Starker to mój ulubiony ship.
Niestety opowiadań na polskim Wattpadzie jest malutko i niedokończonych. Czas to zmienić :)
*mogą występować błędy językowe i ortograficzne, przepraszam*
- P-panie Stark co to za pytania? - zawstydziłem się troszkę i poczerwieniałem na twarzy. Stark wlepiał wzrok w moją twarz co jeszcze potęgowało kolory na buzi. - A co do za sprawa, którą Pan do mnie miał?
- A, tak... Jestem sam w tym budynku i chciałem, żeby Happy przyjechał tu. A wiem, że z 'błahego' powodu by nie przyjechał, więc poprosiłem go żeby cię tu przywiózł. - uśmiechnął się chytrze.
- Czyli jestem tu nie potrzebny?
- Nie, skądże. Jesteś. Happy jesteś tu jeszcze?
Nagle zza rogu wyłonił się Hogan z widocznym niezadowoleniem na twarzy. Prawdopodobnie słyszał naszą rozmowę...
- Chodzcie za mną. - rzucił Tony i odwrócił się na pięcie i ruszył.
Ja i Happy spojrzeliśmy się na siebie i poszliśmy za Starkiem. Zabrał nas do swojej garderoby i zaczął euforycznie szperać między wieszakami z marynarkami . Po chwili wyciągnął dwie bardzo eleganckie. Jedna była niebieska w jakieś dziwne wzory, a druga czarna w podłużne pionowe paski.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
XD
- Która? - odezwał się Stark
Razem z Haroldem przyglądaliśmy się się intensywnie. Po chwili oboje wskazaliśmy palcem na granatową.
- Uff już myślałem, że będziecie mieli odmienne zdania. Mielibyśmy wtedy problem.
- A nie mogłeś zapytać F.R.I.D.A.Y.? - odpowiedział Hogan.
- Noo... Niby mogę, ale to nie to samo.
- Dobra, to ja już jadę. - Happy powiedział i szybko wyszedł.
- Mam jechać z panem Hoganem?
- Nie, chciałem żebyś pojechał że mną na tą galę jako mój podopieczny.
- Co? A-ale ja nie mam nic eleganckiego na przebranie i Mai się napewno wkurzy jak wrócę późno... - Stark zrobił tylko znudzoną minę i po chwili odwrócił się i z innej szafy wyciągnął wieszak, na którym był cały zestaw składających się z marynarki, koszuli, spodni o oraz butów które po chwili mi podał. Cały outfit wyglądał luźno, ale i elegancko i przede wszystkim cholernie drogo.
- Masz. Za 2 godziny wyjeżdżamy, zaraz przyjdzie po ciebie moja wizażystka a ja pójdę zadzwonić do twojej cioci. - powiedział. Wyglądał na bardzo pewnego siebie, więc darowałem sobie jakiekolwiek słowa sprzeciwu.
Po chwili jednak weszła do pokoju jakaś pani. Pewnie to była ta makijażystka, o której wcześniej wspominał Stark. Była bardzo atrakcyjna. Jej czarna, przylegająca sukienka do kolan podkreślał jej figurę, a jasne falowane włosy i lekki makijaż dodawały naturalności. Mam nadzieję, że stark nie wynajął jej dlatego, że jest ładna.
- Pan Peter Parker? - zapytała i uśmiechnęła się promiennie. Ja mimowolnie również się uśmiechnąłem i odpowiedziałem twierdząco.
- Proszę za mną. - odpowiedziała już bardziej z obojętnością. Hmph to było trochę niemiłe.
Znaleźliśmy się w pokoju specjalnie przystosowanego, aby ta makijażystka mogła swobodnie działać. Na początku umyła mi twarz a potem nakładać krem w kolorze neutralnym pasującym do mojej skóry. To był prawdopodobnie podkład. Po chwili użyła pudru i innych kosmetyków o których nazwie nie miałem pojęcia. Gdy skończyła, ułożyła mi włosy. Wyglądałem oniemiająco. Moja skóra nigdy nie wyglądała tak gładko. Nagle na mojej twarzy znalazły się okulary. Były to zerówki.
- Te okulary ładnie będą pasować. Wybraniem dla ciebie okularów było kolejnym poleceniem od Pana Anthonego. - rzekła i przyglądał mi się dumna ze swojej pracy.
Została mi jeszcze godzina. Udałem się do mojego pokoju, który mam już od dłuższego czasu u Starka. Czasem u niego nocuję jak nad czymś razem pracujemy. Przebrałem się i wyperfumowałem. Poszedłem do salonu i ujrzałem tam czekającego Starka również naszykowanego.
- Wow jesteś o wiele przed czasem, Pete. Świetnie wyglądasz. Beatrice zrobisz nam zdjęcie?
- Oczywiście panie Stark. - Nawet nie wiem skąd ona się wzięła. Była to kobieta, co wcześniej mnie malowała. Chwyciła za wybajerowany telefon Iron Mana i zrobiła kilka fotek i oddała.
- Bardzo dziękuję. A teraz chodź to może się nie spóźnimy.
Co? Czyli on nie dba o to czy się spóźni, czy nie? Przecież jakbym chwilę dłużej się szykował to na pewno byśmy się spóźnili. Dlaczego on mi dał tyle czasu?
Razem ze Starkiem wyszliśmy na zewnątrz przed budynkiem. Czekała tam na nas czarna limuzyna. W środku była bardzo bogato zdobiona. Widać, że Anthony maczał w tym palce. Jednakże za kierownicą nie było Happiego, tylko jakiś inny pan.
Odkąd wyjechaliśmy, nie zmieniliśmy że Starkiem ani słówka. On cały czas czytał ten sam tekst na karteczce. Była to z pewnością jego przedmowa. Postanowiłem wreszcie coś powiedzieć, by zakłócić ciszę w samochodzie.
- Panie Stark, dlaczego mnie pan zabrał ze sobą? - mężczyzna nie odpowiedział. Cały czas patrzył w karteczkę. Po chwili podniósł wzrok i otworzył buzię i już miał coś powiedzieć, jednakże zamyślił się.
- Eee... Pepper zawsze mi towarzyszyła na tego typu galach, ale wyjechała na wakacje i nie mam z kim iść. - co za bzdura, przecież ostatnio się z nią widziałem i powiedziała mi, że urlop jest w tej chwili niemożliwy. Rozmawialiśmy wtedy o ulubionych lokacjach idealnych na wakacje. Zostawiłem ten fakt dla siebie.
- No dobra młody, dojechaliśmy. - powiedział rozciągają się. Ja natomiast wyjrzałem przez okno i nagle kierowca twardo zahamował. Poczułem jak lecę, ale w porę Tony mnie złapał w żelaznym uścisku. Mogłem poczuć ostry zapach perfum, którymi się popsikał. Miał dobry gust. Mógłbym wąchać je przez cały czas.
- Wszystko dobrze? Nic nie złamałeś? - zapytał żartobliwie.
- Nie, wszystko ok. - odpowiedziałem. Szybko wyrwałem się i stanąłem na równe nogi. Wrzask skandujących ludzi można było usłyszeć nawet w środku pojazdu.
- Czas iść. - powiedział krótko i uśmiechnięty otworzył drzwi i wyszedł.
Stał na czerwonym dywanie i patrzył w moją stronę. Czekał na mnie. Był taki spokojny i wyluzowany. Wystąpiłem w końcu, a ludzie wokół nas zaczęli piszczeć i światło flashy zaczynało mnie w takim stopniu oślepiać, że nie widziałem mojego mentora. Po chwili poczułem zaciskającą się dłoń na mojej własnej. Na bank był to on. Zaczął mnie ciągnąć do środka. Zaraz wszystko ustało a moim oczom ukazała ogromna hala. Beżowe ściany pięknie wpasowywały się do złotych zdobień. Białe, marmurowe kolumny podtrzymywały balkony nad nami. Diamentowe żyrandole dodawały szykowności. Wszędzie były porozstawiane okrągłe stoły z najrozmaitszymi daniami i przekąskami. Nie mogło zabraknąć kelnerów z tacami rozdających kieliszki z szampanem oraz innymi trunkami, a w tle klasyczna muzyka. Czułem się jak w jakimś dobrym filmie.
Ja i Stark stanęliśmy praktycznie na samym środku sali. Wszyscy ukradkiem spoglądali się na nas.
- Wybacz na chwilę. Idę wygłosić mowę, a ty zjedz sobie albo wypij coś. - powiedział i mrugnął do mnie. Faktycznie poszedł i wszedł ma podest z mikrofonem i zaczął coś gadać. Tak szczerze to nie chciało mi się tego słuchać. Nagle zgraja pięknych młodych dam podeszła do mnie. Sądzę, że są w moim wieku. Jedne miały obcisłe sukienki, a jeszcze inne wymyślne i bajkowe. Każda miała swój inny styl. Przyglądały mi się i szeptały nawzajem sobie do ucha chichocząc. Zaczęły się kolejno przedstawiać, ale było ich tak dużo, że nie zapamiętałem ani jednego imienia.
Nie chciało mi się dalej pisać to na tym skończę. Za takie dlugie wypadałoby dać gwiazdeczke ;>