Rozdział 5.

4 1 0
                                    


Crimson zadzwonił wieczorem do Clovera i powiedział, że po niego pojedzie. Podróż wieczornym tramwajem nie należał do najbezpieczniejszych, a Crimson i tak miał auto, które kurzyło się w garażu jego domu. Kiedy podjeżdżał na miejsce zauważył grupę podejrzanych ludzi kręcących się wokół sklepu z kwiatami. Po chwili weszli do środka, a przez szyby było widać jak podchodzą do Clovera i jeden z nich wyciąga broń, a reszta pałki basebollowe. Crimson wybiegł z auta i wślizgnął się po cichu do sklepu. Zaszedł ich od tyłu i unieszkodliwił każdego po kolei po czym położył delikatnie na ziemi. Został tylko człowiek z pistoletem, który był zbyt zajęty grożeniem przerażonemu Cloverowi, że nie zauważył co się dzieje za jego plecami. Crimson wziął jedną z pałek i uderzył nią człowieka z bronią. Zadzwonił do swojego kolegi, prosząc, żeby ten zawiózł ich w bezpieczne miejsce, gdzie z nimi porozmawia. "Clover, masz tu jakieś mniej rzucające się w oczy wyjście z pomieszczenia?" Zapytał bez cienia strachu w głosie planując kolejne kroki. "Tak, mam wyjście podwórze.'' Crimson uśmiechnął się i podał swojemu rozmówcy adres gdzie ma przyjechać. Podał złym ludziom środek usypiający, który trzymał w specjalnym pudełku w kieszeni swojego płaszcza, zamknął razem z Cloverem wszystkie drzwi i wsiedli do samochodu. Jego przyjaciel milczał cały ten czas, nawet nie zadawał pytań. "Dobra, Clover, kiedy przyjedzie mój znajomy to zawiozę Cię do siebie do domu. Wtedy z niego nie wychodź. Jest zbyt niebezpiecznie. Szczerze to nawet nie powinienem się tu pokazywać" W tamtym momencie Clover nie wiedział co myśleć. "O co tu chodzi? Możesz mi powiedzieć, przecież nikt teraz nas nie słucha.'' To nie było takie proste, jak spodziewał się Clover. "Zaufaj mi, to wszystko będzie dobrze. Przyjedziemy do domu to wszystko Ci opowiem.'' Z oddali widać było światła jakiegoś vana który zbliżał się w ich stronę. Crimson wyszedł z auta zamykając za sobą drzwi na zamek i zamykając przy tym Clovera w środku. Szyby były przyciemniane i dźwiękoszczelne przez co nikt go nie zauważył. Clover zastanawiał się co tu właściwie się wydarzyło i tylko widział jak furgonetka wjeżdża na podwórko sklepu i chwile później stamtąd wyjeżdża i za nią idzie Crimson spokojnym powolnym krokiem. Wsiada do auta i rusza w stronę domu. ''Spokojnie Clover, teraz już wszystko będzie po staremu" Clover z niepokojem spojrzał mu w złote oczy, ale te wydawały się być pogodne i bez cienia zła. "Na prawdę nie masz się czym martwić.'' To go nie uspokoiło. Jeszcze chwilę temu jakiś obcy mężczyzna mierzył do niego z pistoletu i miał ze sobą pięciu dobrze zbudowanych mężczyzn, których od tak uśpił Crimson,  a teraz spokojnie i z lekkim uśmiechem odwozi go do domu. Podjechali pod dom i weszli do środka, gdzie panowała cisza, a na stole gotowa kolacja. "Ty to zrobiłeś?" Clover zdziwił się i ucieszył siadając do stołu. Crimson potwierdził i też usiadł do kolacji. Jedli w ciszy, popijając zieloną herbatą. "Powiedz mi, o co tam chodziło? Tamci ludzie zabrali ich od tak. Czym się zajmujesz tak na prawdę?" Crimson spoważniał. Wiedział, że nie uda się utrzymać tego w tajemnicy. Prowadził niebezpieczne życie i Clover musiał zostać o tym poinformowany. Powiedział mu wszystko, dlaczego zniknął i nie odpowiadał na listy i telefony, co stało się po studiach i dlaczego trzymał się od niego z daleka. Clover uśmiechnął się i wziął łyk herbaty. "Teraz wszystko ma sens.'' Crimson siedział zszokowany reakcją Clovera, która nie była naturalna dla kogoś, kto dowiedział się, że jego przyjaciel lubi kolekcjonować ludzkie części ciała i dlatego zabija złych ludzi. "Jest w tym coś pięknego, zadziwiasz mnie Drake.'' Te słowa wbiły Crimsona w krzesło, kompletnie nie wiedział co myśleć. Nie takiego Clovera pamięta i nie takiego znał. "Co z tobą nie tak, właśnie powiedziałem Ci, że zabijam ludzi, a ty się cieszysz?'' Clover roześmiany patrzy swoimi szarymi oczami prostu w oczy Crimsona. ''Bo zawsze lubiłeś ciąć zwierzęta i je patroszyć, fascynowało mnie to z jaką gracją Ci to wychodzi. Imponowałeś mi.'' Crimson dostał telefon, że tamci ludzie już są na miejscu gotowi na przesłuchanie. "Jadę pogadać z ludźmi, którzy wtargnęli do twojego sklepu, nigdzie nie wychodź.'' Clover zerwał się od stołu i wziął płaszcz. ''Nie ma mowy, żebyś jechał beze mnie, nie po tylu latach rozłąki.'' Crimson go odciągał, ale nie dał rady upartemu przyjacielowi. Zaskoczyło go jak silny jest, mimo swojej lichej postury. Wsiedli więc oboje do auta i pojechali na miejsce, w którym już czekali przestępcy. "Zostań w aucie i nie wychodź dopóki nie wrócę.'' Rozkazał Crimson a sam udał się na miejsce. W środku zastał swoich dwóch znajomych i piątkę, którą obezwładnił w kwiaciarni. Powoli wybudzali się ze snu.

Crimson i CloverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz