drake'a. Może to była wina alkoholu, ale z twardego i chłodnego mężczyzny zrobiło się małe dziecko, które nie umie kontrolować swoich emocji. To była część jego, która była głęboko ukryta, którą Clover wyciągał na światło dzienne nie raz, odsłaniając jego wnętrze, odzierając go ze skorupy za którą się chował. Taki był prawdziwy Crimson, którego znał tylko Clover. Mężczyzna zauważył, że jego szklanka jest pusta, a on co raz bardziej potrzebował alkoholu. Wstał więc i napełnił szklankę. Ten liścik siedział mu w głowie, wchodząc co raz głębiej i głębiej w niego, wywołując tęsknotę za tym co było, zanim wyjechał na studia. Nie miał już siły na bycie tak opanowanym i wyzutym z uczuć. Każda maska kiedyś spada, nie można udawać wiecznie, chociaż Crimson rzeczywiście stał się tak oschły przez robotę jaką wykonywał. W niej nie było miejsca na bycie wylewnym. Mężczyzna wziął drinka z kuchni. W tym momencie w mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi. Podszedł i otworzył je, a w progu zastał tego samego faceta, który dostarczył mu kwiaty ponad tydzień temu. "Słucham? Pomóc w czymś?" Zapytał mężczyzna plącząc przy tym słowa "A Pan mi kwiaty dał, znowu ktoś wysłał? Clover, tak było na karteczce." Mężczyzna stał w drzwiach zszokowany, widząc go w takim stanie, półnagiego i pijanego. Patrzył mu prosto w złote oczy, które w tamtej chwili traciły ostrość. "Tak, Clover..." Odpowiedział człowiek stojący w drzwiach. "To gdzie kwiaty?" Mężczyzna nie wiedział co odpowiedzieć, stał wpatrzony w Crimsona z lekkim szokiem, od razu zauważył szklankę w jego ręce, a po jego głosie domyślił się co było w środku. Nie wiedział jak się zachować. Crimson przysłonił jedno oko, koncentrując wzrok i spojrzał w jego oczy. "...Cholera" Crimson zatrzasnął drzwi i oparł się o nie, aby nie stracić równowagi. Rozpoznał go. Po trzech spotkaniach rozpoznał swojego przyjaciela z dawnych czasów. Był praktycznie goły i pijany i tak pokazał się swojemu przyjacielowi, którego nie widział od lat. Nie wiedział co zrobić. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa i osunął się na ziemię. "Wszystko w porządku? Nic Ci nie jest? Proszę otwórz drzwi" Drake siedział bezsilny, oparty o drzwi, świat wokół niego zaczął wirować jeszcze bardziej. W ręce cały czas trzymał resztę drinka, który wylał się jak pijany mężczyzna osunął się na ziemię. W tym momencie chciał zobaczyć twarz Clovera na trzeźwo. Dotarło do niego, że jego kolega szukał go i zrobił tak dużo tylko po to, żeby się z nim zobaczyć. Crimson wstał i otworzył drzwi. Jeszcze raz spojrzał na twarz Clovera. Zmienił się, teraz jest o wiele bardziej doroślejszy i dostojniejszy, ale mimo to, jest w nim niewinność i szczęście z czasów sprzed wyjazdu Crimsona. Drake nie mógł uwierzyć, że nie rozpoznał swojego przyjaciela. Zostawił otwarte drzwi i bez słowa poszedł do kuchni po drugą szklankę do drinków. Napełnił obydwie i poszedł do salonu. Postawił szklanki na stoliku i usiadł na kanapie. Clover cały czas stał w drzwiach zszokowany całą sytuacją. "Wejdź Clover." Jego imię zabrzmiało tak znajomo w ustać Crimsona. Wcześniej zimny i bez uczuć głos, teraz zamienił się w delikatny i łamiący się. Drake nie wiedział jak się zachować i siedział cicho przy stoliku. Jego przyjaciel usiadł obok. "Pij, Whisky z wodą i lodem" mężczyzna podał mu szklankę. Clover patrzył na niego cały czas, jakby napawał się widokiem. Crimson siedział zgięty opierając łokcie na kolanach i chował twarz w dłoniach. Clover upił łyka i odstawił szklankę. "Crimson, naprawdę cieszę się, że mogę Ciebie zobaczyć. Nie wiem dlaczego zerwałeś ze mną kontakt, ale cokolwiek to było, teraz nie ma znaczenia." Odpowiedziało mu spojrzenie zmieszanego Crimsona. Mężczyzna oczekiwał zdenerwowania ze strony Clovera, ale otrzymał ciepłe słowa, które coś w nim tknęły. Przez tyle lat rozłąki Drake był zdystansowany i oschły w stosunku do innych, ale właśnie przy nim mężczyzna robił się bardziej ludzki. Crimson poczuł jak robi mu się ciepło, a łzy nasunęły się na oczy. Powstrzymywał je z całych sił, najbardziej jak mógł, ale w tym momencie nie miał kontroli nad swoim ciałem. Wziął spory łyk drinka i spróbował się uspokoić. Clover przybliżył się do niego, odgarnął włosy z czoła i zauważył, że jego przyjaciel ma łzy w oczach. Rozbawiło to mężczyznę, bo rzadko widywał go w takim stanie. Zaczął cicho chichotać, co nie umknęło uwadze Drake'a. Mężczyzna zerwał się z kanapy. "Co cię tak śmieszy?'' To wywołało jeszcze większy śmiech u Clovera, który najzwyczajniej był szczęśliwy, że może zobaczyć prawdziwe oblicze swojego przyjaciela. Crimson spojrzał na młodszego kolegę i też zaczął się śmiał, kiedy przypomniał sobie jak często Clover wybuchał śmiechem na jego widok, kiedy byli młodsi. Crimson wziął szklankę i ponownie wypił całą jej zawartość. "Nie wierzę, że po tylu latach nic się nie zmieniłeś. Stary, dobry Clover.'' Podszedł do niego chwiejnym krokiem i klepnął go dość mocno w ramie, czego nigdy nie lubił jego przyjaciel, ale w tamtym momencie było to dla niego gestem ponownego zjednoczenia się. Coś jak pieczątka na umowie. ''Crimson, od teraz nie dam się tak łatwo porzucić.'' Drake spoważniał i przypomniał sobie, że Clover nie może przy nim zostać, bo będzie narażony na niebezpieczeństwo. "Wybacz, ale nie możemy się przyjaźnić tak jak kiedyś, moja praca na to nie pozwala.'' Crimson powiedział za dużo, ale w jego stanie nie mógł już racjonalnie myśleć. "To dla ciebie za dużo." Dodał mężczyzna zanim rzucił się w bieg do łazienki. Jego żołądek nie wytrzymał i oddał wszystko co miał w sobie. Clover bez słowa pobiegł za nim i odgarnął mu włosy z twarzy. Trwało to dobre dziesięć minut zanim Crimson zebrał siły, żeby się ruszyć. Jego przyjaciel podciągnął go, przekładając jego rękę przez swoje ramie i zaniósł na kanapę, po czym podłożył poduszkę pod głowę i przykrył kocem, który leżał na fotelu obok. Sam zrobił sobie coś do jedzenia i poczęstował się whisky, której zostało trochę w butelce. Wypił ją do dna. Tak właśnie robił Crimson Cloverowi, kiedy spotykali się na nocowanie w nowym domu Clovera. Teraz on się odwdzięczył. Po kolacji usiadł koło śpiącego na kanapie Crimsona i włączył telewizję. Był zmęczony, ale nie chciał zostawiać pijanego Crimsona samego, ani nie był w stanie szukać teraz sypialni. Po chwili Crimson przez sen położył swoją głowę na kolanach Clovera i tak oboje zasnęli.

Crimson i CloverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz