Rozdział VI

2.5K 162 90
                                    

Po ciężkim treningu poszedłem na długą kąpiel. Czułem każdy mięsień. Napewno będę miał lekkie zakwasy. Dawno tak nie trenowałem. Cały czas rozmyślałem o Tonym i nie mogłem od niego odciągnąć myśli.

Gdy wyszedłem, ubrałem się i ruszyłem do salonu. Na kanapie nadal leżał Stark, ale nie spał. Obok niego stała Czarna Wdowa. W jednej dłoni trzymała szklankę wody, a w drugiej tabletkę. Prawdopodobnie była na kaca.

Mężczyzna przeniósł na mnie wzrok, podniósł się i wstał lekko się chwiejąc.
Podszedł do mnie i stanął wlepiając we mnie zatroskane oczy.

Zgadując myśli co mi powiedzieć. Mimowolnie wkradł mi się na usta uśmiech. Anthony zrobił to samo co ja. Po chwili wtulił się we mnie. Wyjrzałem zza ramię Tonego i zobaczyłem, że Natasha wyszła zostawiając szklankę i tabletkę na stoliku obok kanapy. Pewnie nie chciała nam przeszkadzać.

- Pete, ja naprawdę nie chciałem. - powiedział to takim tonem, jakby miał się zaraz rozpłakać.

Odkleił się ode mnie i nadal wpatrywał się w moje oczy.

- Nic się nie stało. Jak widzisz wszystko ze mną w porządku. - odpowiedziałem i posłałem mu szeroki uśmiech.

~Stark POV

Jego uśmiech przyprawiał mnie o dreszcze, w tym pozytywnym sensie.
Nigdy nie chciałem mu zrobić krzywdy. To, co ostatnio zrobiłem sprawiło, że się wściekł i pomyślałem, że nie będzie chciał mnie znać.

Nigdy nie miałem dzieci, a Peter jest dla mnie jak syn, którego zawsze chciałem mieć. Jest taki wesoły i uroczy. Nie miałem okazji żeby mu to wyznać. Boję się, że to może pogorszyć stosunki między nami.

Może pomyśleć, że kocham go w innym znaczeniu...

Nagle przypomniał mi się wyjazd służbowy. Miałem wyjechać do Dubaju, żeby podpisać jakąś umowę, którą wcześniej przejrzała Pepper.

Przyjąłem smutną maskę. Chłopiec również stał się poważny.

- Muszę wyjechać na trochę. - złapałem go za ramiona. - Dokładnie to na dwa tygodnie.

- Dlaczego? - zapytał.

- Praca. - odpowiedziałem krótko. - A i dzisiaj masz zajęcia, pamiętaj.

Chłopak kiwnął głową i rozpromieniał. Niezwykłe jak szybko zmienia mu się humor. Przypomina trochę małą dziewczynkę.

Obrócił się na pięcie i ruszył w stronę swojego pokoju.

- Dobra, idę się naszykować! - rzucił jeszcze na odchodne i zniknął.

Muszę się szybko spakować, bo mam mało czasu. Zaraz m wylot.

~Parker POV

Gdy wszedłem do pokoju, od razu rzuciłem się do szafki z książkami i wyjąłem te potrzebne na dzisiejsze zajęcia. Zacząłem odrabiać pracę domową, którą wcześniej zadała mi pani. Nie miałem trudności z żadnym z nich, albowiem w książce było napisane, że były najtrudniejsze.

Byłem już w pełni przygotowany. Czekałem tylko na nauczycielkę.
Położyłem się na łóżku i myśłałem.

Brakowało mi cioci, przyjaciół i nawet szkoły. W Stark Tower zaczynało mi się już nudzić. Może uda mi się na jakiś czas wyjść na spacer...
W kostiumie. Mam tylko nadzieję, że nikt z Avengersów nie zorientuje się i nie powie Starkowi.
Narobiłoby to wiele problemów, a Anthony znów będzie się martwił i denerwował. Nie chcę tego.

Usłyszałem pukanie do drzwi.

- Proszę! - podkrzyknąłem.

Lekko się uchyliły, a w szparze zobaczyłem Bannera.

- Cześć, twoja nauczycielka przyszła. Czeka w jadalni.

- OK, dzięki wielkie. - powiedziałem, a mężczyzna odszedł.

Wstałem, wziąłem książki i ruszyłem. Lekcje odbyły się bez problemów.
Kiedy mentorka wyszła, ja jeszcze zostałem, wyjąłem telefon i przeglądałem social media moich przyjaciół.

Usłyszałem rozmowy Tonego z Pepper. Pewnie już wyjeżdżał. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem na samym dole limuzynę. Po jakimś czasie pojawił się Stark i odjechał.

Odniosłem książki i poszedłem do laboratorium. Dokładnie wiedziałem gdzie znajduje się mój strój. We wnęce znajdowała się metalowa szafka przypominającą tę szkolną. Wyjąłem wsuwkę z kieszeni od spodni, którą jakiś czas temu zabrałem Czarnej Wdowie i zacząłem grzebać w zamku. Zajęło mi to dosłownie chwilę.

Otworzyłem drzwiczki i wyjąłem strój i włożyłem do plecaka. Poszedłem do windy i szybko wyszedłem z Stark Tower niezauważony.

Kiedy byłem w małej uliczce, ubrałem kostium i schowalem plecak. Zacząłem szybować między budynkami, nad ruchliwymi ulicami. Wspaniale znowu poczuć ten wiatr. Znalazłem się pod kamienicą, w której mieszkam z ciocią May. Schowałem się i przebralem.

Zapukałem do drzwi. Otworzyły się, a w nich stanęła ciocia. W jej oczach pojawiły się iskierki szczęścia.

- Hej ciociu.

Wow zrobiłam pierwszy raz pov Starka. Mam nadzieję, że się podobało, ale wydaje mi się że robię zbyt dużo opisów. A wy co sądzicie?

Let me love you ×STARKER×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz